Burmistrz Nowego Dworu: W obronie Modlina jesteśmy gotowi pójść na Warszawę

Burmistrz podkreślił kluczowe znaczenie modlińskiego portu dla gospodarki Nowego Dworu i okolicznych gmin. – Obok lotniska rozwija się specjalna strefa aktywności gospodarczej. Część przedsiębiorców korzysta z transportu lotniczego (tzw. małe cargo) – i liczą, że nadal będą mogli to robić – zaznaczył.

Województwo chce pomóc, PPL nie pozwala

Jak wspomniał Kowalski, przed kilkunastoma laty (funkcję burmistrza sprawuje od roku 2002) sam zachęcał Urząd Marszałkowski, by województwo weszło do spółki lotniskowej. – Od początku byliśmy jednak świadomi, że musimy zainwestować więcej – przekonywał. Podwyższenie kapitału zakładowego Portu Lotniczego Warszawa Modlin o 50 mln zł, na które pieniądze województwo mazowieckie zarezerwowało w swoim budżecie, jest od kilku lat przedmiotem sporów między właścicielami (samorząd wojewódzki i gminny kontra PPL). Państwowe przedsiębiorstwo nie pozwala na taki krok (ani na inne próby udzielenia lotnisku pomocy), twierdząc, że stanowiłoby to niedozwoloną pomoc publiczną (innego zdania są chociażby eksperci unijnej Inicjatywy JASPERS). Ponieważ statut spółki wymaga jednomyślnego podejmowania decyzji przez wszystkich właścicieli, sytuacja jest patowa.

Tymczasem – jak argumentuje burmistrz Nowego Dworu – o potencjale portu w Modlinie świadczy zainteresowanie ze strony prywatnego inwestora. O kupno 24% udziałów za ok. 10 mln euro zabiega mająca już udziały w 17 lotniskach na całym świecie firma Egis. – To przeprowadzony w praktyce „test prywatnego inwestora” – zwraca uwagę Kowalski. Polskie Porty Lotnicze odmawiają jednak rozmowy z potencjalnym partnerem branżowym. Te i inne działania PPL skłaniają mazowiecki samorząd do zarzucania rządowi niegospodarności oraz blokowania rozwoju portu w Modlinie.

Modlin nie może „upaść po cichu”

Trwa wobec tego poszukiwanie innych rozwiązań mających ratować lotnisko z trudnej sytuacji finansowej. – Zaproponowałem rozwiązanie dopłat do kapitału, które nie będzie zaburzało struktury właścicielskiej. Władze portu wskazały, że w tym roku brakuje im ok. 20 mln zł. Omawiamy to rozwiązanie, pierwsze głosowanie było pozytywne – ale to dopiero przymiarki. Dopiero uchwała wykonawcza pozwoli na realne przekazanie tych pieniędzy – deklarował burmistrz Nowego Dworu.

Stanowisko burmistrza podzielają inni samorządowcy z bliższej i dalszej okolicy portu w Modlinie. – Skierowana przeciw Modlinowi retoryka rządu sprawia, że tracimy inwestorów. Nieobecność przedstawicieli rządu świadczy w ocenie o tym, że boi się rozmowy. Przedstawicielom władzy centralnej zależy dziś na tym, by Modlin upadł po cichu – a my musimy krzyczeć, by do tego nie dopuścić – twardo postawił sprawę burmistrz Zakroczymia Artur Ciecierski. – Pomysł na rozbudowę lotniska w Radomiu oznacza topienie bez sensu kolejnych pieniędzy. Nikt nie liczy się z ludźmi, którzy o Modlin oparli swoje życie – wtórował mu prezydent Płocka Andrzej Nowakowski. – Powinniśmy iść tą samą drogą, co wtedy, gdy sprzeciwialiśmy się podziałowi Mazowsza: ta władza nie słucha argumentów, ale kiedy czuje skonsolidowany opór, czasami się cofa – dodał wójt gminy Załuski Kamil Koprowski.

Przedsiębiorcy, związkowcy i eksperci bronią lotniska

Do apelu o zmianę polityki wobec lotniska w Modlinie, który skierowali do premiera uczestnicy konferencji, przyłączyły się także samorządy gminne i powiatowe Płońska i Legionowa. Poparcie wyraził także wójt gminy Baranów, na terenie której ma powstać Centralny Port Komunikacyjny (władze gminy sprzeciwiają się tym planom). Oprócz włodarzy i radnych głos zabrali przedstawiciele związków zawodowych, przedsiębiorców oraz organizacji branżowych.

– Brak płynności finansowej ma bezpośredni wpływ na działanie portu. Utrzymujące się ryzyko utraty pracy odbija się negatywnie na nastrojach i może zagrozić działaniu lotniska, choć załoga wciąż daje z siebie 100% – ostrzegł przewodniczący zakładowej organizacji NSZZ „Solidarność” Cezary Bujalski. – Firm, które powstały dzięki lotnisku, są setki. Jesteśmy już na krawędzi bankructwa. Jeśli lotnisko nie będzie się rozwijało, nie zabierzemy nigdzie naszych biznesów, będziemy mogli po prostu je zaorać – stwierdził prezes Stowarzyszenia Partnerstwa Gospodarczego Powiatu Nowodworskiego Jakub Urbaniak.

Grzegorz Brykczyński z Krajowej Sekcji Lotniczej Naczelnej Organizacji Technicznej zaproponował skierowanie w związku z sytuacją lotniska pozwu zbiorowego nie przeciw rządowi ani PPL, ale personalnie przeciw „głównemu decydentowi”. Jak ocenił, najwyżsi decydenci w sektorze lotniczym są niekompetentni i myślą życzeniowo. – Na nasze pisma do Ministerstwa Infrastruktury otrzymujemy odpowiedzi w rodzaju „nie, bo nie”. Niestety, strona rządowa nie ma zamiaru współpracować z organizacjami naukowo-technicznymi – ubolewał.

Będzie marsz na Warszawę?

„Składamy niniejszą petycję (…) w sytuacji bezradności wobec działań, pozostających poza naszym wpływem, w nadziei na reakcję, która uratuje tysiące miejsc pracy, setki milionów złotych zainwestowanych w inwestycje prywatne i publiczne oraz rozwój tej części naszego państwa. (…) Jak pokazały ostatnie lata, inwestycja ta nie tylko zdołała w krótkim czasie zrealizować założone cele, ale ponad trzykrotnie je przewyższyła. (…) Spółka zarządzająca, oprócz początkowego wkładu właścicieli oraz dotacji unijnej, nie wymagała żadnego wsparcia ani dofinansowania do swojej działalności, albowiem opierała się całkowicie na czystym rachunku ekonomicznym, co jest ewenementem w przypadku publicznych przedsięwzięć transportowych” – czytamy w apelu do premiera.

Jak podkreślił na zakończenie burmistrz Nowego Dworu, pracownicy lotniska sami zaproponowali obniżkę swoich pensji o 20%, by port mógł nadal działać. – Trzeba pamiętać też o prywatnych przedsiębiorcach, którzy zainwestowali w okolicach lotniska. To oni – i pasażerowie Modlina – pokazali, że port jest potrzebny. Jeśli będzie trzeba, pójdziemy na Warszawę, i pokażemy, komu zamknięcie lotniska przyniesie krzywdę – zapowiedział Kowalski.