Wierzyciele Air Berlin chcą pozwać byłego właściciela linii – Etihad Airwas. Domagają się odszkodowania w związku z decyzją o wycofaniu finansowania, które to ostatecznie doprowadziło do upadku niemieckiego przewoźnika. Zarządca masy upadłościowej będzie musiał znaleźć firmę, która sfinansowałaby planowany pozew.
Air Berlin wycenia straty na miliard euro. Poszkodowani argumentują, że Etihad nie wywiązał się z zobowiązań finansowych wobec Air Berlin.
Etihad posiadał 29-procentowy pakiet udziałów w Air Berlin i wspierał linię od początku 2012 roku. W kwietniu 2017 roku Etihad wysłał list do niemieckiego przewoźnika ,w którym zapowiedział, że zapewni środki przez kolejne 18 miesięcy, ale w sierpniu oświadczył, że nie będzie tego robić, bo działalność Air Berlin pogorszyła się w bezprecedensowym tempie. Rząd Niemiec udzielił linii kredytu pomostowego 150 mln euro na utrzymanie lotów i nie dopuszczenie do zostawienia tysięcy podróżnych poza miejscami zamieszkania, a jednocześnie szukał chętnego do jej kupna. Kredyt ten musiał być spłacony przed innymi wierzycielami.
Ostatecznie Air Berlin
ogłosił upadłość tuż przed swoimi 40.urodzinami. Ostatni lot niemieckiego bankruta oznaczonego numerem AB 6210 miał miejsce w piątek, 27 października. Na tym bankructwie zyskała między innymi Lufthansa, która przyjmie do siebie ponad 3 tys. z 8,5 tys. pracowników tej linii. W ramach umowy przejmie też połowę floty Air Berlin – 81 ze wszystkich 144 samolotów upadającego przewoźnika.
Etihad nie uratował Air Berlin, sam też cierpi za złą passę, W lipcu gigant lotniczy z Abu Zabi, z siedzibą w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, ogłosił oszałamiającą
stratę w wysokości 1,87 miliarda dolarów. W przeciwieństwie do Emirates i Qatar, Etihad kilka lat temu zdecydował się na przejęcia kilku regionalnych europejskich przewoźników. Próbował rozwijać ich ofertę, nie spotkało się to jednak z wielkim zainteresowaniem pasażerów, którzy woleli korzystać z tanich marek takich jak EasyJet, Wizz Air czy Ryanair. Dało to nie tylko niekorzystny efekt finansowy, ale również personalny: poprzedni prezes Etihadu James Hogan, po 10 latach pracy w zarządzie koncernu, stracił stanowisko.