Referendum strajkowe może być nielegalne – uważa prezes PLL LOT Rafał Milczarski. Szef narodowego przewoźnika deklaruje, że nie zrezygnuje z uzależniania dużej części wynagrodzeń od premii. W niezwykle ostrej wypowiedzi na temat działalności związków zawodowych w firmie znalazły się także zarzuty działania na szkodę firmy i jej pracowników.
Związkowcy domagają się przywrócenia zasad wynagradzania i wysokości zarobków sprzed wdrożenia Ramowych Wytycznych z 2013 r., które miały umożliwić restrukturyzację spółki. Według przedstawicieli Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego władze przewoźnika nie są otwarte na dialog, a pisma związkowców do premiera, ministrów oraz prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego pozostają bez odpowiedzi. Związkowcy nazywają atmosferę w firmie i wokół niej „propagandą sukcesu”.
„Zarządzanie firmą jest zadaniem zarządu, a nie związków zawodowych"
Jeśli w rozpoczętym właśnie referendum zwolennicy strajku uzyskają przewagę, protest może mieć miejsce na początku maja. Prezes ma wątpliwości co do tego, czy głosowanie jest legalne. – Związki zawodowe już przez dwa miesiące w drugiej połowie ubiegłego roku przeprowadzały referendum strajkowe w tej samej sprawie – argumentuje. – Ale najistotniejsze jest to, co tak naprawdę to referendum obnaża – bezsilność związków zawodowych, które mentalnie nie nadążają za zmianami w firmie. Ludzie chcą normalnie pracować, nie mają ochoty wchodzić w spory i kłótnie – kontynuuje. Jak dodaje, moment ogłoszenia referendum jest „mega głupi”.
Zdaniem prezesa związkowcy usiłują wchodzić w kompetencje władz spółki. – Zarządzanie firmą jest zadaniem zarządu, a nie związków zawodowych. Nie będzie wpływów pozamerytorycznych związków zawodowych na zarządzanie tą firmą. To my ponosimy odpowiedzialność, również materialną, za nasze decyzje. Zadbamy o to, żeby nikt nie podpowiadał nam z tylnego siedzenia, co mamy robić – zapowiada.
Milczarski powołuje się też na orzeczenie Sądu Najwyższego. – Wbrew wszelkim oczekiwaniom, w ubiegłym roku firma wygrała przed SN sprawę o Ramowe Wytyczne. Była to bardzo istotna oś sporu między związkami zawodowymi a spółką. Związki odegrały tu ważną rolę, choć zakulisowo, z tylnego siedzenia – twierdzi prezes. Sprawy o przywrócenie zasad wynagradzania sprzed Ramowych Wytycznych wytoczyło kilku pracowników LOT. – Dwie z nich trafiły do Sądu Najwyższego, który nie pozostawił wątpliwości, że w przypadku zagrożenia bankructwem i braku konstruktywnej postawy związków zawodowych możliwe jest jednostronne wprowadzenie regulaminu wynagradzania przez pracodawcę. Z perspektywy związków to wiadomość, która podważa założenia ich funkcjonowania. Związki karmiły pracowników nadziejami uzyskania od 70 do 100 mln zł potencjalnych roszczeń. Okazało się tymczasem, że wskutek wyroku SN, który skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia w niższej instancji, ale z miażdżącym – w naszej ocenie – uzasadnieniem, perspektywy uzyskania takich odszkodowań są praktycznie zerowe – ocenia Milczarski. Związkowcy argumentują natomiast, że od rozwiązań wprowadzonych na czas kryzysu w firmie można i należy odejść, gdy ustała sytuacja kryzysowa, a przewoźnik wchodzi w fazę dynamicznego rozwoju.
„Jestem przekonany, że żadnego strajku w LOT nie będzie"
Szef LOT oskarża też związkowców o szkodzenie spółce i załodze. – Przeprowadzanie referendum jest świętym prawem związków, pod warunkiem, że jest legalne. Przeprowadzanie referendum w prasie jest już jednak działaniem na szkodę spółki i jej pracowników. Związki straszą naszych potencjalnych pasażerów, że w firmie może być strajk. Nie może być tak, że związki działają ponad i poza prawem – mówi Milczarski. Groźbę samego protestu uznaje jednocześnie za nierealną. – Jestem przekonany, że żadnego strajku w LOT nie będzie. Dzięki sukcesowi i rozwojowi LOT zdecydowana większość pracowników zarabia lepiej, niż zarabiała – utrzymuje.
Inny wysuwany przez związki zarzut dotyczy uzależnienia niemal połowy wynagrodzenia od premii uznaniowych, np. za niekorzystanie ze zwolnień na czas choroby. Zdaniem przedstawicieli załogi w połączeniu ze zwiększaniem liczby obowiązków personelu obniża to poziom bezpieczeństwa. Prezes broni przyjętej taktyki, nazywając ją merytokracją. – Liczę, że nasi pracownicy i współpracownicy rozumieją naszą strategię i to, że wypływają z niej bardzo duże osobiste korzyści dla nich samych. Mają bezpieczną, dobrą pracę w merytokratycznej firmie. Nie trzeba robić niczego innego, tylko starać się pracować jak najlepiej. Dopóki będę prezesem, LOT będzie merytokracją – podkreśla.
– Zgoda buduje, a niezgoda rujnuje. Chciałbym przedstawić dziś tę maksymę do gruntownego przemyślenia związkom zawodowym. Cały czas mamy i będziemy mieli ręce wyciągnięte do zgody do wszystkich pracowników, nawet jeśli związki zawodowe będą starały się w tym przeszkadzać – podsumowuje prezes LOT.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem
zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów
zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji
handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu
w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z
siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.