Czy kierujący małym lotniskiem w Zielonej Górze obawia się, że nowy port zabierze klientów regionalnym lotniskom? Czy w obliczu końca budowy berlińskiego super lotniska w ogóle powinniśmy myśleć o CPK? Rozmawiamy z prezesem Portu Lotniczego Zielona Góra-Babimost, Maciejem Królem.
Czy byłby Pan zwolennikiem duoportu w przypadku lotniska Chopina i Modlina?Tak jak wcześniej wspomniałem, dla mnie to rozwiązanie przejściowe na czas tworzenia CPL. Gdyby udało się skupić na Lotnisku Chopina tylko część usług tradycyjnych i tych, które są niezbędne z powodu lokalizacji, a resztę przesunąć do Modlina, to miałoby sens, a koszt ekonomiczno-społeczny związany z utrzymaniem poziomu ruchu lotniczego w obszarze warszawskim do momentu uruchomienia CPL - byłby znacznie mniejszy. Obecnie przepustowość obu lotnisk się wyczerpuje i do czasu powstania CPL trzeba rozważyć właśnie taki model współpracy i synergii obu lotnisk. Na marginesie, lotnisko Berlin Brandenburg powinno być otwarte już cztery lata temu. Jego przepustowość była obliczona na 30 mln pasażerów rocznie w latach 2012-13, gdy berlińskie lotniska obsługiwały łącznie 21 mln pasażerów. Dziś liczba obsługiwanych podróżnych już osiągnęła liczbę 30 mln. Zamknięcie działających dziś dwóch lotnisk i „przerzucenie” jego pasażerów na jedno nie miałoby sensu.
Problemem w Berlinie nie są więc tylko kwestie bezpieczeństwa i poprawy wadliwej infrastruktury, ale i zwiększenia przepustowości. Pieniądze na ten cel są. Niemcy dostali 2,5 mld euro na poprawę infrastruktury. Komisja Europejska wydała zgodę na wykorzystanie tej sumy również na zwiększenie możliwości obsługi podróżnych. Kolejne 2,5 mld euro wyłożyły wspólnie rząd federalny, senat Berlina i land Brandenburgii w formie poręczenia pożyczki na rozbudowę portu lotniczego. Modułowe dostawienie kolejnych segmentów jest bardzo proste – istnieje techniczna możliwość budowy obiektu obsługującego nawet 70 mln pasażerów.
Do finansowania lotnisk w Polsce Komisja Europejska jednak już się zraziła…Zaszkodził nam przykład hiszpański. Działają tam w każdym regionie po 2-3 lotniska, z których każde mogłoby mieć status regionalny. U nas do takiego absurdu nie doszło. W Polsce zaczęto myśleć o rynku lotniczym w złym momencie: gdyby ten proces rozpoczął się w latach ’90 lub najpóźniej tuż przed rokiem 2000, byłoby zupełnie inaczej.
Oczywiście w niektórych przypadkach infrastruktura jest na wyrost, jednak w Modlinie możliwości obsługi wyczerpały się bardzo szybko. Porty takie jak Wrocław, Kraków czy Gdańsk mają jeszcze potencjał do wykorzystania – i tak powinno być. Lotnisko, podobnie jak dworzec kolejowy lub inny obiekt użyteczności publicznej, musi być zaprojektowane z myślą o przyszłości, tak, by mogło spełniać nie tylko aktualne potrzeby. Inwestycja ma się zwrócić w ciągu 20 lat i powinno się dążyć do tego, by po upływie takiego właśnie czasu jego możliwości były wykorzystywane mniej więcej w 80%. Wtedy też powinny być podjęte decyzje co do ewentualnej dalszej rozbudowy.
Wracając do budowanego portu pod Berlinem – podjęto strategiczną decyzję, że w całej Brandenburgii ma nie być innego portu lotniczego o znaczeniu publicznym – tylko BER. Nikt nie pomyślał jednak wtedy, że podejścia i odejścia do/z lotniska Schoenefeld generują nadmierny hałas dla w okolicy i 5 dzielnic Berlina. To właśnie powód wprowadzenia wspomnianego zamknięcia nocnego.
Czy Berlin i budowane tam nowe lotnisko nie stanie się już dla Polaków wystarczającym hubem?O sukcesie lotniska decyduje budowa i wielkość siatki oraz właściwe destynacje. W Berlinie myślano, że duża siatka pozwoli przyciągnąć pasażerów z Polski. W pewnej mierze tak się rzeczywiście stało, a największy odsetek Polaków, korzystających z portów w Berlinie stanowią podróżni w ruchu low-costowym i wakacyjno-czarterowym. Chcielibyśmy stworzyć z myślą o nich alternatywę na zachodniej ścianie Polski. Polskie lotniska powinny się w tym celu dogadać. Dojazd z Zielonej Góry zarówno do Wrocławia, Poznania jak i do Szczecina jest już możliwy w bardzo krótkim czasie. Jeśli siatka będzie dobrze dopasowana do potrzeb pasażerów – przeciwwaga dla Berlina może okazać się bardzo skuteczna w tym obszarze, tym bardziej, że będzie to drogie lotnisko - i dla pasażerów i dla operatorów lotniczych.
Pierwszą część rozmowy z Maciejem Królem publikujemy
tutaj.