Amerykański producent fatalnie wszedł w nowy rok. W styczniu firma nie otrzymała żadnego zamówienia. Udało się jej w tym czasie przekazać kontrahentom trzynaście samolotów. Przedstawiciel spółki z siedzibą w Chicago zdradził również, że po ewentualnym zakończeniu uziemień Maxów powrót do pełnej mocy produkcyjnej tej maszyny potrwa lata.
Tak fatalnego wyniku Boeing nie miał od 58 lat. Gdy miało to miejsce, David L. Calhoun obecny CEO amerykańskiego giganta miał pięć lat. Ostatnim miesiąc bez zamówień był jednak
marzec zeszłego roku, gdy rozpoczął się kryzys trawiący firmę. Po katastrofie 737 Max latającego w barwach Ethiopian Airlines doszło do uziemienia najnowszej odsłony najpopularniejszego samolotu w portfolio firmy. Od tego czasu ma się nieodparte wrażenie, że w Boeingu dzieje się tylko gorzej.
Lepiej już byłoZeszły rok firma zamknęła bilans w zamówieniach z wynikiem 87 samolotów na minusie. Oznacza to, że więcej anulowano zamówień, niż ich złożono. Tak fatalnie nie było u amerykańskiego producenta od trzech dekad.
Brak zamówień w ubiegłym miesiącu kontrastuje z
wynikami Airbusa, który w styczniu zarejestrował zamówienia na 274 samoloty. Europejskie konsorcjum zmontowało w tym czasie 31 maszyn, Boeing zaś trzynaście: sześć 787, pod dwie sztuki 777 i 767 oraz trzy 737NG.
Wiceprezes spółki Ihssane Mounir przekazał również, że szalejący w Chinach nowy wirus dodatkowo pokrzyżował plany Boeinga. Opóźniają się dostawy B777 i B787 do Państwa Środka. Firma ma szukać chętnych na ich odbiór.
„Alarm! Kryć się! Maksiu! Maksiu! Maks!”To nie wszystko. Dyrektor finansowy Boeinga Greg Smith powiedział we środę mediom, że osiągnięcie celu produkcyjnego Maksów, jaki sobie stawiano przed wyjściem na światło dzienne fuszerki, jaką producent zaprezentował w tym modelu, czyli miesięczna
produkcja na poziomie 57 sztuk, będzie nieosiągalne przez kilka lat od daty zakończenia uziemienia najnowszych 737. Dodajmy, że
wciąż nieznanej.
Powodem jest
narastający chaos panujący u podwykonawców. Wstrzymanie montowania Maksów spowodowało, że łańcuch dostaw tej maszyny zaczyna się rozpadać w oczach.
To, jak źle ma się Boeing, chyba najlepiej świadczy fakt, że szukając pozytywów w wynikach tej firmy za styczeń, można znaleźć w zasadzie jeden. W pierwszym miesiącu tego roku nikt nie zdecydował się na anulowanie zamówień u tego producenta. Jest oczywiście i
pierwszy lot techniczny 777X. Nie zmienia to jednak faktu, że i ta maszyna też nie znalazła w ostatnim miesiącu żadnego chętnego do jej zakupu.