Aigle Azur do zeszłego piątku było jednym z ważniejszych klientów lotniska w Orly. Teraz kilkunastu przewoźników rozpoczęło grę o sloty na lotnisku, które w zeszłym roku obsłużyło 33 120 685 podróżnych. Stawką jest nie mniej niż 10 tys. miejsc.
Taka gratka nie zdarza się często. Ostatnio z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia w 2003 roku, gdy upadały francuskie linie Air Liberté. Orly, które jest dwunastym lotniskiem Europy pod względem generowanego ruchu pasażerskiego, należy do tych lotnisk, na których podaż na sloty jest mniejsza od popytu. Slot – to trudne do przetłumaczenia na język polski prawo do startu lub lądowania na lotnisku w określonym czasie.
Zasady przyznawaniaW związku z ostrą rywalizacją o sloty na Orly pieczę nad nimi sprawuje organ regulacyjny, który przyznaje prawo do wykonywania operacji lotniczych o określonym czasie zainteresowanym wedle trzech przejrzystych zasad.
Po pierwsze obowiązuje „zasada starszeństwa”. Linia, która miała prawo do slota, może ubiegać się o zachowanie go w następnym sezonie. To oczywiście daje przewagę „zasiedziałym” na lotnisku przewoźnikom. Druga z zasad mówi, że każde przydzielone miejsce musi być w co najmniej 80 proc. wykorzystane przez posiadacza, w przeciwnym razie wraca do wspólnej puli. Zwie się 80/20. Trzecia zasada zwana 50/50 jest ukłonem w kierunku mniejszych graczy. Jeżeli sloty nie są przydzielone, to połowę z nich otrzymują linie, które posiadają mniej niż 5 proc. slotów na danym lotnisku.
W związku z powyższym nowi zainteresowani wejściem na jedno z najbardziej obleganych lotnisk sięgają po przejęcia innych linii, aby wejść do danego portu. Tak choćby zrobił easyJet, który by pojawić się na londyńskim Gatwick, przejął kontrolę nad GB Airways w 2007 roku.
Długa lista kandydatówOd samego początku,
gdy pojawiły się informacje o widmie upadku Aigle Azur, mówi się głośno, że zainteresowanym pozyskaniem slotów jest Air France. Celem jest rozwój spółki zależnej francuskiego narodowego przewoźnika – niskokosztowej Transavii. Zakup pozwoliłby linii zwiększyć liczbę zbazowanych na Orly boeingów 737-800 z 37 do 50 sztuk. To otwiera wielkie możliwości zwiększenia częstotliwości lotów na już istniejących połączeniach i otwarcie nowych.
Podobnie może zrobić IAG, by wesprzeć swojego „lowcosta” Vueling. Francuskie media podają, że International Airlines Group złożyło nawet Aigle Azur propozycję zakupu slotów kilka tygodni temu, ale została ona odrzucona. Również Level należący do IAG łasym okiem spogląda na sloty zwolnione przez Aigle Azur. Level obecnie lata z Orly do Newark, a 30 października otwiera połączenie do Las Vegas. Linia ma nadzieję konkurować na trasach długodystansowych z Air France, tworząc atrakcyjną ofertę lotów niskokosztowych na popularnych trasach do Stanów Zjednoczonych.
Mówi się również o zainteresowaniu wspomnianego już easyJeta. Drugi co do wielkości niskokosztowy przewoźnik na europejskim niebie chciałby w ten sposób zwiększyć znacznie swoją obecność na paryskim lotnisku. Innym biorącym udział w rozgrywce ma być francuski Air Caraïbes. Spółka zapewnia łączność byłej potęgi kolonialnej z jej departamentami zamorskimi jakimi są Gwadelupa i Martynika. Spółka już dziś wykorzystuje Orly do swej działalności.
Według Reuters chętnych na przejęcie slotów Aigle Azur jest aż czternaście podmiotów. Mówi się jeszcze o przewoźnikach z Afryki Północnej. Wszak upadająca linia najbardziej znana była ze swych połączeń właśnie z tym regionem świata zwłaszcza Algierią. W gronie wymienianych znajdują się jeszcze również French Bee czy Ryanair, który obecnie lata z Beauvais-Tillé położone o 84 km od centrum Paryża.
Dlaczego Orly?Jak widać po zamieszczonej powyżej liście, w walce o sloty po Aigle Azur ustawiają się głównie przewoźnicy niskokosztowi. To nie przypadek. Orly znajduje się zaledwie 13 km od centrum Paryża, drugiego po Londynie najchętniej odwiedzanego miasta Starego Kontynentu. To czyni lotnisko idealnym celem dla lotów typu „z punktu do punktu”, tak dla lotów średnio, jak i długodystansowych. Lotnisko nie ma ograniczeń jak największe lotnisko stolicy Francji Paryż-Roissy-Charles de Gaulle, które stawia na współpracę z liniami tradycyjnymi jak Air France, American Airlines czy nas PLL LOT. To oczywiście nie oznacza, że nie uświadczymy tam linii niskokosztowych – jak easyJet – ale ich obecność w dużej mierze wynika z braków miejsca w Orly.