Dennis Muilenburg, prezes Boeinga, ostrzegł inwestorów w środę (24 lipca), że firma może być zmuszona do dalszego zmniejszenia lub nawet tymczasowego wstrzymania produkcji uziemionych samolotów B737 MAX.
Boeing ma nadzieję, że 737 MAX znów będzie mógł latać w czwartym kwartale. Jednak Dennis Muilenburg powiedział, że wszelkie dalsze opóźnienia w zatwierdzeniu powrotu 737 MAX mogą zagrozić jego produkcji. Według prezesa Boeinga dalsze spowolnienie lub tymczasowe wyłączenie produkcji 737 Max „nie jest czymś, co chcemy zrobić, ale alternatywą, na którą musimy się przygotować”, według niego firma musi się na to przygotować, „aby upewnić się, że uwzględniliśmy wszystkie scenariusze”.
Boeing już raz zmniejszył w tym roku
produkcję samolotów B737 prawie o 1/5 do 42 maszyn miesięcznie. To pokłosie światowego uziemienia maszyn B737 MAX. Producent utworzył wtedy wewnętrzny komitet, który przeanalizował, jak wygląda projektowanie i budowanie ich samolotów. W połowie kwietnia br. produkcja B737 zmniejszyła się do 42 samolotów miesięcznie, to prawie 19 proc. spadek produkcji z obecnego poziomu 52 samolotów miesięcznie. Teraz pojawiają się informacje, że produkcja ma spaść do koło 20 samolotów miesięcznie, a jeżeli do czwartego kwartału MAX-y nie wrócą na niebo, to zostanie wstrzymana, ponieważ Boeingowi kończy się miejsce do parkowania kolejnych maszyn.
Warto dodać, że Boeing w tym roku zamierzał zwiększyć produkcję B737 z 52 do 57 samolotów miesięcznie. Dla porównania jego europejski konkurent, koncern Airbus, produkuje obecnie 58 samolotów A320 miesięcznie, a w połowie tego roku ich produkcja wzrosła do 60 sztuk w miesiącu. Kolejny wzrost tempa produkcji A320 ma nastąpić na początku 2021 r. Wtedy Airbus zamierza produkować aż 63 maszyny wąskokadłubowe w miesiącu, a w 2023 r. nawet 67 maszyn.
Problemy i pytania o bezpieczeństwo najnowszego wąskokadłubowego samolotu amerykańskiego producenta zaczęły się po
katastrofie boeinga 737 MAX 8 linii Ethiopian Airlines, który wykonując rejs ET302 rozbił się wkrótce po starcie z lotniska w Addis Abebie. Katastrofa
drugiego B737 MAX 8 (wcześniej rozbił się MAX linii Lion Air) doprowadziła do
uziemienia tych samolotów przez władze lotnicze na całym świecie. Jak długo będą uziemione te samoloty? Tego dokładnie nie wiadomo, ale źródła zbliżone do Boeinga mówiły o dwóch, a nawet w najgorszym wypadku o sześciu miesiącach, teraz pojawiają się głosy, że samoloty mogą
nie wrócić do służby nawet do grudnia tego roku. Wiemy także, że
pojawiły się nieprawidłowości przy certyfikacji systemu MCAS, za którą ostatecznie odpowiadał Boeing, a nie FAA. Dowiedzieliśmy się również, że piloci linii Ethiopian Airlines postępowali zgodnie z procedurami.
Tak głoszą wyniki wstępnego raportu przyczyn katastrofy lotu ET302. Dokument został zaprezentowany podczas konferencji prasowej w stolicy Etiopii.
W ostatnich tygodniach FAA poinformowało o
kolejnym problemie z system MCAS, a EASA informowała Boeinga o tym, że
autopilot 737 MAX nie wyłączył się w niektórych sytuacjach awaryjnych. Saudyjska linia Flyadeal
zrezygnowała z zakupu B737MAX. Boeing polegał na pracownikach kontraktowych przy opracowaniu i testowaniu oprogramowania.
W ramach znanego i popularnego na całym świecie outsorcingu, pracownicy, często z krajów bez znaczącego zaplecza lotniczego, zarabiali zaledwie po 9 dolarów amerykańskich za godzinę. Pasażerowie
tracą zaufanie do nowych 737 i z początku traktowany z przymrużeniem oka apel prezydenta USA Donalda Trumpa, by
zmienić nazwę MAX na coś innego, niekojarzącego się z blamażem Boeinga, zaczyna być traktowany coraz bardziej serio. Jak ostatnio zauważono,
samoloty irlandzkiego Ryanaira mają na dziobie, zamiast właściwej modelowi nazwy „737 MAX” – napis „737-8200”. Brak MAX-ów także
bardzo spowolni rozwój irlandzkiej linii. Chyba czas na coś więcej niż
przejście menedżera na „planowaną emeryturę” i urzędowy optymizm
dotyczący następnych lat funkcjonowania przedsiębiorstwa.