Kenijski rząd i krajowi pożyczkodawcy zgodzili się na konwersję ponad 400 milionów dolarów długu Kenya Airways na kapitał własny, co daje rządowi kontrolę nad linią. Portal Bloomberg zwraca uwagę, że umowa osłabi nowych akcjonariuszy, w tym Air France-KLM.
Od 1 czerwca liniami kieruje były prezes LOT-u Sebastian Mikosz. I w zasadzie od początku musi borykać się z problemami. Linie próbowały realizować plan ratunkowy, przekazując akcje linii lotniczych bankom, u których są dłużnikami. Aż 11 zgodziło się wstępnie zamienić większość pożyczonych 225 mln dolarów Kenya Airways na udziały.
Bloomberg podaje, iż wsparcia, zarówno w dolarach, jak i szylingach udzielił rząd – o łącznej wartości 238,1 mld dolarów. Według gazety Standard, udział państwa podskoczył tym samym z 29,8 do 48, 9 proc. Władze Kenii złożą też wniosek do Urzędu Rynków Kapitałowych o zwolnienie z wymogów dotyczących przejęć. Oprócz konwersji długu na akcje, strony uzgodniły zamianę pozostałej części pożyczek państwowych, która może zaowocować emisją większej liczby akcji. Aktualnie 26 proc. udziałów w Kenya Airways należy do Air France-KLM.
Obecny prezes Kenya Airways i były prezes LOTu Sebastian Mikosz, może liczyć na pomoc polskich kolegów, z których większość ma doświadczenie w lotnictwie. W afrykańskiej linii pracuje już także Marcin Celejewski, były prezes PKP Intercity i p.o. prezesa LOT. Zatrudnienie znajomych prezesa nie podobało się szefowi kenijskiej Centrali Związków Zawodowych. Mikosz
tłumaczył wówczas, że ekipa pomoże w restrukturyzacji Kenya Airways. Decyzja otrzymała wówczas poparcie rady nadzorczej.