Jak dowiedziała się Gazeta Wyborcza, rada nadzorcza Polskich Linii Lotniczych LOT przyznała prezesowi spółki oraz reszcie członków zarządu premie za 2016 rok, w łącznej wysokości 2,5 mln zł netto.
Premie przyznane szefom LOT-u, czyli 2,5 mln zł, to dziesięciokrotność pensji menadżerów –
podaje Gazeta Wyborcza. Rzecznik LOT-u potwierdził, że chodzi o te kwoty. – Mówimy o tym w sposób otwarty, niczego nie ukrywamy. Po pierwsze, zarząd wyprowadził firmę z bankructwa do rekordowych zysków. Po drugie, w ten sposób przyczyniamy się również do normalizowania dyskusji na temat wynagradzania menadżerow i oceniania ich zaangażowania w pracę – mówi w rozmowie z Rynkiem Lotniczym rzecznik LOT-u, Adrian Kubicki.
W temacie premii wypowiedział się m.in. jeden z byłych prezesów LOT-u, który twierdzi, że szefom spółki od lat nie wypłacano żadnych gratyfikacji, z racji dużych strat finansowych przewoźnika. Teraz jednak LOT-owi wiedzie się znacznie lepiej. Za 2017 rok udało się wypracować 280 mln zł zysku z działalności podstawowej. To wynik o 100 mln zł lepszy niż w roku 2016. W minionym roku linie lotnicze przewiozły prawie 7 mln pasażerów, a mają ambicje na więcej. Jak zapowiedział prezes przewoźnika, Rafał Milczarski, LOT planuje w nowym roku przekroczyć barierę 9 mln pasażerów.
Inaczej jest w przypadku związków zawodowych, które ostatnio zagroziły liniom lotniczym strajkiem. Niedawno pisaliśmy o tym, że
związkowcy domagają się przywrócenia zasad wynagradzania i wysokości zarobków sprzed wdrożenia Ramowych Wytycznych z 2013 r., które miały umożliwić restrukturyzację spółki. Według przedstawicieli Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego władze przewoźnika nie są otwarte na dialog, a pisma związkowców do premiera, ministrów oraz prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego pozostają bez odpowiedzi. Związkowcy nazywają atmosferę w firmie i wokół niej „propagandą sukcesu”.
Kadra żali się, że obiecanych przez poprzedniego prezesa LOT-u, Marcina Celejewskiego, podwyżek – nie widać, gdyż obecny szef przewoźnika, Rafał Milczarski umowę wycofał. – Powiedział nam, że nie zasługujemy na podwyżki. A jego premia dotyczy pierwszego roku prezesury, gdy miał jeszcze niewielki wpływ na wyniki LOT-u – mówi jeden z pilotów.