Federalna Administracja Lotnicza (FAA), nadzorująca proces certyfikacji Boeinga 737 MAX, wkrótce opublikuje proponowane zmiany oprogramowania systemu kontroli lotów oraz nowe procedury dla pilotów – informuje "Seattle Times".
FAA zapewni również opinii publicznej 45 dni na oceny i komentarze sugerowanych korekt dla samolotów, których powrót na niebo przesunie się prawdopodobnie na połowę października. Będzie to dziewiętnaście miesięcy po tym, jak maszyny zostały uziemione po katastrofach indonezyjskiej Lion Air oraz Ethiopian Airlines, w których zginęło 346 osób. To mocno wpłynęło na zaufanie do odrzutowca, którego
wartość spadła już o 11 proc. od stycznia.
Klienci Boeinga anulowali zamówienia na 355 samolotów 737 MAX w pierwszej połowie 2020 roku. Dostawy Boeinga w pierwszej połowie roku spadły o 71 proc., do zaledwie 70 samolotów. Czerwcowe anulacje dotyczyły głównie firm wynajmujących samoloty, w tym amerykańskiej Aviation Capital, Avolon z siedzibą w Dublinie i singapurskiego BOC Aviation, które miały odpowiednio 5, 17 i 30 zamówień na Boeingi 737 MAX. Zamówienia na sześć MAX-ów anulował także rumuński przewoźnik Blue Air.
Żmudny proces certyfikacji nie będzie przyspieszony
Niektórzy mieli nadzieję, że maszyny wrócą do latania niemal natychmiast po zezwoleniu FAA, ale ciągłe wątpliwości zmusiły organ regulacyjny do standardowego procesu wydania certyfikacji, który będzie żmudny i nie zostanie w żaden sposób przyspieszony. "Zgodnie z naszym zobowiązaniem do zachowania przejrzystości zapewnimy opinii publicznej 45 dni na skomentowanie proponowanych zmian projektowych i procedur załogi w celu złagodzenia problemów bezpieczeństwa zidentyfikowanych podczas dochodzeń, które miały miejsce po wypadkach Lion Air i Ethiopian Airlines" – oświadczyła FAA.
Zazwyczaj takie zaproszenia do publicznych komentarzy przyciągają zainteresowanie wszystkich stron z branży, takich jak operatorzy linii lotniczych, związki pilotów oraz ekspertów technicznych. W tym przypadku, biorąc pod uwagę powszechne obawy społeczne dotyczące bezpieczeństwa odrzutowca, możliwe są również opinie przedstawicieli rodzin ofiar wypadków Lion Air oraz Ethiopian Airlines, a także komitetów Kongresu, które badały obie katastrofy.
Pogarszające się wciąż perspektywy zamówień
FAA będzie więc potrzebowała jeszcze kolejnych kilku tygodni, zanim odpowie na wszystkie komentarze w Rejestrze Federalnym. Dopiero później pojawi się końcowy raport, określający co linie lotnicze muszą wdrożyć w zakresie szkolenia pilotów oraz instrukcji lotów. Dokument zostanie z kolei oceniony przez niezależny panel, Technical Advisory Board (TAB), w skład którego wchodzą eksperci z dziewięciu organów lotnictwa cywilnego na całym świecie, a także NASA i FAA. To pozwoli wreszcie wydać dyrektywę zdatności do lotu dla B737 MAX, uwzględniającą wymagane zmiany projektowe w każdym samolocie.
Regularne rejsy krajowe nieszczęśliwych maszyn nastąpią po zakończeniu szkolenia pilotów w zakresie nowych procedur. To wymusza następne 30 do nawet 60 dni uziemienia. Planowane przez Boeinga
zwiększenie produkcji MAX-ów będzie więc znacznie wolniejsze niż oczekiwano i nie tylko z powodu słabszego popytu po kryzysie wywołanym wirusem COVID-19. Ken Herbert, analityk branżowy z banku inwestycyjnego Canaccord Genuity, przewidywał dostawę zaledwie 40 samolotów, ale przy założeniu, że producent z Chicago uzyska zezwolenie w połowie września. - Perspektywy zamówień wciąż się pogarszają zarówno z powodu popytu, jak i niepewności finansowej - podkreślił Herbert. "Zniesiemy nakaz uziemienia tylko wtedy, gdy nasi eksperci ds. bezpieczeństwa zyskają przekonanie, że samolot spełnia już wszystkie standardy certyfikacji" – zapewnia FAA.