Wszystko wskazuje na to, że Polska będzie miała jeszcze jedną grupę – tym razem lotniczą. I chociaż sam pomysł utworzenia nowej spółki, zrzeszającej najważniejsze firmy lotnictwa cywilnego, nie jest nowy, eksperci uważają, że decyzja rządu jest krokiem w dobrą stronę. Także dla narodowego przewoźnika, PLL LOT.
Wstępnie do
Polskiej Grupy Lotniczej ma wejść kilka krajowych firm lotniczych: poza LOT-em również LOT AMS, zajmujący się obsługą techniczną samolotów i LS Airport Services, odpowiedzialny za obsługę naziemną pasażerów i ładunków. Docelowo podmiot ma zrzeszać najważniejsze spółki lotnictwa pasażerskiego w Polsce. Konkretny skład grupy powinnyśmy poznać w ciągu najbliższych kilku miesięcy. W ramach nowego podmiotu ma powstać nowa firma, zajmująca się leasingiem samolotów.
Pomysł nie jest nowy, ale jest dobryZapytani przez nas eksperci wskazują, że pomysł utworzenia spółki, która z definicji byłaby nastawiona na współpracę i konsolidację polskiej branży lotniczej, jest dobry. Pomysł nie jest nowy, powstał już kilka lat temu, natomiast wtedy LOT miał zakaz dołączania do wszelkiego rodzaju konsorcjów, ze względu na pomoc publiczną, jaką przyjął w celu restrukturyzacji. Teraz jednak narodowy przewoźnik nie podlega żadnym limitom w tej kwestii.
Struktura nowej grupy musi być przejrzysta – zwraca uwagę Adrian Furgalski z ZDG TOR, komentując kwestię pomocy publicznej, którą narodowy przewoźnik otrzymał w roku 2012. – Rząd nie może sobie pozwolić na to, by w jakiś niejasny sposób, bez zgody Komisji Europejskiej, przekazać przewoźnikowi kolejne kwoty – komentuje Furgalski. Jak zapewniał Rafał Milczarski, który ma stanąć na czele Polskiej Grupy Lotniczej, o to można być spokojnym. – Wobec żadnej ze spółek, które wejdą w skład PGL, nie ma już dzisiaj mowy o konieczności jakiejkolwiek pomocy publicznej czy programach ratunkowych. Ich sytuacja jest ustabilizowana – podkreślał prezes PLL LOT. Dodatkowo, na tym etapie zaawansowania procesu, pytania do Komisji Europejskiej mają nie być konieczne.
Pomysł założenia nowej grupy chwali także dr Tomasz Balcerzak z Uczelni Łazarskiego. – Uważam, że pomysł jest dobry, zwłaszcza z głównego, jak rozumiem, powodu zorganizowania tej grupy, czyli utworzenia firmy leasingowej – stwierdza ekspert. Rynek bowiem stale rośnie, a wraz z nim wzrasta zapotrzebowanie na podmiot, który byłby w stanie leasingować samoloty. – Najbardziej doświadczonym partnerem w Polsce do tego typu przedsięwzięć jest moim zdaniem PKO BP – dodaje dr Balcerzak. Ekspert zwraca uwagę, że powszechnym jest, iż w Europie Zachodniej banki inwestują w lotnictwo. W Polsce natomiast rynek wciąż raczkuje i każe czekać na swoje pięć minut.
– Ważne jest to, żeby ta grupa pracowała nie tylko ze sobą, ale również współpracowała z innymi partnerami z zewnątrz, co stwarza możliwości zwiększenia wpływów i ilości kontraktów, a z drugiej strony niweluje ryzyka, które w skali naszego kraju mogłyby się pojawić – dodaje ekspert.
LOT ma apetyt na więcej
– Wchodzimy w 2018 rok z dobrymi perspektywami na przyszłość, zarówno jeśli chodzi o konsolidację rynku lotniczego w Polsce, jak i inwestowania w ten rynek. Klient jest początkiem i końcem każdego naszego działania. Jako LOT nie chcemy być gnuśni – zapowiada prezes narodowego przewoźnika i przyszły prezes PGL. Obecnie największym problemem przewoźnika jest wyczerpująca się przepustowość Lotniska Chopina.
A linie lotnicze radzą sobie coraz lepiej. LOT osiągnął 280 mln zł zysku z działalności podstawowej za ubiegły rok. To wynik o 100 mln zł lepszy niż w roku 2016. W minionym roku linie przewiozły prawie 7 mln pasażerów, a mają ambicje na więcej. – Liczę, że w przyszłym roku dojdziemy do bariery 9 mln pasażerów, co może być historycznym wynikiem – zapowiada Rafał Milczarski.