Rząd Belgii wprowadzi podatek lotniczy od rejsów krótkodystansowych. To jedna ze 100 decyzji w sprawie których osiągnięto porozumienie dotyczące krajowego budżetu.
Pasażerowie, którzy wylecą z któregoś belgijskiego lotniska do miejsca docelowego oddalonego o mniej niż 500 km, będą musieli uiścić dodatkową opłatę w wysokości od czterech do sześciu euro.
Decydenci z Brukseli pragną podatkiem lotniczym zachęcić ludzi do wyboru alternatywnych sposobów podróżowania. Oczywiście głównym beneficjentem tego pomysłu wydaje się kolej.
Według szacunków nowy podatek lotniczy powinien przynieść rocznie 30 mln euro. Wiele jednak zależy od tego, czy podróżni faktycznie zmienią swoje preferencje.
Kto zostanie obciążony dodatkową opłatą? Szybki rzut oka na mapę Europy i niewielkiej Belgii (powyżej) wskazuje, że muszą się z tym liczyć pasażerowie wylatujący przede wszystkim z Brukseli do Amsterdamu w Holandii, Frankfurtu nad Menem, Hamburga i Stuttgartu w Niemczech, Paryża i Strasbourga we Francji, Bazylei oraz Zurychu w Szwajcarii, a także do brytyjskiego Londynu.
Spokojni o swoją kieszeń mogą być natomiast podróżni wybierający rejs z lotnisk w Antwerpii, Brugii czy Charleroi. Oferowane z tych portów kierunki nie będą podlegać dodatkowej opłacie.