– To największy kryzys, z jakim lotnictwo kiedykolwiek miało do czynienia. Nasze wieloletnie wysiłki, modernizacja floty, zostały zminimalizowane przez jednostkowe wydarzenie, jakim jest pandemia koronawirusa – mówił podczas konferencji prasowej Lufthansy Carsten Spohr, dyrektor generalny grupy.
Carsten Spohr przyznał, że podobnie jak wielu przewoźników na całym świecie, Lufthansa walczy o przetrwanie i utrzymanie tysięcy miejsc pracy. – Kryzys spowodowany koronawirusem to największe wyzwanie, z jakim mieliśmy do czynienia, jednak chcemy powrócić na rynek i o to będziemy walczyć – mówił Spohr.
Prezes grupy Lufthansa przypomniał zeszłoroczne dane, które dla grupy były rekordowe. Linie Lufthansy przewiozły w sumie 145 mln pasażerów, co stanowi wzrost o 2 proc. w stosunku do roku 2018. Statystyki z poprzedniego miesiąca były jednak druzgocące: w kwietniu 2020 roku Lufthansa zanotowała 99-proc. spadek liczby przewiezionych pasażerów z około 12 mln w kwietniu 2019 roku.
– Lufthansa potrzebowała zaledwie 65 dni, aby powrócić do poziomu przewozów sprzed kilkudziesięciu lat. To niezwykle bolesne – przyznał Carsten Spohr. – Wiemy, że będziemy potrzebować pomocy finansowej od rządu, żeby uniknąć bankructwa. Myślimy o przyszłości i przetrwaniu – dodał.
Jak jednak podkreślił, Lufthansa nie potrzebuje rządowego zarządzania. – Nawet w rządzie federalnym w Berlinie nikt nie chce kontrolowanej przez państwo Lufthansy – stwierdził Spohr. Gdyby zdecydowano się udzielić grupie wsparcia od państwa, w wysokości 10 mld euro, rząd tym samym
przejąłby 25-proc. pakiet udziałów. – Przede wszystkim nie możemy zadłużać się. Sparaliżowałoby nas to przez lata – dodał. Firma musi już teraz zaplanować spłatę pożyczek i udziałów rządowych tak szybko, jak to możliwe po przezwyciężeniu kryzysu pandemii. Spohr wyjaśnił, że politycy muszą dopilnować, aby pomoc nie doprowadziła do zachwiania równowagi w międzynarodowej konkurencji.
Obecnie
linie tracą 1 mln euro na godzinę. Uziemionych jest 700 samolotów, anulowanych 3 tys. rejsów lotniczych dziennie. Spohr przedstawił również trzy fazy kryzysu (uziemienia samolotów, restart, nowa normalność). Jak dodał, spodziewa się powrotu popytu na bilety lotnicze w 2023 roku. – To największy kryzys, z jakim lotnictwo kiedykolwiek miało do czynienia. Nasze wieloletnie wysiłki, modernizacja floty, zostały zminimalizowane przez jednostkowe wydarzenie, jakim jest pandemia koronawirusa – posumował.