Piloci wyrażają swoje obawy do startów wywołujących wymioty z portu lotniczego Berlin-Brandenburg, który zostanie udostępniony podróżnym w przyszłym miesiącu – informuje "Der Tagesspiegel".
Nowe lotnisko, którego otwarcie zostało opóźnione aż o dziewięć lat, powstało w zasadzie jako dodatek do innego stołecznego portu Berlin-Schoenefeld. Obiekt zyskał nowy terminal i nowy pas startowy na południu (7R). W przypadku wiatrów wschodnich zostanie wykorzystany właśnie pas 7R, co z kolei będzie wymagało od pilotów ostrego skrętu w prawo zaraz po starcie.
Niecałe 30 sekund po starcie, na wysokości około 180 metrów, samoloty zaczną manewr zwany "zakrętem Hoffmana". Maszyna obróci się w sumie o 145 stopni. Powodem takiego manewru jest zminimalizowanie hałasu na zaludnionych obszarach, które w przeciwnym razie znajdowałyby się na kursie odlotu. Przed pasem startowym znajdują się bowiem gęsto zamieszkałe tereny.
Sekwencja manewru, oficjalnie nazwana "LULUL1B", jest zgodna z normami Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (ICAO). Została także zatwierdzona przez organizację reprezentującą kontrolerów ruchu lotniczego. W czym więc problem? Otóż, takie starty mogą wywoływać wymioty.
Piloci uważają, że zakręt tuż po starcie niepotrzebnie zwiększa ryzyko i sprawia, że sterujący samolotem są bardziej podatni na błędy. Piloci woleliby skoncentrować się wyłącznie na prostym wznoszeniu podczas tej krytycznej fazy lotu, ale raczej będą musieli skupić się na tych niebezpiecznych zakrętach. To może zwiększyć także zagrożenie w przypadku sytuacji awaryjnej, takiej jak zderzenie z ptakami lub usterka silnika bądź hydrauliki. Podobne procedury obowiązują na innych lotniskach, niemniej podyktowane są ukształtowaniem terenu, a nie tylko ograniczeniem ze względu na hałas. Alternatywny odlot obejmuje proste wznoszenie na długim dystansie, ale z kolei zwiększy zużycie paliwa i wydłuży czas lotu.
Port lotniczy Berlin-Brandenburg dostarczył już inwestorom wystarczająco dużo problemów, ale ich liczba znów się zwiększyła. Protesty pilotów okazały się bezskuteczne, bowiem procedura startów została ostatecznie zatwierdzona.