Centralny Port Komunikacyjny i lotnisko Berlin-Brandenburg będą mogły z powodzeniem funkcjonować bez zagrożenia dla jednej lub drugiej strony. – Mówienie, że nie należy budować CPK, bo jest Berlin to absurd – przekonuje Konrad Majszyk, rzecznik portu Solidarność, w uzasadnieniu dla Rynku Lotniczego.
Według kilku ekspertów tylko Polska i PLL LOT mają wystarczający potencjał w w Europie Środkowo-Wschodniej, aby wypełnić lukę na rynku pomiędzy Grupą Lufthansy na zachodzie, operującą we Frankfurcie, Monachium, Wiedniu i Zurychu, a rosyjskimi liniami lotniczym na wschodzie, operującymi w portach Moskwa-Szeremietiewo i Moskwa-Domodiedowo. Narodowy przewoźnik znad Wisły dzięki nowej inwestycji ma szansę stać się najważniejszym w całym regionie.
– CPK to ruch hubowy, czyli przesiadki, a Berlin-Brandenburg: tzw. ruch point-to-point. To są dwa różne segmenty rynku. Dla obu portów, zarówno dla CPK, jak też Berlina, znajdzie się miejsce na rynku, dlatego Berlin to nie konkurencja dla CPK – podkreślił Konrad Majszyk, rzecznik przyszłego portu Solidarność.
– CPK będzie lotniskiem przesiadkowym przede wszystkim dla PLL LOT, polskiego przewoźnika narodowego, podczas gdy Berlin-Brandenburg, no właśnie: dużym portem regionalnym – uważa Majszyk, przypominając dla kogo skierowana była inwestycja, której
inauguracja opóźniła się o prawie dziesięć lat. – Przewoźnik Air Berlin, który miał być gospodarzem lotniska Berlin-Brandenburg, już nie istnieje. Tymczasem niemiecka Lufthansa, która ma swoje huby we Frankfurcie i Monachium, nie jest zainteresowana zmniejszaniem ich potencjału, dzieleniem siatki i przenoszeniem roli hubowej do Berlina – dowodzi rzecznik CPK.
Zagrożenia po inauguracji nowego lotniska w stolicy Niemiec nie dostrzega również szef portu w Hamburgu. – Nie sądzę, aby ktokolwiek z Hamburga będzie teraz jeździć do Berlina, żeby gdzieś polecieć, tak jak każdy mieszkaniec stolicy nie przyjedzie również w tym celu do Hamburga. Pasażerowie mają jednak wybór – stwierdził Michael Eggenschwiler, szef największego portu na północy Niemiec.
– Port Solidarność będzie mógł zaoferować bardziej atrakcyjną siatkę połączeń niż Berlin-Brandenburg, który jest oparty na potencjale jednego regionu. Wystarczy spojrzeć na mapę i wziąć pod uwagę potencjał przesiadkowy CPK. Atutem nowego lotniska w Polsce będzie m.in. bardziej atrakcyjny czas podróży na wschód, np. do Azji, niż podróż przez istniejące huby położone na Zachodzie Europy. Paradoksalnie, po uruchomieniu już za kilka lat Portu Solidarność mieszkańcy Berlina i Brandenburgii szybciej i wygodniej polecą w kierunku wschodnim przez CPK niż przez Monachium albo Frankfurt – wyjaśnił Majszyk.
– Czy z budowy lotniska w Berlinie da się wyciągnąć wnioski? Przykład Berlina z lotniskami Tegel i Schoenefeld pokazuje, że nie można zwlekać z budową nowej infrastruktury do momentu, w którym popyt na połączenia lotnicze znacząco przewyższa możliwości istniejących lotnisk. To ogranicza możliwości rozwojowe miasta i otaczającego go regionu. Dlatego w 2017 roku została podjęta mądra decyzja o budowie nowego lotniska centralnego dla Polski, które ma zastąpić obecne Lotnisko Chopina, które w 2019 roku znajdowało się na skraju przepustowości, szczególnie w kontekście stale rosnącego potencjału PLL LOT. Teraz mamy COVID-19 i zapaść na rynku, ale popyt szybko się odbuduje. Co do tego eksperci nie mają wątpliwości, różnią się między sobą jedynie przewidywaniami, kiedy się to stanie – podsumował rzecznik portu Solidarność.