Pociągiem nie dojedziemy w przyszłości bezpośrednio na budowane lotnisko Warszawa/Radom, tak jak możemy dotrzeć do portów w Gdańsku, Krakowie, Olsztynie, Szczecinie czy na stołeczne Lotnisko Chopina. To nie oznacza jednak, że kolej będzie daleko od inwestycji, na którą Przedsiębiorstwo Państwowe "Porty Lotnicze" wygospodarowało 800 mln złotych.
– W pierwszej koncepcji terminala była stacja podziemna. Nawet udało się przeprocedować plan zagospodarowania pod bocznicę kolejową – ujawnił w poniedziałek Grzegorz Tuszyński, dyrektor lotniska Warszawa/Radom.
Obecnie jednak budynek terminala nie przewiduje takiej funkcjonalności.
Nowa stacja kolejowa na trasie Warszawa - Radom powstaje pod wiaduktem ulic Żeromskiego i Lubelskiej. Na chwilę obecną pod nazwą
Radom Wschód. – Chcemy z miastem porozmawiać, czy nie udałoby się nadać nazwy bliższej lotnisku. Z tej stacji kolejowej będzie można dostać się na wiadukt i następnie miejski autobus lub dedykowany shuttle bus dowiezie nas w te niespełna 2,5 km do terminala – .wyjaśnił Tuszyński, który odniósł się również do sensu budowy odgałęzienia linii kolejowej do samego lotniska.
– Inwestowanie w torowisko mijałoby się z celem. Przystanek kolejowy Radom Wschód będzie bezpośrednio pod wiaduktem. Wjazd na górę umożliwi winda, a z poziomu wiaduktu będzie można dojechać autobusem – dodał Tuszyński.
O komentarz poprosiliśmy również dr Jakuba Majewskiego, prezesa fundacji Pro Kolej. – Z wyjątkiem dużych aglomeracji, takich jak Kraków czy Trójmiasto budowa oddzielnych linii do regionalnych portów lotniczych okazała się błędem. Ambicją lokalnych polityków, dla których samolot jest jedynym środkiem publicznego transportu zbiorowego z jakiego korzystają. W rezultacie zamiast w poprawę dostępu do kolei potrzebnej setkom pasażerów, codziennie zdecydowali się zainwestować w infrastrukturę dla nielicznych. W rezultacie mamy pierwszą, spektakularną porażkę w postaci
likwidacji połączeń do lotniska w Lublinie. Niecałe dziewięć lat po uroczystym otwarciu nowej linii do terminala odjechał stąd ostatni pociąg – przypomniał Majewski.
– W tym kontekście budowa kolejnej ślepej linii, do kolejnego słabo obciążonego lotniska nie ma żadnego sensu. Nie wierzę, żeby chętnych do latania z Radomia było tylu, żeby trzeba było dowozić ich pociągami. Z takim zadaniem bez problemu poradzi sobie komunikacja miejska, ewentualnie dedykowany shuttle bus. Ważniejsze od zmiany nazwy wydaje się przygotowanie czytelnej informacji rekomendowanych połączeniach i integracji taryfowej. Dojazd do lotniska powinien być wliczony do ceny biletu kolejowego, albo jeszcze lepiej lotniczego. Wtedy część pasażerów, zamiast płacić dodatkowo za parking czy taksówkę wsiądzie w pociąg a potem w skomunikowany autobus – proponuje prezes fundacji Pro Kolej.