Katastrofy dwóch najnowszych maszyn Boeinga odbiły się poważnie na notowaniach giełdowych firmy. Takich strat nie przyniosły nawet ataki terrorystyczne z 11 września 2001 roku. A to może być dopiero początek problemów. Pojawia się coraz więcej sygnałów o utracie zaufania do największego lotniczego producenta świata.
Mimo zaawansowania technologicznego oraz dbałości o bezpieczeństwo, które charakteryzuje całą branżę, to,
jak pisaliśmy wczoraj: „Jeżeli prawie nowe samoloty tego samego typu ulegną awarii w krótkich odstępach czasu tuż po starcie na porównywalnej wysokości lotu, to daje wiele do myślenia”. Na razie dało to do myślenia inwestorom giełdowym. Boeing stracił w ostatnich dniach na nowojorskim parkiecie więcej niż po atakach na WTC w 2001 roku. Tylko dwa ostatnie dni przyniosły 25 mld dolarów spadku wartości rynkowej spółki.
Narastający problemRodzina B737 to „biznesowy motor napędowy” Boeinga. Ten najpopularniejsze samoloty pasażerskie świata sprzedał się już w ponad 15 tysiącach egzemplarzy. Najnowsza odsłona 737 ma pozwolić korporacji utrzymać palmę pierwszeństwa na rynku producenckim. MAX-y przyniosły sprzedaż 5011 maszyn, w tym 2669 B737 MAX 8. Stan faktyczny danych z dnia 31 stycznia 2019 r. dostępnych na stronie Boeinga w zakładce zamówienia i dostawy (Orders & Deliveries).
Obecnie najwięcej maszyn tego typu jest używane przez chińskich przewoźników. I to właśnie Państwo Środka jako pierwsze uziemiło wszystkie MAX-y. To bardzo zła wiadomość dla Boeinga, który jest największym amerykańskim eksporterem na tamtejszym rynku. Plany koncernu zakładają sprzedaż 7,7 tysięcy nowych samolotów na chińskim rynku do 2037 r. Wartość transakcji ma opiewać na kwotę 1,2 biliona dolarów.
Za przykładem Chin poszły inne państwa regionu, a następnie Europa. We wtorek wieczorem Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA) wydała decyzję o zamknięciu europejskiej przestrzeni powietrznej dla Boeingów 737-8 MAX i 737-9 MAX. Dodatkowo Agencja wydała dyrektywę bezpieczeństwa zawieszającą wszystkie loty komercyjne wykonywane przez państwa spoza UE na jej obszarze z wykorzystaniem samolotów tego typu. EASA przypomina, że przyczyny katastrofy, do jakiej doszło w Etiopii, nie zostały jeszcze ustalone i jest zbyt wcześnie, by wyciągać z niej daleko idące wnioski.
Nadwątlona pewność AmerykanówMurem za Boeingiem, który twierdzi, że nie ma powodów do obaw i zapewnia o swoim „pełnym zaufaniu” do nowych maszyn, stoi trzech amerykańskich przewoźników: Southwest Airlines, American Airlines Group i United Airlines. Jak donosi Reuters, inaczej ma się sprawa z pasażerami, którzy ślą do przewoźników prośby o anulowanie zakupu biletów albo o zmianę lotu. Nie tylko klienci obawiają się o swoje bezpieczeństwo. Serwis Airlinerwatch podaje, że APFA Union zrzeszające amerykańskie stewardessy, apeluje o uziemienie nowych boeingów do czasu wyjaśnienia przyczyn katastrof maszyn Lion Air i Ethiopian Airlines.
Boeingowi nie pomaga prezydent USA Donald Trump, który rozmawiał we wtorek telefonicznie z prezesem zarządu Boeinga Dennisem Muilenburgiem. Ten zapewnił gospodarza Białego Domu, że samoloty 737 MAX są „bezpieczne” i „niezawodne”. Trump w swoim stylu odniósł się do sprawy na swoim Twitterze: – Samoloty stają się zbyt skomplikowane. Nie potrzebujemy już pilotów, a raczej informatyków z MIT. Dostrzegam ten trend we wszystkich produktach. Po co robić niepotrzebny krok naprzód, kiedy stare i prostsze rozwiązanie jest lepsze – stwierdził amerykański przywódca. – Nie chcę, by moim pilotem musiał być Albert Einstein. Chcę świetnych specjalistów, którzy mogą łatwo i szybko przejąć kontrolę nad maszyną – dodał Trump.
Portal dlapilota.pl pisze o innym niepokojącym sygnale napływającym od pilotów zza Oceanu. Przedstawiciele związków zawodowych American Airlines i Southwest Airlines twierdzą, że ich pilotom nie udostępniono symulatora lotu nowego modelu Boeinga 737 MAX 8. Kapitan Dennis Tajer, rzecznik związku American Airlines powiedział, że piloci jego linii otrzymują jedynie 56-minutowy film wideo jako przeszkolenie na typ.
Federalna Administracja Lotnictwa USA (FAA) nie zleciła przeprowadzenia szkolenia na symulatorze w celu konwersji uprawnień na B737 MAX 8, w związku z czym rzecznik związku podkreśla, że gdy coś pójdzie nie tak, to piloci muszą być w stanie szybko zareagować, a jest to znacznie trudniejsze bez pamięci mięśniowej, którą wyrabiają podczas sesji na symulatorze. – Gdy system komputerowy robi coś, czego się nie spodziewasz, jest to problem – tłumaczy Tajer. FAA tłumaczy, że kiedy wprowadzany jest nowy model, wymagane jest szkolenia na symulatorze, ale nie dotyczy to 737 MAX 8, ponieważ samolot jest wariantem istniejącego modelu.
Pierwsze odwołane zamówienie i wniosek o rekompensatę Indonezyjskie Lion Air, które padło ofiarą pierwszej katastrofy MAX-a, chcą zrezygnować z wartego 22 mld dolarów zamówienia na Boeingi 737 MAX. Linia analizuje teraz możliwość zakupu samolotów Airbusa. Biorą pod uwagę przede wszystkim model A321neo. Jak donosi altair.com.pl, najbardziej zdeterminowany, by anulować kontrakt z Boeingiem, jest Rusdi Kirana – współwłaściciel Lion Air. Relacje między indonezyjskim przewoźnikiem a amerykańskim koncernem pogorszyły się, gdy ten wskazał jako najbardziej prawdopodobną przyczynę katastrofy problemy eksploatacyjne przewoźnika i błąd pilota, a nie niedopracowany komputerowy system kontroli lotu.
Nieoficjalnie wiadomo, że Lion Air odmówiły odebrania kolejnych Boeingów 737 MAX 8 (w 2019 powinny otrzymać 4 samoloty tego typu). O tej decyzji linie miały poinformować Amerykanów jeszcze w lutym. Utrata zamówienia Lion Air może być początkiem poważniejszego kryzysu. W wielu państwach wątpliwości budzi nie tylko jakość techniczna Boeingów 737 MAX 8, ale także reakcja producenta i amerykańskiego nadzoru, które wydają się bagatelizować problem.
Czego można się było spodziewać, samo uziemienie również może mieć poważne konsekwencje dla amerykańskiego koncernu. Niskokosztowe linie Norwegian Air musiały zatrzymać na ziemi 18 swoich maszyn i już jasno zadeklarował, że będzie się domagać odszkodowania do Boeinga. – Wyślemy rachunek tym, którzy konstruowali samolot – zapowiedział rzecznik przewoźnika Lasse Sandaker-Nielsen. – Norweski przewoźnik nie powinien być karany ekonomicznie, dlatego, że zupełnie nowy samolot nie może latać – oświadczył. Fala podobnych żądań może za chwilę zalać producenta, który
cały czas nie poradził sobie z kwestią wadliwych silników w Dreamlinerach i pretensjami finansowymi swoich kontrahentów.