Amerykańska Federal Aviation Administration (FAA) odmówiła Boeingowi pozwolenia w dokonaniu kluczowego kroku w procesie certyfikacji szerokokadłubowego samolotu wersji 777X – donosi "Seattle Times".
Organ regulacyjny Stanów Zjednoczonych ostrzegł producenta odrzutowców, że być może będzie musiał zwiększyć liczbę planowanych lotów testowych. Taki scenariusz wykluczy wdrożenie nowego samolotu w 2023 roku, tak jak ostatnio zakładano, ale najwcześniej na początku 2024 roku. Pierwotnie planowano to uczynić nawet w 2020 roku.
FAA zaniepokoił incydent z 8 grudnia ubiegłego roku, kiedy nos odrzutowca w niekontrolowany przez pilota sposób gwałtownie uniósł się i opadł. Boeing musi teraz przekonać regulatorów, że dokonał niezbędnych korekt i zrozumiał co poszło nie tak tego dnia. Ian Won z FAA przekazał również producentowi inne uwagi dotyczące Common Core System oraz wyraził wątpliwości z proponowanymi modyfikacjami oprogramowania.
– Samolot nie jest jeszcze gotowy. Dane techniczne niezbędne do jego certyfikacji nie osiągnęły punktu, w którym wydaje się, że projekt jest dojrzały i można oczekiwać, że spełni obowiązujące przepisy – nie ukrywał Won. To kolejny poważny problem Boeinga, który w ostatniej dekadzie zmagał się z usterkami wersji 787 i 737 MAX.
Czasy zaufania już minęły
Producent z Chicago, zwłaszcza po
katastrofach odrzutowców Lion Air i Ethiopian Airlines, w których zginęło w sumie 346 osób, nie może już postępować z FAA na zasadzie "po prostu nam zaufajcie". Przedstawiciel organu regulacyjnego zapewnił dziennikarza "Seattle Times", że takie czasy już dawno minęły.
Boeing oświadczył, że odrzutowiec 777X przechodzi kompleksowy program testów, który ma wykazać jego bezpieczeństwo i niezawodność. "Nie zatwierdzimy żadnego samolotu, jeśli nie spełni naszych standardów bezpieczeństwa i certyfikacji" - przekonuje z kolei FAA.
Producent z Chicago zaprezentował nowego szerokokadłubowca na pokazach lotniczych w Dubaju, które odbyły się jesienią 2013 roku. Wówczas planowano, że wejdzie do obsługi komercyjnych rejsów pasażerskich w 2020 roku.
Zmarnowany 1 mld dolarów?
Boeing 777X ma zastąpić w przyszłości wycofywane z flot 747 i airbusy A380. Jumbo-Jety i Super Jumbo były dotychczas największymi samolotami pasażerskimi świata, ale nie są już budowane.
Nowy samolot producenta z Chicago ma charakterystyczne największe silniki odrzutowe, jakie kiedykolwiek zbudowano oraz bardzo długie i składane skrzydła. Żeby je wykonać, Boeing zainwestował ponad 1 mld dolarów w nową fabrykę w Everett. Budynek montażowy jest wyposażony w najnowocześniejsze, zautomatyzowane stanowiska do montażu tych skrzydeł.
Pierwsza z dwóch maszyn wersji 777X i zarazem największa, czyli 777-9X, może pomieścić 426 pasażerów w konfiguracji dwuklasowej i odbyła swój pierwszy testowy lot w styczniu ubiegłego roku. Zamówienia na nowe samoloty złożyły już Emirates,
Lufthansa, Qatar Airways i All Nippon Airways. Teraz wiadomo, że nie wzmocnią flot tych linii lotniczych co najmniej do końca 2023 roku. Najbardziej zniecierpliwiony przewoźnik z Dubaju niedawno nawet zmniejszył zamówienie ze 150 odrzutowców do 115,
zamieniając 35 maszyn 777X na 30 znacznie tańszych wersji 787 Dreamliner.