Amerykański producent Boeing poinformował, że przeznaczy 100 mln dolarów na pomoc dla rodzin ofiar dwóch katastrof B737 MAX – linii Lion Air oraz Ethiopian Airlines. Pieniądze pozwolą sfinansować edukację i codzienne wydatki poszkodowanych członków rodzin.
Jak wyjaśnił Boeing, środki finansowe będą wypłacane rodzinom przez wiele lat. Zostaną przeznaczone na edukację dzieci i młodzieży, codzienne wydatki i rozwój gospodarczy społeczności, dotkniętych tragedią – czytamy w oświadczeniu producenta.
Chodzi o ofiary dwóch katastrof lotniczych wąskokadłubowych samolotów boeing 737 MAX indonezyjskiej linii lotniczej Lion Air w październiku ubiegłego roku i etiopskiego przewoźnika Ethiopian Airlines z marca tego roku. W sumie w obu wypadkach zginęło ponad 350 osób. Jak ustalili śledczy, badający przyczyny wypadków, obie katastrofy miały ze sobą wiele wspólnego, m.in. te same okoliczności zdarzenia, co zadecydowało o wyłączeniu w marcu samolotów typu MAX z ruchu lotniczego.
W toku śledztwa udało się stwierdzić, że przyczyną katastrofy była wada podsystemu MCAS, czyli automatu, który miał zapobiegać przeciągnięciu. Padły zarzuty w kierunku Federalnej Administracji Lotnictwa, czyli instytucji, która wydaje pozwolenia bezpieczeństwa, iż zbyt pochopnie wypuściła na rynek samolot. – Kiedy Boeing w 2015 roku chciał dogonić Airbusa, produkującego konkurencyjnego A320neo, i certyfikować swojego nowego B737 MAX, menedżerowie Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA) postanowili, z powodów kadrowych i finansowych, przekazać część procesu certyfikacji do samego Boeinga.
To wszystko miało na celu szybsze zatwierdzenia certyfikacji typu. Jednak pierwotna analiza bezpieczeństwa, którą Boeing dostarczył do FAA w sprawie nowego systemu kontroli lotu na MAX-ach, raportu służącego do certyfikacji samolotu jako bezpiecznego do lotu, miała kilka istotnych wad – napisał w swoim artykule Dominic Gates z Seattle Times. To, co stało się przy certyfikacji typu B737 MAX, zakrawa na patologiczne zachowanie, ponieważ producent nie powinien certyfikować swojego produktu, bo to może prowadzić do tuszowania pewnych problemów, które występują podczas całego procesu certyfikacji.
Na razie nie wiadomo kiedy MAX-y powrócą do służby w liniach lotniczych i dostaną pozwolenie na wykonywanie lotów.
Niedawno pisaliśmy, że maszyny pozostaną uziemione minimum do sierpnia, gdyż na jaw wyszły kolejne problemy, związane tym razem z wadą aktualizacji naprawianego podsystemu.