Amerykański producent lotniczy podczas spotkania z operatorami MAX-ów przedstawił plan mający doprowadzić do zakończenia uziemienia maszyn w połowie maja. Wtedy to specjalna komisja powołana przez Federalną Administrację Lotnictwa (ang. FAA - Federal Aviation Administration) ma zakończyć pracę i ocenić zmiany wprowadzone przez Boeinga w 737.
Z pewników wiemy, że sam producent
skończył testowanie zmian swojego systemu MCAS. Jego zadaniem jest niedoprowadzenie do przeciągnięcia jakie grozi MAX-om w
związku ze zmianą środka ciężkości jaki przyniosło zainstalowanie nowych, wydajniejszych, ale większych i cięższych silników w starym kadłubie zaprojektowanym kilkadziesiąt lat temu pod silniki starej generacji. Wadliwy system został w
skandaliczny sposób certyfikowany przez FAA i najprawdopodobniej doprowadził do dwóch katastrof lotniczych. Teraz administracja i producent chcą szybko naprawić swe błędy.
FAA ogłosiła, że utworzy specjalną grupę w skład której wejdzie dziewięć organizacji odpowiedzialnych za nadzór nad lotnictwem cywilnym i wydawanie koncesji. W jej składzie jest miejsce między innymi dla Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego (ang. EASA European Aviation Safety Agency).
Prace oceniające skuteczność działań zaradczych Boeinga mają się rozpocząć 29 kwietnia i zakończyć do połowy maja. Jest to więc pierwszy realny termin, gdy zapadnie decyzja o zakończeniu uziemienia MAX-ów.
Jak donosi Reuters, afera z nowymi 737 odpowiada za dwuprocentowy spadek przychodów w pierwszym kwartale tego roku całej firmy działającej jeszcze na rynku zbrojeniowym i kosmicznym. Boeing wyliczył, że już w tym momencie stracił ponad 1 mld dolarów. Trzeba pamiętać, że producenta czekają jeszcze sprawy sądowe, poniesienie kosztów
zmniejszenia produkcji i
braku zamówień w marcu oraz trudne do ocenienia straty wizerunkowe. Pierwotnie Boeing zamierzał dostarczyć w tym roku klientom od 895 do 905 samolotów pasażerskich i towarowych. Obroty miały wynieść od 109,5 do 111,5 mld dolarów. W środę zapowiedziano jednak, że cele te są nieaktualne, a nowe zostaną ogłoszone po uzyskaniu większej jasności, jeśli chodzi o model 737-MAX.
Amerykański producent chce w lipcu wznowić produkcję MAX-ów, które obok Dreamlinerów, również znajdujących się
pod ognieniem krytyki, są swoistymi „motorami napędowymi” największego lotniczego producenta globu. Wszystko zależy jednak od wyników działań komisji powołanej przez FAA.