Airbus: Rynek potrzebuje konkurencji, ale A220 najlepszy dla LOT

Łukasz Malinowski, Rynek Lotniczy: Czekamy na decyzję PLL LOT o wyborze dostawcy floty samolotów regionalnych, w tym czasie rząd potwierdził plany budowy CPK. Czy Airbus nadal jest przekonany o tym, że A220 będzie najlepszym wyborem?

Wouter Van Wersch, Executive Vice President International Airbus: LOT to świetna linia lotnicza, która ma jasną i sprecyzowaną strategię rozwoju. Jesienią zeszłego roku wszyscy mogliśmy zobaczyć prezentacje planów przewoźnika. Naszym zdaniem A220, zarówno w mniejszej jak i większej wersji, to samolot, który świetnie spełnia wszystkie potrzeby przewoźnika. Oczywiście ciągle czekamy na decyzje i przez ostatnie miesiące rozmawiamy z LOT i wypełniamy wszystkie zadania wynikające z procedur.

Potwierdzenie budowy CPK to także fantastyczna wiadomość, jesteśmy przekonani, że A220 sprawdzi się również na tym lotnisku, a nowa infrastruktura pozwoli LOT na wzrosty i zamawianie kolejnych samolotów.

Ostatnio LOT pozyskał jednak trzy nowe samoloty Embraera.

To tylko nas motywuje do dalszych działań. Mamy świetne produkty, które doskonale pasują do potrzeb LOT, a wspomniane zamówienie jest niewielkie. To tylko trzy samoloty, które są potrzebne by sprostać krótkoterminowym potrzebom przewoźnika. Takie sytuacje się zdarzają, a kluczowa będzie decyzja o wyborze samolotu do floty regionalnej.

Airbus, w kontekście potencjalnej współpracy z LOT, podkreśla wieloletnią obecność na polskim rynku. To ma przełożenie na rozmowy?

Bezpośrednio nie ma takiej zależności, ale jako firma jesteśmy obecni w Polsce od lat. Działamy w czterech lokalizacjach w kraju, dostarczaliśmy już na tym rynku śmigłowce czy samoloty transportowe dla służb i wojska (16 samolotów C295 i 28 śmigłowców H135/H145 zakupionych dla polskich służb i wojska). Zdobyliśmy kontrakt na dostawę do Polski dwóch satelitów Pleades Neo. Znamy ten rynek, a po dwóch dekadach jesteśmy w nim już zakorzenieni, a to oczywiście pomaga w działalności. Jak dotąd nie dostarczyliśmy w Polsce samolotów do obsługi ruchu pasażerskiego i mam nadzieję, że to się zmieni. Chcielibyśmy, żeby nasza obecność w Polsce rosła i chcielibyśmy robić tutaj jeszcze więcej niż w ostatnich latach.

Jak Polska wpisuje się w globalne plany Airbusa? Czego oprócz dostawy samolotów dla LOT dotyczyły wasze rozmowy w Polsce?

Jesteśmy obecni w 180 państwach na świecie a 24 z nich zdefiniowaliśmy, jako kluczowe dla naszego rozwoju. To oczywiście nie oznacza, że w każdym nich będziemy podejmować takie same działania, ale pokazuje, że to w nich chcemy rozwijać różne aspekty działalności. W Polsce jesteśmy już teraz obecni zarówno w Warszawie, gdzie prowadzimy centrum serwisowe samolotów C295, działalność projektową i produkcyjną, ale także w Gdańsku z firmą Navblue specjalizującą się w usługach dla lotnictwa cywilnego czy w Łodzi, gdzie nasi inżynierowie uczestniczą w projektowaniu śmigłowców cywilnych.

Nie mogę zdradzić z kim i o czym dokładnie rozmawialiśmy w Polsce jeśli chodzi o potencjalnych klientów, ale mieliśmy też szereg spotkań z naszymi zespołami w poszczególnych zakładach oraz z naszymi partnerami, z którymi dyskutowaliśmy o możliwych kierunkach rozwoju w Polsce.

Oczywiście jednym z naszych celów jest pozyskanie zamówienia od PLL LOT, ale polskie siły zbrojne są zainteresowane pozyskaniem nowych śmigłowców szkoleniowych czy samolotów transportowych i w tym zakresie też mamy świetne produkty jak np. H145M.

Czy w skali globalnej udało się już rozwiązać problemy z łańcuchami dostaw?

O ile w ruchu pasażerskim odbudowa po COVID poszła bardzo szybko, nawet szybciej niż się spodziewaliśmy, o tyle problemy z łańcuchami dostaw pozostają ciągle nie do końca rozwiązane. To jest dla nas jedno z najważniejszych wyzwań, a z podobnymi problemami zmagają się także producenci silników, co dodatkowo komplikuje sprawę i kwestie utrzymania terminów dostań czy założeń produkcyjnych.

Produkcja samolotu wymaga współpracy nawet 4 tys. poddostawców i każdy z nich musi dostarczyć na czas produkty spełniające wszystkie normy jakościowe. Staramy się zwiększyć nasza moce produkcyjne, mamy w tej chwili w portfelu zamówień 8,6 tys. samolotów, a ich sprawne wykonanie i terminowa dostawa to nasz podstawowy cel. Jakość i usprawnienie łańcuchów dostaw to dwa kluczowe elementy, na których koncentrujemy się w Airbusie.

Opóźnienia w dostawach samolotów oraz problemy z jakimi borykają się producenci nie podobają się liniom lotniczym. Mówiono o tym m.in. podczas ostatniej dorocznej konferencji IATA. Może przydałoby się nieco więcej konkurencji?

Każdy rynek potrzebuje konkurencji, bez konkurencji nie ma rozwoju i innowacji. Produkcja samolotów, które będą bezpieczne dla pasażerów, nowoczesne i oszczędne to nie jest jednak łatwa zadanie. Zapewnienie takiego produktu i dostaw w odpowiedniej skali nie jest łatwe i to globalne procesy zachodzące na rynku doprowadziły do koncentracji. W zakresie samolotów szerokokadłubowych rzeczywiście mamy tylko Airbusa i Boeinga, ale już w przypadku mniejszych samolotów pojawia się także Embraer czy ostatnio chiński Comac C919. Ten ostatni przykład pokazuje nam jak trudno jest rozpocząć produkcję własnego samolotu pasażerskiego nawet tak dużemu państwu jak Chiny.

Linie lotnicze zawsze będą chciały mieć więcej potencjalnych dostawców samolotów, a jeśli rynek nadal będzie rósł nadal będą mówiły o konieczności zwiększania produkcji – to oczywiste. W Airbusie dużo inwestujemy w innowacje i nieustannie udoskonalamy nasze produkty. Myślę, że to pomaga nam odnosić sukcesy teraz i będzie miało ogromne znacznie w przyszłości. Wykorzystując najnowsze technologie i najbardziej paliwooszczędne samoloty, ponieważ zrównoważony rozwój jest istotnym elementem naszej strategii. Większa konkurencja byłaby interesująca, ale to raczej kwestia odległej przyszłości.