Linie lotnicze American Airlines podjęły w poniedziałek decyzję o dodatkowych międzylądowaniach w przypadku dwóch lotów długodystansowych z Charlotte w Karolinie Północnej. Powodem jest niedobór paliwa po zamknięciu Colonial Pipeline, co było efektem cyberataku ransomware.
Największy przewoźnik powietrzny Ameryki Północnej jako pierwszy w Stanach Zjednoczonych potwierdził wpływ złośliwego oprogramowania na operatora sieci rurociągów, który dostarcza niemal połowę paliwa (a konkretnie 45 proc.), zużywanego wzdłuż wschodniego wybrzeża USA.
Federalne Biuro Śledcze (FBI) potwierdziło również w poniedziałek, że odpowiedzialność za cyberatak na Colonial Pipeline spoczywa na rosyjskiej grupie DarkSide, którą stacja CNN określiła jako przestępczą.
Ransomware, czyli termin, pochodzący od słów
ransom, oznaczającego okup oraz
software, oznaczającego oprogramowanie, blokuje dostęp do systemu komputerowego lub uniemożliwia odczyt zapisanych w nim danych. Hakerzy zwykle żądają okupu za usunięcie założonej przez nich blokady.
"Uważnie monitorujemy sytuację i pracujemy przez całą dobę, aby mieć pewność, że wystarczające dostawy paliwa są w naszej sieci" – oświadczył
największy przewoźnik powietrzny Ameryki Północnej, który przewiduje, że obie trasy długodystansowe z Charlotte wrócą do pierwotnego rozkładu już od 15 maja.
American Airlines ujawniły, że rejs z największego miasta stanu Karolina Północna i zarazem drugiego co do wielkości centrum bankowego Stanów Zjednoczonych, do Honolulu będzie do końca bieżącego tygodnia będzie miał międzylądowanie w Dallas, zanim wyruszy na Hawaje. Rejs z Charlotte do Londynu będzie natomiast zatrzymywał się jeszcze w Bostonie w celu uzupełnienia paliwa przed przelotem nad Atlantykiem. Oba połączenia są obsługiwane codziennie.