Szef lotniska w Hamburgu Michael Eggenschwiler nie kryje rozczarowania nowymi rządowymi restrykcjami, które według niego rujnują rynek lotniczy w Niemczech. Nie dostrzega natomiast zagrożenia po inauguracji portu Berlin-Brandenburg.
Nowe obostrzenia za Odrą i Nysą Łużycką związane z drugą falą pandemii koronawirusa SARS-CoV-2 nie spotkały się z powszechnym zrozumieniem. Wielu jest zawiedzionych ruchami decydentów z Berlina. – Teraz ujrzymy prawdziwy spadek liczby pasażerów – ostrzega Eggenschwiler, który był gościem podcastu "Luftraum".
– Właściwie znowu jesteśmy zamknięci. Liczba obsługiwanych pasażerów aktualnie wynosi niespełna 10 proc. poziomu w odniesieniu do poprzedniego roku – podkreślił szef lotniska w Hamburgu, który nadzieję dostrzega w szybkim testowaniu.
– Musimy tylko powszechnie je wdrożyć. Jesteśmy bardziej otwarci na techniczne możliwości przeprowadzania testów. Istnieją teraz bardzo dobre warunki do szybkich badań pasażerów przed podróżą i po niej – stwierdził Eggenschwiler. Jego zdaniem największą trudnością dla lotnictwa jest obecnie nieprzewidywalność sytuacji.
– Linie lotnicze potrafią już bardzo szybko optymalizować swoje usługi, gdy dowiadują się o liczbie rezerwacji. Prawie codziennie zdarza się, że dokonują korekt i wykorzystują mniejsze samoloty do operacji – zdradził Eggenschwiler, który cieszy się z powrotu Emirates do Hamburga od 1 listopada.
Przewoźnik z Dubaju obsługuje międzykontynentalne rejsy Boeingiem 777. – Cieszę się, że taka trasa wznawia się. Trzymamy za nich kciuki – nawiązał szef lotniska w północnych Niemczech.
Hamburg po ustąpieniu kryzysu będzie skupiać się na krajowym rynku, ale Daleki Wschód oraz Ameryka Północna będą pożądanymi kierunkami. – Myślę, że na takie rejsy samoloty A321LR byłyby ekonomicznie efektywne – uważa Eggenschwiler, który przyjął ze spokojem
długo wyczekiwane w kraju otwarcie portu Berlin-Brandenburg.
– Nie sądzę, aby ktokolwiek z Hamburga będzie teraz jeździć do Berlina, żeby gdzieś polecieć, tak jak każdy mieszkaniec stolicy nie przyjedzie również w tym celu do Hamburga. Pasażerowie mają jednak wybór. Jako przedstawiciele całej branży, jesteśmy jednak zachwyceni tym faktem i życzymy naszym kolegom z Berlina, aby ich terminale zapełniały się szybciej, niż obecnie to się nam wszystkim wydaje – podsumował dyplomatycznie Eggenschwiler.