Sąd II instancji zdecydował, że berliński sąd administracyjny nie jest właściwym organem do orzekania o niewypłacalności Niki. Jego zdaniem ta decyzja ta powinna należeć do sądu austriackiego. To z kolei stawia pod znakiem zapytania ważność ostatniej transakcji International Airlines Group (IAG).
W grudniu IAG, spółka macierzysta linii British Airways, Aer Lingus, Iberia i Vueling, potwierdziła przejęcie austriackiego przewoźnika Niki. Kwota, za którą dokonano zakupu to 20 mln euro, czyli ok. 24 mln dolarów. Nowa firma zamierzała zatrudnić około 740 byłych pracowników Niki, linie prowadziły też dzierżawioną flotę około 20 samolotów typu Airbus A321 i siedmiu samolotów TUIfly Boeing 737 w leasingu. Gdyby nie szkopuł prawny, można by powiedzieć, że po dłuższych turbulencjach przewoźnik wyszedł wreszcie na prostą.
Jeszcze w październiku Lufthansa wydawała się jedynym realnym kandydatem zdolnym
przejąć Niki. Rozmowy były już na naprawdę zaawansowanym poziomie, jednak zakończyły się fiaskiem po ingerencji Komisji Europejskiej. Organ UE stwierdził bowiem, że że przejęcie Niki spowoduje, iż linia Carstena Spohra będzie miała monopol na rynku krajowym i na terenie Austrii. Ostatecznie największa niemiecka linia wycofała swoją ofertę.
Przejęcie Niki starali się też TUI, Thomas Cook oraz sam Niki Lauda. Ostatni z wymienionych poinformował jednak dziennik Die Presse, że zrezygnował ze złożenia propozycji kupna linii.
IAG miało zapewnić Niki płynność finansową w wysokości do 16,5 mln euro. Teraz losy austriackiej linii znów stoją pod znakiem zapytania. Sprawa ma trafić do austriackiego sądu, który też zastanawia się, czy zgodzić się na rozpatrywanie odrębnego pozwu o upadłość Nikiego.