Amsterdam: Nowy plan ograniczenia ruchu. Zamordyzm czy ekologia?

O ile w Azji czy Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej władze państwowe starają się ułatwić działalność liniom lotniczym, które oprócz zapewniania łączności międzynarodowej wpływają pozytywnie na gospodarkę, o tyle w Europie, zwłaszcza w Unii Europejskiej władze niektórych państw robią, co tylko mogą, aby lotnictwo zostało ludziom zohydzone.

Niekwestionowanym liderem jest Francja, która oprócz delegalizacji lotów krajowych na trasach, które można pokonać innym środkiem transportu publicznego w mniej niż dwie i pół godziny nałożyła na lotnictwo wiele nowych podatków. Śladem Paryża podąża Madryt, podczas gdy Kopenhaga zdecydowała znieść podatek VAT od rejsów na trasach krajowych, aby linie lotnicze zaoferowały połączenia na nowych trasach.

Prawne próby ograniczenia ruchu w Amsterdamie

Inną, choć niewiele lepszą drogą od Paryża i Madrytu obrała Haga. Amsterdamski port lotniczy jest jednym z największych lotnisk w Europie, lecz nie jest pewne, czy będzie się on dalej rozwijać. Na drodze do dalszego rozwoju stoi rząd holenderski, który chce, aby ruch lotniczy na Schiphol został ograniczony. Pierwsza próba zmniejszenia liczby operacji nie udała się, albowiem sąd uznał, że podjęta decyzja naruszała prawo unijne i była arbitralna.

Władze Królestwa Niderlandów nie dają jednak za wygraną i przygotowały nowy plan ograniczenia ruchu, dzięki któremu poziom hałasu ma „drastycznie” spaść. Jest to odpowiedź na marcowe orzeczenie sądu, który nakazał Hadze większe zwrócenie uwagi na interesy mieszkańców terenów okołolotniskowych, albowiem przedkładanie interesów portu Schiphol nad interesami ludzi mieszkających w pobliżu amsterdamskiego hubu jest naruszeniem zapisów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.

Nowy plan

Według skorygowanego planu ograniczenia ruchu na lotnisku w Amsterdamie, linie KLM będą musiały, od listopada br., wykorzystywać do lotów nocnych cichsze niż obecnie samoloty. Od 2025 r. dwie drogi startowe na lotnisku Schiphol, na których w ostatnich latach wzrosło natężenie ruchu lotniczego, zostaną zamknięte między godziną 13:00 i 15:00, aby zapewnić lokalnym mieszkańcom dzienny okres „odpoczynku”.

Ponadto, zarząd lotniska Schiphol ma sprawić, że operowanie hałaśliwymi samolotami będzie znacznie droższe. Zdaniem rządu, wzrost opłat zachęci linie lotnicze do korzystania z nowych samolotów, które są cichsze niż starsze generacje. Najgłośniejszy samolot, taki jak boeing 747-400, będzie objęty zakazem lotów także w nocy (od godz. 23:00 do godz. 07:00).

Rząd rozważa także wprowadzenie częściowego zamknięcia lotniska Schiphol w nocy, ale najpierw zbadane zostaną konsekwencje zarówno dla uciążliwości mieszkańców, jak i dla sektora lotniczego. Wyniki tych badań można spodziewać się latem. Jeśli zamknięcie nocne okaże się niewykonalne, rozważone zostaną alternatywne środki.

Rodzime linie protestują

Dodatkowe środki oznaczają, że w walce z zanieczyszczeniem hałasem podejmowane są większe kroki niż w przypadku pierwotnego pakietu wrześniowego. Jednakże zgodnie z przepisami europejskimi i międzynarodowymi ograniczenie ruchu lotniczego jest ostatnią opcją w walce z zanieczyszczeniem hałasem. Holenderskie linie lotnicze od razu zareagowały na nowy plan rządu. Reakcja – co nie może dziwić – jest negatywna.

Transavia wyraziła rozczarowanie faktem, że liczba lotów nocnych zostanie jeszcze bardziej zmniejszona, ostrzegając, że będzie to miało znaczący wpływ na działalność przewoźnika w porcie Schiphol. – „Jesteśmy zaskoczeni, ponieważ przed wprowadzeniem nowych dostosowań nie odbyły się żadne merytoryczne konsultacje” – oświadczył niskokosztowy operator, zaznaczając, że obecnie trwa proces formowania się nowego rządu, więc takie decyzje nie powinny być przez stary rząd podejmowane.

Linie KLM oświadczyły, że dokładnie analizują nowy pakiet środków zaradczych, ale zauważyły, że zawiera on elementy, które są szkodliwe dla prowadzonego przez flagowe linie lotnicze biznesu. Zarząd przewoźnika uważa, że rząd „zamiast szukać zrównoważonego podejścia do ograniczenia wpływu hałasu, skupił się na zmniejszeniu emisji”, pomijając w ten sposób potencjalne konsekwencje dla rodzimych i zagranicznych podmiotów branży lotniczej.

– „Niestety pakiet obejmuje również środki, które są szkodliwe i nieproporcjonalne. Obejmuje to proponowany całkowity zakaz niektórych typów statków powietrznych od 2025 r. bez dania naszej branży czasu na znalezienie odpowiednich alternatyw” – oświadczyły linie KLM, wskazując, że implementacja zakazu używania starszych samolotów odbiłaby się negatywnie na działalności cargo niderlandzkiego przewoźnika. Co prawda, operator z Amsterdamu zamówił dwa lata temu nowe frachtowce, lecz ich dostawa zaplanowana jest dopiero na 2026 rok.

Zamordyzm czy ekologia?

Ekologia jest modnym tematem, dlatego holenderski rząd wziął ją na tapet, lecz prawda jest taka, że zapisy nowego, jak i starego planu redukcji ruchu są zamordystyczne. W ogóle nie uwzględniają sytuacji, z jaką zmaga się branża lotnicza. Proces pozyskiwania nowych samolotów jest długi (rozłożony na wiele lat), żmudny i kosztowny. Zamówienie nowych maszyn dziś oznacza, że będą one dostarczone dopiero za kilka lat, gdyż księgi zamówień producentów samolotów są wypełnione po brzegi, problemy z łańcuchami dostaw nie zostały jeszcze rozwiązane, a zwiększenie mocy przerobowych nie wykonalne.

Jeśli plan organicznie ruchu w Amsterdamie wejdzie w życie, skorzystają na tym inne huby i linie lotnicze.