− Flygskam dotarł również do mojej rodziny, odczuwają go również moje dzieci i mąż – powiedziała podczas Fortune Global Forum Anne Rigail. Prezeska Air France stwierdziła, że branża lotnicza musi robić więcej, by zmniejszyć emisję dwutlenku węgla. Nazwała to największym wyzwaniem, przed jakim stoi obecnie lotnictwo.
Deklaracje ekologiczne Ryanaira, nawoływania Grety Thunberg czy niedawna decyzja lotniska w Grenlandii
o zakończeniu lotów cywilnych – wszystko to ma związek z ogarniającym świat kryzysem klimatycznym, w którym przemysł lotniczy ma niemały udział. Samoloty generują 2,5 proc. całej emisji dwutlenku węgla, co spowodowało w niedawnym czasie zdystansowanie się wielu podróżnych do tego środka transportu. Klimatyczne piętno ciążące na lataniu było tak silne, że zyskało nawet osobną nazwę –
flygskam, czyli ze szwedzkiego: wstyd przed lataniem.
Jak przyznała na poniedziałkowym Fortune Global Forum Anne Rigail, flygskam wdarł się nawet do jej domu. Wstyd przed lataniem odczuwają nawet dzieci i mąż szefowej jednej z największych europejskich linii lotniczych.
− To dobrze – zaskakująco skwitowała to stwierdzenie prezeska Air France. – Nie powinniśmy być wcale zaskoczeni zjawiskiem flygskamu. Przemysł lotniczy nie robi wystarczająco dużo, by je zwalczać i zmniejszać emisję CO2.
Jak pokazała ankieta przeprowadzona w październiku 2019 roku przez szwedzki bank UBS, na 6 tys. podróżnych z USA, z Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii aż co piąty świadomie ograniczył liczbę podróży lotniczych w ubiegłym roku.
Słowa Rigail skomentował w tym tygodniu w BBC Tim Clark, prezes linii lotniczych Emirates. − Nie czynimy sobie żadnej przysługi, ładując miliardy ton węgla w powietrze. Trzeba się z tym rozprawić. W zasadzie pochwalam Extinction Rebelion i Gretę Thunberg za zwrócenie należnej uwagi na ten problem – dodał prezes Emirates.