Główny pilot Ethiopian Airlines sygnalizował Boeingowi wadliwość systemu MCAS w B737 MAX. Zadane pytania dot. jednego z krytycznych systemów zostały przez producenta zignorowane. Kilka miesięcy później wąskokadłubowiec uległ katastrofie, w wyniku której śmieć poniosło 157 osób.
Szybka i udana certyfikacja przez Airbusa wąskokadłubowca nowej generacji (A321neo) skłoniła Boeinga do „wytężonej” pracy nad nowym program, aby ulepszona wersja popularnego B737 szybko weszła na rynek, gdyż dalsze opóźnienia skutkowałoby przejęciem przez francuskiego rywala kluczowego rynku.
Zatajenie prawdy
B737 MAX został dość szybko certyfikowany, lecz w efekcie późniejszych wydarzeń (dwóch katastrof) świat dowiedział się o zakrojonych na szeroką skalę zaniedbaniach konstrukcyjnych samolotu nowego typu. Doskonała jakość produkcji Boeinga zagwarantowała koncernowi prawo do autocertyfikacji wielu podzespołów nowych statków powietrznych, w tym kluczowego i
automatycznego systemu MCAS, którego rolą jest stabilizacja lotu, jeśli wykryte zostanie zbyt szybkie wznoszenie przy ręcznym sterowaniu.
Złe zaprogramowanie systemu było zarządowi Boeinga zgłaszane przez inżynierów, lecz producent zataił prawdę, chcąc wyłącznie osiągnąć planowane zyski. Jak wynika z nowo opublikowanych dokumentów, na które powołuje się „New York Times”, główny pilot Ethiopian Airlines na kilka miesięcy przed
katastrofą lotu ET302, w efekcie której śmierć poniosło 149 pasażerów i ośmiu członków załogi, zgłaszał Boeingowi wadliwość systemu MCAS.
Amerykański producent miał zignorować zgłaszane uwagi, które opisywały zagrożenie, jakie groziłoby pilotom, jeśli wadliwe oprogramowanie zawiodłoby. Boeing nie udzielił etiopskim liniom żadnych wskazówek, jak radzić sobie z sytuacją awaryjną, poza odesłaniem afrykańskiego przewoźnika do publicznego dokumentu, który powstał po
katastrofie B737 MAX w Indonezji, która miała miejsce trzy miesiące wcześniej. Boeing miał oświadczyć, że zakazano mu udzielania dodatkowych informacji.
Proces karny
Doniesienia nowojorskiego dziennika skłoniły rodziny ofiar katastrofy w Etiopii do wzmocnienia sprzeciwu wobec
ugody Boeinga z Departamentem Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych. Na jej mocy prowizja samolotów zapłaciłby karę w wysokości 243,6 mln dolarów amerykańskich, jak i przeznaczyłby 445 mln na działania z zakresu bezpieczeństwa. Skutkiem ugody byłoby uniknięcie przez Boeinga procesu karnego. Prawnicy, reprezentujący rodziny ofiar, wzywają amerykański sąd do odrzucenia ugody i dociągnięcia kierownictwa Boeinga do dalszej odpowiedzialności, powołując się na utrzymujący się brak priorytetowego traktowania przez koncern bezpieczeństwa pasażerów.