Dziś (9.05) mija 36 lat od najtragiczniejszego wypadku w historii polskiego lotnictwa – katastrofy samolotu Ił 62M "Tadeusz Kościuszko" w Lesie Kabackim. W jej wyniku 9 maja 1987 roku zginęły 183 osoby.
W sobotnie przedpołudnie 9 maja 1987 r. podwarszawski ośrodek rekreacyjno – wypoczynkowy w Powsinie i Las Kabacki roiły się od wypoczywających, rowerzystów i spacerowiczów. Tuż po godz. 11:00 na bezchmurnym niebie pojawiła się sylwetka nadlatującego od strony Piaseczna odrzutowca. Zaniepokojeni hukiem jego silników ludzie unieśli głowy. Widać było, że z maszyną dzieje się coś dziwnego – leciała zbyt nisko, chybocząc się i dymiąc. Wtem ktoś krzyknął: "on przecież spada!".
7 lat po katastrofie pierwszego Iła...
Od katastrofy "Mikołaja Kopernika" minęło ponad siedem lat. LOT nadal wozi pasażerów za ocean radzieckimi samolotami Iljuszyn, ale w 1987 r. są to już nowsze modele, oznaczone jako IŁ-62M. Literka M oznacza modernizację. Co się w tych samolotach zmieniło? Niezbyt wiele. IŁ ma teraz nieco lepsze wyposażenie radionawigacyjne, a przede wszystkim nowe silniki i dodatkowy zbiornik paliwa w stateczniku pionowym. Silniki mają większy ciąg i zużywają mniej paliwa. Wszystko to pozwala na zwiększenie zasięgu lotu o około tysiąc kilometrów. W PLL LOT siedem Iłów 62M pojawiło się między rokiem 1979 a 1984. Ostatnia z maszyn otrzymała znak rejestracyjny SP-LGB i imię "Tadeusz Kościuszko".
Feralny lot
Kościuszko do dnia katastrofy wylatał zaledwie 5 tys. godzin. Poprzedniego dnia wrócił z Chicago. W dniu katastrofy o godz. 10.17 wystartował do Nowego Jorku. Na jego pokładzie znajdowało się 172 pasażerów oraz 11 członków załogi. Ówczesny tzw. korytarz lotniczy z Warszawy w kierunku USA i Kanady przebiega w kierunku północno – zachodnim. Lecąc tym korytarzem, samolot w ciągu 30 minut osiąga pułap 10 000 m. Kościuszko nie osiągnął tej wysokości. O 10.40, po 23 minutach lotu, gdy wysokościomierz pokazał 8 200 m, a samolot znalazł się nad miejscowością Warlubie niedaleko Grudziądza, nastąpiła niespodziewana awaria lewego silnika wewnętrznego. Była ona bardzo podobna do tej, która stała się przyczyną katastrofy "Kopernika" w 1980 roku. Podobnie jak wówczas, doszło do pęknięcia wykonanego z nieodpowiedniego materiału wału turbiny niskiego ciśnienia – a w jego następstwie, do rozerwania wirnika siłą odśrodkową.
Ostatnie chwile "Kościuszki"
Po minięciu Piaseczna samolot zaczął tracić moc i opadać. Płomienie z luku bagażowego wydostawały się na zewnątrz. Z kabiny pilota widać było już pasy startowe na Okęciu – lecz przed nimi znajdowały się liczne, wysokie budynki warszawskiego Ursynowa. Pilot miał bardzo niewielką możliwość manewru. Sterując samymi tylko lotkami, skręcił w kierunku Lasu Kabackiego i spokojnym głosem zawiadomił zbliżanie: "Ja już z tego nie wyjdę". Ostatnie zanotowane sekundy lotu: czterokrotne włączenie radiostacji nadawczej na pokładzie "Kościuszki", fragmenty niezrozumiałych wypowiedzi, wreszcie głos, tym razem bardzo wyraźny: "Do widzenia! Cześć! Giniemy!".
"Kościuszko" spadł między drzewa 30 metrów od południowego skraju Lasu Kabackiego. Była godz. 11.12. Od momentu awarii samolotu minęły 32 minuty. Zderzenie samolotu z ziemią wywołało eksplozję paliwa. Rozległ się huk, powstał trzydziestometrowy słup ognia, a następnie wybuchł gwałtowny pożar. Pilot śmigłowca, który zaraz po katastrofie wzbił się z Okęcia, by z powietrza kierować akcją ratunkową, po przybyciu nad miejsce katastrofy rzucił w eter lakoniczny komunikat: "tego nikt nie mógł przeżyć". Udało się zidentyfikować tylko 100 ciał ofiar katastrofy. Pozostałe, spalone i porozrywane, były nierozpoznawalne. Zniszczony wskutek katastrofy fragment Lasu Kabackiego został powtórnie zalesiony. Na miejscu, gdzie rozbił się samolot, postawiono duży drewniany krzyż, a także głaz, na którym zostały wypisane imiona i nazwiska wszystkich ofiar tragicznego lotu. Imieniem kapitana Zygmunta Pawlaczyka nazwana została jedna z ursynowskich ulic.
Przyczyna katastrofy
Bezpośrednią przyczyną katastrofy była awaria łożyska podpory pośredniej wału silnika. Na skutek zatarcia łożyska (wynikło ono z tego, że w radzieckiej fabryce wbrew normom technologicznym wywiercono w panewce otwór "dla lepszego smarowania" — gdy wskutek zużycia zmniejszyła się średnica wałeczków tocznych, jeden z nich zaklinował się w otworze i zablokował toczenie się reszty, przez co łożysko się zatarło) i miejscowego przyrostu temperatury doszło do pęknięcia wału podczas zwiększenia mocy silnika. Wobec braku mechanicznego połączenia turbiny ze sprężarką doszło do rozkręcenia się i rozpadnięcia turbiny jednego z silników na lewej burcie samolotu (silnika nr 2).
Załoga feralnego lotu
- Zygmunt Pawlaczyk – kpt. pil. dowódca i I pilot samolotu (ur. 19 kwietnia 1928), pilot od 1951, od 1955 w Polskich Liniach Lotniczych LOT (PLL LOT). Wylatał ogółem 19745 godzin, w tym na samolotach Ił-62 5542 godziny, jako dowódca samolotu Ił-62 i Ił 62M od 11 maja 1978 roku wylatał 3725 godzin.
- Leopold Karcher – II pilot (ur. 4 stycznia 1933), pilot od 1956, od 1967 w PLL LOT. Wylatał ogółem 10899 godzin, w tym na samolotach Ił-62 – 2357 godzin.
- Lesław Łykowski – nawigator samolotu (ur. 2 stycznia 1930), od 1975 w PLL LOT. Wylatał ogółem 9520 godzin, w tym na samolotach Ił-62 – 3156 godzin.
- Leszek Bogdan – radiooperator (ur. 11 kwietnia 1944), od 1974 w PLL LOT. Wylatał ogółem 9520 godzin, w tym na samolotach Ił-62 – 3156 godzin.
- Wojciech Kłossek – mechanik pokładowy (ur. 7 stycznia 1944), od 1975 w PLL LOT, od 1985 instruktor mechanik na samolotach Ił-18, od 1986 mechanik na samolotach Ił 62M. Ogółem wylatał 5100 godzin, w tym na samolocie Ił 62M – 291 godzin.
- Ryszard Chmielewski – instruktor mechanik pokładowy (ur. 28 września 1933), od 1965 w PLL LOT. Wylatał ogółem 10571 godzin, w tym na samolocie Ił-62 – 6695 godzin.
- Maria Berger – instruktorka stewardess (ur. 8 czerwca 1948), od 1974 w PLL LOT. Wylatała 6300 godzin.
- Hanna Chęcińska – starsza stewardessa (ur. 19 września 1951), od 1972 w PLL LOT. Wylatała 8300 godzin.
- Małgorzata Ostrowska – stewardessa (ur. 3 stycznia 1958), od 1980 w PLL LOT, stewardessa od 1986. Wylatała 2400 godzin.
- Beata Płonka – młodsza stewardessa (ur. 18 sierpnia 1963), od 1985 w PLL LOT jako stewardessa. Wylatała 1300 godzin.
- Jolanta Potyra – stewardessa (ur. 28 maja 1946), od 1975 w PLL LOT jako stewardesa. Wylatała 5800 godzin.
materiał powstał na na podstawie książki "Cześć, giniemy" Jarosława Reszki