Linie lotnicze z Chin zmagają się z problemem nadpodaży oferowania na rynku, który doprowadził do silnych spadków cen biletów, informuje serwis ekonomiczny Yicai Global. Wybrane podróże krajowe stały się nawet o 90 proc. tańsze, międzynarodowe tańsze o połowę.
Ceny biletów w Chinach zanurkowały po długim weekendzie majowym, który zakończył się 5 maja. Pomiędzy 9 a 16 maja średnia cena biletu w klasie ekonomicznej na połączeniach krajowych spadła o 40 proc. do poziomu 627 juanów (341 zł), wynika z danych dostarczonych przez popularną w Chinach agencję podróży Trip.Com.
Podróże krajowe nawet 90 proc. tańsze, międzynarodowe tańsze o połowęCeny biletów na popularnych trasach krajowych, takich jak Pekin-Sanya, Shenzhen-Chengdu, Xi’an-Hangzhou, Hangzhou-Kanton, oraz Haikou-Szanghaj spadły o 50 proc. Co więcej, Trip.Com oferuje znaczne zniżki osobom, które zdecydują się na podróżowanie w ciągu następnego, do dwóch tygodni. Bilety na trasach Hangzhou-Haikou, Chengdu-Kunming i Xi’an-Qingdao kosztują teraz od 100 do 300 juanów, czyli 80-90% taniej niż zazwyczaj, zauważa Yicai.
Spadki cen biletów dotyczą również tras międzynarodowych. Średnia cena biletu w klasie ekonomicznej spadła o 23 proc. do poziomu niecałych 2,8 tys, juanów. Na niektórych trasach, takich jak z Szanghaju do Seulu, czy z Pekinu do Osaki bilety są o połowę tańsze niż w czasie długiego weekendu.
Zbyt wolna odbudowa tras międzynarodowychBezpośrednią przyczyną odczuwanego obecnie spadku cen biletów jest nadpodaż oferowania. Pomimo dużych strat operacyjnych w okresie pandemii, linie lotnicze z Chin dysponują łączną flotą rozbudowaną o kilkaset samolotów w porównaniu z 2019 r. Jednocześnie nie zrealizowała się odbudowa ruchu lotniczego na trasach międzynarodowych, co jest wynikiem kilku czynników.
Jednym z nich jest
zmiana przyzwyczajeń i nawyków obywateli Chin, którzy po pandemii nie są już tak zainteresowani jak wcześniej podróżowaniem po świecie. Część Chińczyków karmionych nacjonalistyczną propagandą wewnątrz kraju obawia się dyskryminacji za granicą, wielu innym zwyczajnie brakuje środków finansowych na podróżowanie w związku z pogarszającym się stanem ekonomicznym klasy średniej w Państwie Środka.
Jednocześnie spada liczba dostępnych połączeń lotniczych na niektórych kierunkach z Chin, czego przykładem jest
mozolna odbudowa ruchu lotniczego do Stanów Zjednoczonych. Proces przywracania połączeń sprzed pandemii napotyka problemy natury politycznej, jak i
sprzeciw linii lotniczych z USA, naciskających administrację Białego Domu, by ta nie zezwalała na więcej lotów.
Tempo odbudowy ruchu lotniczego pomiędzy krajami jest tak powolny, że obecnie możemy obserwować paradoksalne sytuacje. Pomimo znaczącej dysproporcji w wielkości populacji oraz gospodarki przemawiającej na korzyść Chińskiej Republiki Ludowej (ChRL), to
Tajwan może obecnie poszczycić się większą liczbą pasażerskich połączeń lotniczych z Ameryką Północną niż Chiny.
Nadwyżka samolotów obsługujących wcześniej loty międzynarodowe z Chin, wykorzystywana jest częściowo do otwierania egzotycznych połączeń, na przykład do Meksyku czy na Kubę z międzylądowaniem w Madrycie. Wzrasta również liczba lotów do Europy, w tym na trasach wątpliwych ekonomicznie, jednak dysponujących wsparciem politycznym, na przykład do Budapesztu. Ostatecznie część maszyn trafia jednak do obsługi lotów krajowych, pogłębiając problem nadmiernego oferowania.
Znika milczące porozumienie Serwis Yicai zdradza na podstawie informacji pochodzących od decydentów kilku linii lotniczych z Państwa Środka, iż do tej pory przewoźników z Chin wiązało milczące porozumienie, by nie obniżać cen biletów poniżej poziomu sprzed pandemii. Teraz niektóre linie lotnicze wyłamują się z wcześniejszych ustaleń, próbując niskimi cenami biletów odebrać konkurencji udziały w rynku. Zwiastuje to niechybną wojnę cenową, która może przynieść kolejne obniżki cen biletów.