Z raportu przygotowanego na zamówienie Przedsiębiorstwa Państwowego „Porty Lotnicze” (PPL) wynika, że jeśli lotnisko w Radomiu miałoby przejąć ruch niskokosztowy z Okęcia, musiałoby zostać zburzone i wybudowane na nowo. A to dopiero wierzchołek góry lodowej.
Z raportu, na który powołuje się „Puls Biznesu” wynika, że w każdym ze zbadanych aspektów: finansowym, technicznym, prawnym i środowiskowym przeniesienie operacji tanich linii lotniczych na lotnisko w Radomiu stanowiłoby nie lada wyzwanie. Przypominamy, że w styczniu PPL podpisał z miastem Radom
list intencyjny w sprawie ewentualnego przejęcia tamtejszego lotniska. Docelowo miałby to być
port obsługujący rosnący ruch lotniczy do czasu budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK).
Do gruntownej przebudowy
W raporcie zaznaczono, że w kwestiach technicznych lotnisko wymagałoby gruntownej przebudowy całej infrastruktury: drogi startowej, drogi kołowania, dróg dojazdowych, terminalu i sieci zasilających lotnisko w media. Do tego dochodzi rozbudowa parkingów, budowa bazy paliw i wieży kontroli ruchu lotniczego.
„W przypadku istotnego zwiększenia ruchu lotniczego i pasażerskiego praktycznie całość istniejącej infrastruktury lotniska będzie musiała zostać gruntownie przebudowana. W praktyce (z wyjątkiem drogi startowej) oznaczać to będzie budowę nowego lotniska” – cytuje fragment raportu „Puls Biznesu”.
Problemy prawne
Niezbyt dobrze wypadła też analiza prawna radomskiego lotniska. Wynikają z niej m.in. wątpliwości dotyczące kwestii kapitału akcyjnego spółki, które powodują problemy przy nabyciu części jej akcji, czy też przejęciu całości. Do tego dochodzą problemy z emisją części akcji, czy kwestia funkcjonowania portu na działkach użyczonych przez miasto, przez co lotnisko zalega ze spłatą podatku od nieruchomości (298,5 tys. zł za lata 2014-2016). Zgodnie z umową z miastem radomskie lotnisko ma również obowiązek przekazywać 30 proc. dochodów uzyskiwanych z gospodarowania nieruchomością.
„Katalog przesłanek umożliwiających wypowiedzenie umów użyczenia przez gminę miasta Radomia należy uznać za szeroki, m.in. z uwagi na to, że dwie umowy zawierają postanowienia przewidujące, że gmina miasta Radomia będzie uprawniona do żądania niezwłocznego zwrotu nieruchomości w przypadku, gdy staną się jej potrzebne z powodów nieprzewidzianych w chwili zawarcia umowy” – cytuje „PB”.
Jak podają autorzy raportu, w przypadku inwestycji konieczne byłyby nowe ustalenia co do tytułu prawnego do nieruchomości. Istnieje również ryzyko dotyczące rozbudowy lotniska, gdyż pomiędzy działkami biegnie wąski i długi pas działek, których właściciel nie jest znany.
Wojskowy charakter
Nie pomaga również wojskowy charakter lotniska, który narzuca ograniczenia w zarządzaniu, bieżącej eksploatacji i rozbudowie. Każda inwestycja będzie musiała być uzgadniana z jednostką wojskową, przy jednoczesnym założeniu, że wojskowe operacje lotnicze mają priorytet.
Dodatkowy problem to umowa na wyłączne dostawy paliwa lotniczego z Baltic Ground Services. „PB” podaje, że autorzy raportu rekomendują zmianę bądź rozwiązanie tej umowy.
Do tego dochodzi również kwestia ryzyka, iż lotnisko otrzymało pomoc publiczną, którą należało notyfikować, czego nie zrobiono. Chodzi o użyczenie przez miasto nieruchomości oraz transakcje podwyższenia kapitału zakładowego, szczególnie przy pogarszających się wynikach finansowych spółki. W najgorszym wypadku może chodzić o kwotę przekraczającą nawet 100 mln zł, które musiałyby zostać zwrócone. W najlepszym – kwota do zwrotu sięgnie kilkunastu milionów złotych.
Bez pieniędzy
Problemem jest też finansowa kondycja spółki zarządzającej lotniskiem. Łączne straty na koniec września 2017 roku przewyższają sumę kapitałów zapasowego, rezerwowego oraz jednej trzeciej kapitału akcyjnego o kwotę 39,9 mln zł. Jeśli na koniec roku obrotowego sytuacja zostanie utrzymana, konieczne będzie zwołanie walnego zgromadzenia celem powzięcia uchwały dotyczącej dalszego istnienia spółki.
Lotnisko pomocnicze jest konieczne ze względu na kurczącą się przepustowość stołecznego portu. Do 2028 roku Lotnisko Chopina ma obsługiwać 26,5 mln pasażerów. PPL planuje inwestycję w infrastrukturę lotniska, ale nie da się jej rozbudować tak, by port był w stanie obsłużyć tak duży ruch. Dlatego port zapasowy jest konieczny, by przejąć część ruchu z Okęcia. Dodatkowe lotnisko miałoby mieć przepustowość na poziomie 10-12,5 mln pasażerów, 27-33 stanowiska postojowe, terminal na 75 tys. mkw. i parking na 10-13 tys. samochodów.