Cztery reaktywowane po pandemii airbusy A380 pozostaną we flocie Etihad Airways co najmniej do 2032 roku - informuje "AeroTelegraph".
Kwartet Super Jumbo w malowaniu przewoźnika z Abu Zabi będzie obsługiwać kluczowe trasy do portów Nowy Jork-JFK oraz Londyn-Heathrow. Reaktywowane A380 są wyposażone w apartament dla dwóch osób z sypialnią, łazienką i oddzielną przestrzenią dzienną. W sumie mogą zabrać na pokład 498 pasażerów, oferując im oprócz
słynnego The Residence, dziewięć foteli w klasie pierwszej, 70 w klasie biznes i 405 miejsc w klasie ekonomicznej.
Na pozostałych międzykontynentalnych połączeniach linii lotniczych ze stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich nie zobaczymy już czterosilnikowych gigantów europejskiego producenta. Obsłużą je Boeingi 777 i Dreamlinery 787.
Etihad do 2030 roku planują eksploatować flotę od 80 do 100 szerokokadłubowców oraz od 60 do 80 wąskokadłubowych odrzutowców, w tym od 30 do 40 wersji A321LR. 144 miejsca w klasie ekonomicznej oraz czternaście foteli w klasie biznes tych maszyn dalekiego zasięgu wystarczy do realizacji tras, nie uzasadniających wykorzystanie samolotów szerokokadłubowych, takich jak do Nicei czy Kopenhagi.
Przewoźnik z Abu Zabi nie zamierza bezpośrednio konkurować z potężniejszymi w regionie liniami Emirates czy Qatar Airways. Według Antonoaldo Nevesa, dyrektora generalnego Etihad Airways, kluczowy będzie wzrost w regionie Bliskiego Wschodu oraz Azji Środkowej i Azji Południowo-Wschodniej.
Duże oczekiwania związane są z planami lotów do miejsc docelowych w Indiach i Pakistanie. Zgodnie z ambitnymi założeniami na trasach z kierunkami do czterech godzin rejsu planowane są co najmniej cztery loty dziennie.
Europa i wschodnie wybrzeże Ameryki Północnej pozostanie również ważną częścią biznesu przewoźnika z Abu Zabi. W tych przypadkach planowane jest podwojenie wszystkich codziennych połączeń. W sumie do 2029 roku Etihad Airways, które
wygenerowały w pierwszym kwartale bieżącego roku rekordowy zysk, zamierzają ogłosić 40 nowych kierunków.