Podczas gdy decyzja o rozbudowie portu lotniczego w Modlinie od miesięcy stoi pod znakiem zapytania, nieoczekiwanie pojawiła się propozycja przeniesienia lotniska z Modlina do… Radomia. – W Porcie Lotniczym Radom czeka cała masa ograniczeń, których w Modlinie nie ma. Nie rozumiem kompletnie tego pomysłu – komentuje ekspert Adrian Furgalski z ZDG TOR.
Mijają trzy miesiące, odkąd p.o. prezesa Portu Lotniczego Modlin, Leszek Chorzewski, zapowiedział
konieczność rozbudowy lotniska. Port chce sprostać zwiększającemu się stale ruchowi pasażerskiemu, a do tego niezbędna jest rozbudowa istniejącego terminala i realizacja nowej wieży kontrolnej. Prezes podwarszawskiego lotniska wycenił kwotę potrzebnych inwestycji w porcie na 60 mln zł.
Kredyt pod znakiem zapytaniaPrzepustowość terminala mogłaby zwiększyć się nawet dwukrotnie, niestety – do tego przedsięwzięcia potrzebne są środki w postaci kredytu. Decyzja o kredycie leży w gestii jednego z właścicieli Modlina – Przedsiębiorstwa Państwowe „Porty Lotnicze” – ten z kolei nie chce wyrazić na ruch zgody. PPL samo chciałoby sfinansować konieczną modernizację, jednak
w zamian za 51% pakiet akcji, który pozwoliłby decydować o przyszłości Modlina.
– Nie ma na razie decyzji w sprawie finansowania rozbudowy lotniska – poinformowała nas Jolanta Grus, rzeczniczka lotniska w Modlinie. Jak dodała, nie ma również wyznaczonej żadnej daty kolejnego spotkania w tej sprawie. Z informacji jakie nam przekazała, wynika, że port lotniczy koncentruje się w tym momencie na realizacji inwestycji, które zaplanowane były już wcześniej, a z którymi lotnisko jest w stanie poradzić sobie finansowo we własnym zakresie, np. na modernizacji dróg.
Niepewność tanich liniiTymczasem brak kredytu dla rozbudowy lotniska w Modlinie oznacza również niepewną sytuację jedynego przewoźnika, który obsługuje port lotniczy, czyli linii lotniczych Ryanair.
Mariusz Szpikowski, prezes wspomnianej już, decydującej o losach Modlina spółki PPL, podkreśla, że decyzja o kredycie nie może zostać podjęta, dopóki nie zostanie rozwiązana kwestia dominującej pozycji Ryanair w porcie. Polskie Porty Lotnicze nie chcą bowiem „dopłacać do działalności Ryanaira”, o czym piszemy więcej
tutaj.
Radom cokolwiek ugra?
Nieoczekiwanie na sytuacji niepewności zyskać może Port Lotniczy Radom. Niedawno pojawiła się bowiem koncepcja o przeniesieniu tam… lotniska w Modlinie. Modlin pełni rolę strategiczną, z jednej strony musi być odpowiedzią na rosnący ruch na Lotnisku Chopina, z drugiej – jako obiekt, powinien być przygotowany na przejęcie
ewentualnych lotów nocnych ze stołecznego lotniska. W obu przypadkach jednak pełniłby rolę wspomagającą, co kolejny już raz zahacza o konieczność rozbudowy.
Na niedorzeczność sytuacji wskazuje ekspert branży lotniczej, wiceprezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, Adrian Furgalski. – Nie chcemy inwestować w konieczną rozbudowę Modlina, bo
nie chcemy rzekomo inwestować w Ryanaira. A w Radomiu lotnisko będzie dla jakich linii? Dla Wizz Aira? – pyta retorycznie. – Modlin obsłuży w tym roku blisko 3 mln pasażerów i jest w stanie przy ciasnocie obsłużyć więcej, do czasu ukończenia budowy nowego terminala. W Radomiu zmieści się góra 1,5 mln – zwraca uwagę Adrian Furgalski.
Jak dodaje, lotnisko w Radomiu jest współużytkowane przez wojsko, które zapowiedziało intensyfikację działań. Ekspert podkreśla również, że problemem będzie bliskość miasta i hałasu. – To cała masa ograniczeń, których w Modlinie nie ma. Nie rozumiem kompletnie tego pomysłu – dodaje wiceprezes ZDG TOR w rozmowie z Rynkiem Lotniczym.
Świadomi ograniczeń infrastrukturalnych Portu Lotniczego Radom są także jego przedstawiciele. – Nie mamy systemu ILS, mamy krótszy pas startowy niż lotnisko w Modlinie – mówi w rozmowie z Rynkiem Lotniczym Kajetan Orzeł, rzecznik prasowy portu. – To sprawa właścicieli lotniska, czyli miasta – dodaje.