British Airways zawieszą z końcem sezonu letniego loty między Londynem-Heathrow a Pekinem. Niemożność realizacji przelotów na Daleki Wschód przez Syberię implikuje nierentowność operacji do m.in. Państwa Środka. W tym samym czasie chińskie linie lotnicze, subsydiowane przez Pekin, zwiększają liczbę lotów do m.in. Europy.
Flagowy operator lotniczy Zjednoczonego Królestwa niedawno ogłosił
redukcję o połowę lotów między Londynem a Hongkongiem, albowiem zamknięcie rosyjskiej przestrzeni powietrznej i niemożność przelotów przez Syberię oznacza, że przewoźnik z Wielkiej Brytanii, tak jak inne linie lotnicze z Europy, zmuszony jest realizować loty z wykorzystaniem trasy południowej (dłuższej i mniej ekonomicznej), która wiedzie przez Turcję, Kaukaz, Azję Centralną i Chiny.
Przeloty przez przestrzeń powietrzną ww. państw znacząco wydłuża czas trwania lotów, jak również zwiększa ilość spalanego paliwa i koszty personelu. Taki obrót spraw i wciąż rosnące koszty stałe spowodowały, że obsługa rejsów między największym miastem Wielkiej Brytanii a była kolonią na Dalekim Wschodzie stała się nie nie opłacalna.
Teraz, British Airways postanowiły całkowicie zawiesić wraz z końcem sezonu letniego realizację rejsów między londyńskim portem lotniczym Heathrow a Pekinem-Capital. Oficjalnym powodem anulacji lotów między miastami stołecznymi dwóch państw jest niemożność lotów nad Syberią, niższy popyt, jak i brak możliwość odzyskania podatku VAT. British Airways, po pandemii, nie wznowiły lotów do portu Pekinu-Daxing, do którego
w zimie 2025 nie będą latać również Polskie Linie Lotnicze, skupiając się na obsłudze rejsów do portu Capital.
Negatywnie na rentowność operacji wpływa – w dużej mierze – również konkurencja ze strony chińskich linii lotniczych, które otrzymują od władz Państwa Środka subsydia za utrzymywanie połączeń do m.in. Europy, nawet jeśli są one nierentowne. Chińscy przewoźnicy mają jedną przewagę – mogą wykonywać operacje nad Syberią, co skraca czas lotów o nawet dwie godziny.
Oferta chińskich linii lotniczych jest bardzo atrakcyjna, zwłaszcza dla Europejczyków, gdyż ceny biletów lotniczych do państw Azji Południowo-Wschodniej, Australii, czy Nowej Zelandii są kilkukrotnie niższe od tych, które oferują przewoźnicy z Europy, czy giganci lotniczy z Zatoki Perskiej, jak i znad Bosforu. Tezę potwierdza
lotnisko w Budapeszcie, które stało się europejskim bramą na Chiny; ze stolicy Węgier bezpośrednio można polecieć do aż siedmiu miast w Chińskiej Republice Ludowej.