Kryzys u irlandzkiego przewoźnika właśnie skutkuje pierwszymi zmianami personalnymi. Dyrektor operacyjny Michael Hickey po prawie 30 latach pracy podaje się do dymisji. W Ryanairze będzie pracować do końca miesiąca.
Jak podaje The Guardian, zarząd firmy jeszcze nie zatrudnił nowej osoby na stanowisko Hickey’a. Prezes przewoźnika nie ukrywa, że jest to człowiek, którego „trudno zastąpić”. W cytowanym przez źródło oświadczeniu Michael O’Leary podkreśla,, że „(…) przez ostatnie 30 lat Michael Hickey wniósł ogromny wkład do Ryanaira, a zwłaszcza do jakości i bezpieczeństwa funkcji technicznych i operacyjnych”.
Hickey jest pierwszą osobą na kierowniczym stanowisku, która złożyła dymisję, po tym jak firma zaczęła odwoływać dziennie ok. 50 lotów, co wymusiło zmianę planów
na kilkuset tysiącach pasażerów, w tym z Polski. Rekrutacja nowego dyrektora nie jest jedyną bolączką prezesa Ryanair. Według informacji The Telegraph, pracownicy linii
planują strajk generalny i grożą przejściem do Norwegian i easyJet. To może skutkować uziemieniem samolotów. Chcąc ostudzić obecne nastronie O'Leary wystosował list do pilotów, w którym zapewnia im poprawę warunków pracy i podwyżkę. The Guardian zwraca jednak uwagę, że nigdzie nie jest wspominane, że piloci będą zatrudniani na etat zamiast pracy w formie samozatrudnienia lub przez pośredników – ponad połowa z nich nie jest zatrudniana przez Ryanaira.