Akcje norweskich linii lotniczych Flyr wzrosły w poniedziałek na giełdzie w Oslo o 28 proc. Nowy nordycki przewoźnik przygotowuje się do konkurencji z Norwegian Air i SAS, planując uruchomienie krajowych połączeń w pierwszej połowie bieżącego roku. Wydzierżawi w tym celu na początku osiem odrzutowców.
Nazwa "Flyr" oznacza w języku norwesku po prostu "latanie". Pierwszym prezesem nowej linii lotniczej została niedawno mianowana Tonje Wikstroem Frislid, która ma za sobą dziesięcioletnie doświadczenie w Norwegian Air, gdzie ostatnio była wiceprezesem. – Budujemy firmę od podstaw, opierając się na bogatym doświadczeniu i modelu biznesowym dostosowanym do przyszłości – zaznaczyła na oficjalnej prezentacji przewoźnika Wikstroem Frislid.
Rezerwacje przez aplikację
Pojedyncze akcje Flyr podrożały na początku bieżącego tygodnia z pięciu do 6,40 koron norweskich. Nordycki przewoźnik zarobił w ten sposób 960 mln koron norweskich, co odpowiada sumie 93, 475 mln euro. Pierwszą ofertą publiczną nowej linii lotniczej zarządzali brokerzy Arctic Securities, Carnegie oraz SpareBank 1 Markets.
Sieć planowanych tras Flyr docelowo obejmie Norwegię i znane destynacje na terenie Europy. Kluczową częścią strategii przewoźnika będzie aplikacja, za pomocą której będą dokonywane wszystkie rezerwacje i ewentualne korekty. – Nazwa odzwierciedla prostotę biznesu i modelu oraz produkt, który będziemy oferować na rynku. Najlepiej znamy się na lataniu i to jedyna rzecz, którą planujemy robić – podkreślił Erik G. Braathen, biznesmen i założyciel nowej linii lotniczej w Skandynawii.
Lotniczy rynek w Norwegii był dotychczas zdominowany przez
SAS oraz
Norwegian Air. Mniejsze porty regionalne obsługiwały Wideroe. Góry i fiordy sprawiają, że latanie między miastami w większości przypadków jest najszybszą opcją przemieszczania się po kraju.
Elastyczność kluczem powodzenia projektu
Nowy przewoźnik będzie konkurować w kraju z czterema innymi liniami lotniczymi, jeśli bieżący kryzys, wywołany wirusem COVID-19,
przetrwają zmagające się z dużymi kłopotami Norwegian Air. Sieć tras w Skandynawii rozbudowuje także
Wizz Air, który ogłosił swoje wejście na rynek w Norwegii zaledwie kilka godzin po informacji o powstaniu Flyr.
Nowe linie lotnicze zobowiązały się korzystać głównie z krajowych pracowników i respektować związki zawodowe w przeciwieństwie do niskokosztowca z Węgier,
bojkotowanego nawet przez panią premier Norwegii. Flota Flyr ma zwiększyć się w ciągu najbliższych czterech lat z ośmiu do 28 samolotów. – Chcemy wykorzystać możliwości na zmieniającym się rynku w procesie odnowy branży lotniczej. Będziemy w stanie szybko i zgodnie z popytem zwiększyć skalę działalności dzięki dostępności załóg i samolotów – dodała Wikstroem Frislid.