Linie lotnicze Alaska Airlines przywróciły do obsługi pasażerskiej boeinga 737 MAX-9. Odrzutowiec pokonał w miniony poniedziałek dwukrotnie trasę z Seattle do San Diego, a następnie z największego miasta stanu Waszyngton do Los Angeles.
Drugi z boeingów 737 MAX-9 należących do Alaska Airlines wejdzie do służby pod koniec marca. Przewoźnik z zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych wcześniej wykonał odrzutowcem ponad 50 godzin testowych lotów, w tym na Alaskę i Hawaje, pokonując blisko 19 tys. km.
- Boeing 737 MAX wyznaczy naszą przyszłość. Wierzymy w to, tak samo jak w naszych pracowników, którzy spędzili pięć tygodni na przygotowaniach i szkoleniach, aby mieć pewność, że jesteśmy gotowi do bezpiecznych lotów z naszymi klientami. Czekaliśmy długo na ten dzień - podkreślił Ben Minicucci, prezes Alaska Airlines.
– Mamy duże zaufanie do tego samolotu. To ogromne wzmocnienie naszej floty. Dzięki tym odrzutowcom wychodzimy poza ramy naszego programu szkoleniowego i robimy nawet więcej niż żąda FAA – podkreślił John Lader, kapitan i jeden z wiceprezesów Alaska Airlines, które wynegocjowały korektę zamówienia Boeinga w grudniu ubiegłego roku. Więcej o tym pisaliśmy w
tym tekście.
Przewoźnik z zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych był w przeszłości operatorem wyłącznie Boeingów 737. Aktualnie posiada również w swojej flocie przejętych od Virgin America 47 airbusów A320-200, które mają być wycofane w 2023 roku, a także dziesięć airbusów A321neo.
Alaska Airlines odbiorą w ciągu najbliższych czterech lat aż 68 boeingów 737-9 MAX. Trzynaście odrzutowców trafi do linii lotniczych z Seattle jeszcze w tym roku. Samoloty producenta z Chicago zastąpią w niedalekiej przyszłości starsze airbusy. Dzięki temu flota przewoźnika z Alaski ma być bardziej efektywna, dochodowa i przede wszystkim przyjazna dla środowiska.