Pojawienie się nowej niebezpiecznej mutacji koronawirusa wywołującego COVID-19 budzi obawy kolejnych państw. Lotnictwo obawia się zaś daleko idących ograniczeń i zakazu lotów na globalną skalę. Nowe zakazy już obejmują południe Afryki, ale czy mogą pójść dalej?
USA zamyka się na Afrykę
W piątek (27 listopada) administracja Stanów Zjednoczonych poinformowała o częściowym zamknięciu granic. Od poniedziałku (29 listopada) do USA nie będą wpuszczane osoby przybywające z ośmiu krajów południa Afryki, tj. RPA, Botswany, Zimbabwe, Namibii, Lesoto, Eswatini, Mozambiku i Malawi. Zakaz będzie dotyczył tych podróżnych, którzy nie są obywatelami USA i nie mają prawa stałego pobytu oraz przebywały we wspomnianych państwach w ciągu ostatnich 14 dni.
Przepisy będą obowiązywać od poniedziałkowego południa do odwołania. W USA jak dotąd nie wykryto nowego wariantu koronawirusa.
Władze amerykańskie nie zdecydowały się na wprowadzenie zakazu lotów do tego regionu świata ani dla obywateli Stanów Zjednoczonych, ani dla osób posiadających stałą zgodę na pracę w tych krajach Afryki. Szybka decyzji Joe Bidena była zaskoczeniem dla linii lotniczych, które dostały niewiele czasu na reakcję. Sprostanie nowym wymaganiom nie powinno jednak być bardzo trudne, ani nie będzie miało daleko idących skutków dla przewoźników – rynek afrykański, a w zasadzie połączenia z RPA, nie są bowiem dla nich kluczowe. United Airlines zapowiedziały przy tym, że zaplanowane już loty będą realizowane.
Europa z ograniczeniami. UE reaguje
Kilkanaście godzin wcześniej decyzje o zakazie lotów podjęła Wielka Brytania. W tym przypadku wstrzymane zostały przyloty z RPA, Namibii, Zimbabwe, Botswany, Lesoto i Eswatini.
Szefowo Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen poinformowała, że UE będzie dążyć do powstrzymania podróży lotniczych z regionu Afryki Południowej. „Komisja zaproponuje, w ścisłej współpracy z państwami członkowskimi, uruchomienie hamulca bezpieczeństwa w celu zatrzymania lotów z regionu południowej Afryki ze względu na budzący obawy wariant.
Przez cały piątek trwały spotkania w tej sprawie i wiele wskazuje na to, że stosowny zakaz zostanie wprowadzony na poziomie europejskim. Niektóre państwa członkowskie nie czekają jednak na sformalizowane decyzje i przyjmują własne rozwiązania – zakaz przyjazdu dla osób przebywających w sześciu krajach Afryki wprowadziły już m.in. Włochy i Czechy.
Świat wprowadza ograniczenia, IATA apeluje o rozwagę
Po pierwszych decyzjach o ograniczeniu lotów lub możliwości wjazdu na tereny państw szybko zaczęły pojawiać się kolejne poza USA i Europą. Na nowe ograniczenia zdecydowały się już Kanada, Australia, Nowa Zelandia, Japonia, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Arabia Saudyjska i inne. Lista ta zapewne będzie się bardzo szybko wydłużać.
Na taki rozwój wypadków zareagowała IATA, czyli Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych, które sprzeciwia się pochopnemu podejmowaniu decyzji o zakazie lotów.
– Rządy reagują na zagrożenia związane z nowym wariantem koronawirusa w trybie awaryjnym, wywołującym strach wśród podróżujących. Musimy jak najszybciej wykorzystać doświadczenia z ostatnich dwóch lat, aby przejść do skoordynowanego podejścia opartego na faktach i znaleźć bezpieczne alternatywy dla zamknięcia granic i kwarantanny – powiedział dyrektor generalny IATA Willie Walsh w oświadczeniu dostępnym w mediach społecznościowych. Dodał przy tym, że ograniczanie lotów nie jest dobrą, długoterminową ochroną przeciwko nowym wariantom koronawirusa.
IATA wielokrotnie zwracała uwagę, że podróżowanie samolotem jest stosunkowo bezpieczne, tzn. nie są one ogniskami koronawirusa, a uziemienie lotnictwa w pierwszym okresie pandemii nie powstrzymało rozprzestrzeniania się COVID-19. Zdaniem organizacji kluczowe jest zaszczepienie jak największej liczby osób oraz wprowadzenie jednolitych i przejrzystych zasad dotyczących podróżnych – w tym takich rozwiązań jak paszporty COVID, umożliwiające przemieszczenie się zaszczepionym czy system kontroli i testów.
W obecnej sytuacji Omikron, bo taką nazwę otrzymał nowy wariant koronawirusa, sprawa się komplikuje. RPA oraz państwa ościenne jak dotąd przeszły przez pandemię stosunkowo łatwo, ale zaszczepiona została tylko niewielka część populacji, a systemy ochrony zdrowia tych państw mogą nie być gotowy na nową, większą niż poprzednie falę zachorowań.
Możemy się więc spodziewać, że loty pomiędzy pozostałymi kontynentami, o ile koronawirus nie będzie się tam wyjątkowo dynamicznie rozwijał, będą nadal prowadzone w oparciu o obecne zasady czyli testy, paszporty COVID i kwarantanny, a restrykcje obejmą osoby podróżujące z Afryki.
Omikron w natarciu
Wariant B.1.1.529 został rozpoznany po raz pierwszy 11 listopada w Botswanie. Trzy dni później potwierdzono go u pacjenta z Republiki Południowej Afryki (RPA). Tego samego dnia został także rozpoznany w Hongkongu u osoby podróżującej z RPA. W piątek (26 listopada)
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zdecydowała o nadaniu nowemu wariantowi koronawirusa wywołującemu COVID-19 nazwy Omikron – od piętnastej już litery greckiego alfabetu. Zyskał on także znacznik VOC (variant of concern), a więc wariantu wymagającego szczególnej uwagi. Tego dnia na świecie było jeszcze mniej niż 100 udokumentowanych przypadków zarażenia tą odmianą.
Naukowcy badający zmutowaną wersję wirusa podkreślają, że jest to wariant zawierający liczne zmiany, które obserwowano już wcześniej, oraz nowe mutacje razem. Z badań naukowców z RPA wiemy już, że ponad 30 tych mutacji znaleziono w białku kolczastym – strukturze, której wirus używa, aby dostać się do atakowanych komórek. To właśnie one są najbardziej niepokojące, gdyż mogą oznaczać jego zwiększoną odporność na podawane obecnie szczepionki.
Wariantowi temu przypisuje się odpowiedzialność za szybki wzrost zachorowań i śmiertelności w prowincji Gauteng w RPA. Został on także dość szybko wykryty w państwach ościennych oraz Belgii, Hongkongu czy Izraelu wśród osób przebywających w ostatnim czasie w państwach południa Afryki.
– Reakcja jest tak nerwowa ponieważ, jeżeli ten wariant byłby jeszcze bardziej zakaźny niż delta i jeszcze bardziej odporny na szczepienia, to możemy stracić część sukcesu, który już osiągnęliśmy, czyli jednak wyraźnej redukcji liczby zgonów dzięki szczepieniom –
powiedział w rozmowie z TVN24 ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw COVID-19 doktor Paweł Grzesiowski.