Linie lotnicze Cayman Airways wznowią do końca lutego rejsy boeingami 737-8. Przewoźnik z Karaibów, który pomija źle kojarzącą się nazwę MAX, posiada w swojej flocie dwa takie odrzutowce.
Powrót uziemionych blisko dwa lata samolotów to efekt decyzji Urzędu Lotnictwa Cywilnego Kajmanów (CAACI), uchylającej zakaz wykonywania lotów tymi maszynami z marca 2019 roku, nałożony
po katastrofach Lion Air oraz Ethiopian Airlines.
Przewoźnik z Karaibów nie ujawnił jeszcze swoich dokładnych planów powrotu duetu boeingów 737-8, ale zapewnił, że nastąpi to w drugiej połowie bieżącego miesiąca. - Zakończyliśmy już prace związane z wszystkimi oczekiwanymi modyfikacjami oraz niezbędnymi korektami. Wdrażamy jeszcze ostatnie poprawki, z których wiele wykracza poza określone wymagania - przekazał Fabian Whorms, prezes Cayman Airways.
Linie lotnicze z Ameryki Środkowej korzystały przed globalnym uziemieniem tylko z jednego boeinga 737-8. Dostarczony dopiero na początku marca 2019 roku odrzutowiec o rejestracji VP-CIX nie zdołał wykonać żadnych lotów pasażerskich na trzy dni przed ogłoszeniem decyzji o ich uziemieniu.
Drugi samolot tej wersji o rejestracji VP-CIW przyleciał w lutym 2020 roku najpierw do Victorville w Kalifornii, gdzie spędził kilka miesięcy wśród wielu innych przymusowo zaparkowanych maszyn. Do George Town, administracyjnej stolicy Kajmanów, dotarł we wrześniu ubiegłego roku. Wcześniej obsługiwał rejsy do takich miejsc docelowych jak Tampa, Kingston, Nowy Jork, Hawana, Denver, Chicago i Miami.
Flotę Cayman Airways uzupełniają w tym momencie dwa boeingi 737-300, które zostaną w przyszłości zastąpione kolejnymi dwoma zamówionymi odrzutowcami 737-8. Przewoźnik z Karaibów wykorzystuje także na krótkich trasach między wyspami archipelagu dwa turbośmigłowe samoloty Saab 340B+ oraz inne dwa turbośmigłowe De Havilland Canada DHC 6–300 Twin Otter.