Po tym, gdy niektóre kraje skutecznie powstrzymały epidemią koronawirusa COVID19, coraz częściej pojawiają się pytania o to, w jaki sposób można powrócić do podróżowania. Jedną z propozycji są “bańki”, czyli otwarcie się na inne kraje o podobnej sytuacji epidemiologicznej.
Gdy miesiące przymusowego uziemienia, spowodowanego sytuacją epidemiologiczną związaną z rozprzestrzenianiem się koronawirusa zapalenia płuc z Wuhan COVID19 spowodowały, że wielu z nas zapomniało, jak wyglądają lotniska, powrót do swobodnego podróżowania wydaje się prosty – wznowienie lotów międzynarodowych. Rzeczywistość jest jednak bardziej skomplikowana. Wznowienie lotów nie oznacza, że po przybyciu do portu docelowego za granicą nie czeka nas konieczność odbycia kwarantanny, która w wielu wypadkach trwa 14 dni. Co więcej, obowiązek przejścia kolejnej kwarantanny może nas czekać po przylocie do domu. W ten sposób podróż, która przed wybuchem pandemii zajęłaby nam pojedynczy weekend, teraz może przerodzić się w miesięczną izolację.
Kwarantanna zabija podróżeObowiązek odbycia kwarantanny odstrasza. W tej chwili, prawie siedmiu na dziesięciu podróżnych deklaruje, iż zrezygnuje z podróży, jeśli wiązałaby się ona z koniecznością odbycia 14-dniowej kwarantanny, wynika z danych opublikowanych w ubiegłym miesiącu przez Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA). Zrzeszenie ostrzegło, że środki kwarantanny po przylocie, takie jak konieczność odbywania 14-dniowej przymusowej izolacji, które stosowane są w wielu miejscach na świecie, będą miały negatywny wpływ na podróże lotnicze.
Lobby przewoźników wezwało, do światowej harmonizacji środków służących zapewnieniu bezpieczeństwa epidemiologicznego.
– Nawet w najkorzystniejszych okolicznościach, ten kryzys będzie kosztował wiele miejsc pracy i pozbawi gospodarki wiele lat stymulowanego rozwoju lotnictwa. By ochronić zdolność lotnictwa do bycia katalizatorem odbudowy ekonomicznej, nie możemy pogarszać prognoz, powodując iż latanie staje się niepraktyczne przez środki kwarantanny – powiedział Alexandre de Juniac, dyrektor generalny oraz prezes IATA.
Kwietniowe badanie opinii zlecone przez Zrzeszenie ujawnia, że 86 proc. podróżnych jest zatroskanych koniecznością odbywania kwarantanny. Około 69 proc. respondentów zadeklarowało, że zrezygnuje z podróżowania, jeśli będzie wiązało się z koniecznością odbywania 14-dniowej kwarantanny.
– Potrzebujemy rozwiązania umożliwiającego bezpieczne podróżowanie, które spełnia dwa zadania. Musi dać pasażerom pewność, że podróżują w bezpiecznych warunkach i bez niepotrzebnych utrudnień. Musi dać również pewność rządom, że są zabezpieczone przez przywlekaniem wirusa. Proponujemy kilka warstw środków bezpieczeństwa, nie wymagających kwarantanny do czasu, gdy będziemy dysponowali szczepionką, takich jak immunity passports oraz powszechne, prawie natychmiastowe testy na obecność COVID19 – powiedział de Juniac.
Procedury, do stworzenia których namawia IATA, wydają się racjonalne, jednak by były wdrożone w życie i skutecznie działały, potrzeba jednomyślności i współdziałania społeczności międzynarodowej, a o to, jak pokazuje doświadczenie, jest trudno. Ostatnie miesiące dostarczały niezliczonych przykładów jednostronnych decyzji poszczególnych krajów, które mogły być zaskakujące dla społeczności międzynarodowej – wystarczy choćby wspomnieć bezprecedensową na tle innych krajów decyzję Polski, wprowadzającą, wbrew rekomendacjom IATA, EASA czy ACI, zakaz wypełnienia samolotów przekraczającego 50 proc.
“Bańki”, czyli wolność pod kloszemW tej sytuacji, na popularności zyskuje pomysł stworzenia “baniek” łączących kraje, które skutecznie powstrzymały epidemię koronawirusa. Podróżowanie w obrębie tych baniek, wiązałoby się z kontrolami epidemiologicznymi, ale nie wymagałoby kwarantanny, dzięki czemu byłoby możliwie jak najbardziej zbliżone do podróży przed wybuchem pandemii.
Pierwsza bańka obejmująca kraje bałtyckie, została utworzona 15 maja b.r. Zgodnie z przyjętymi zasadami, wszyscy obywatele Litwy, Łotwy i Estonii, którzy nie podróżowali poza kraje bałtyckie w przeciągu ostatnich 14 dni, nie są zarażeni oraz w przeciągu 14 dni nie mieli kontaktu z osobami, które wykazały pozytywny rezultat na obecność koronawirusa, mogą swobodnie podróżować po terytorium trzech krajów. Jak pokazują badania Johns Hopkins University, stosunkowo słabo zaludnione Litwa, Łotwa i Estonia nie były dotknięte pandemią w tak znaczącym stopniu, jak pozostałe kraje Europy. Według BBC, już po utworzeniu bańki bałtyckiej, dołączenie do jej obszaru zaproponowano również Polsce i Finlandii. Polska i Litwa oraz Estonia i Finlandia już wcześniej porozumiały się w sprawie wprowadzenia udogodnień dla podróżowania w celach edukacyjnych i biznesowych.
Następną funkcjonującą bańką może być “Bańka transtasmańska” obejmująca Australię i Nową Zelandię. Jeszcze w kwietniu na stworzenie fast tracku dla biznesmenów, który umożliwia znaczne skrócenie obowiązku kwarantanny, zdecydowały się Chiny oraz Korea Południowa.
Tworzenie baniek może przynosić pozytywne rezultaty, uważa The Economist. W maju, tygodnik wyznaczył potencjalne bańki, które odpowiadają za 35 proc. światowego PKB, 39 proc. światowego przepływu towarów oraz 42 proc. światowych wydatków na turystykę.
Diabeł tkwi w szczegółachMimo wielu potencjalnych zalet, stworzenie baniek nie jest proste, co pokazują starania o zainaugurowanie działalności bańki transtasmańskiej. Podczas gdy Nowa Zelandia świętuje zero aktywnych przypadków COVID19, Australia wciąż odnotowuje niewielką liczbę zakażeń. Problemem jest również to, że niektóre stany Australii wymagają, by przybywający podróżni poddawali się kwarantannie, inne nie. Nawet fakt, że oba kraje używają różnych aplikacji na smartfony śledzących rozprzestrzenianie się koronawirusa i aplikacje te nie są w stanie komunikować się ze soba, stanowi kolejną przeszkodę na drodze do integracji.
Z podobnymi przeszkodami borykają się inne terytoria, które chciałyby połączyć się w bańki, np. Hongkong, Tajwan oraz Korea Południowa. Wypracowanie odpowiednich protokołów mogłoby zająć miesiące lub lata i w każdej chwili mogłoby być przerwane przez drugą falę zakażeń, zauważa The Economist. W tej sytuacji dyskutowane były inne rozwiązania. Singapur zaproponował “zielony kanał” skupiający kraje, ze zbliżonym lub niższym poziomem zagrożenia lokalnym zakażeniem koronawirusem. Podróż mogłaby się odbywać jedynie na podstawie istotnych przesłanek, a liczba podróżnych byłaby ograniczona, głosiły singapurskie propozycje.
Kwestia zaufaniaPonieważ modelem, do którego zmierzają pomysłodawcy są “czyste” bańki, czyli takie, w których nie ma, lub istnieje jak najmniejsza liczba przypadków zakażeń, do ich stworzenia konieczne są kraje, które są w stanie wykazać, iż kontrolują pandemię w obrębie swoich granic, mówi Teo Yik Ying, dziekan Wydziału Zdrowia Publicznego National University of Singapore w rozmowie z The Economist. Oznacza to, że kraje biorące udział w programie będą musiały być transparentne w stosunku do swoich partnerów: dzielić się danymi na temat poziomu infekcji, zakresu oraz sposobu testowania, jak również w jaki sposób śledzą oraz osoby, które mogą być zarażone. “To wszystko może podważyć stopień zaufania pomiędzy władzami krajów”, zauważa Teo.
Potrzeba budowania baniek bazujących na zaufaniu powoduje, że bardzo trudno byłoby stworzyć bańkę obejmującą region Azji i Pacyfiku, z powodu braku zaufania do Chin, które nie tylko nie są skłonne przyjąć transparentnej postawy, ale również z furią reagują na wezwania do podjęcia badań nad pochodzeniem koronawirusa COVID19. Niedawno przekonała się o tym wysuwająca taki wniosek Australia, “ukarana” przez Chiny embargiem na import niektórych australijskich produktów, takich jak słynna wołowina. Z bańki mogą być też wykluczone biedniejsze kraje regionu, takie jak Laos czy Kambodża. Pomimo, że odnotowały niewielką liczbę zakażeń, inne kraje w regionie nie wierzą w prezentowane dane. Ten deficyt zaufania mógłby być naprawiony zakrojonym na szeroką skalę programem testów, zauważa The Economist.
Powrót do punktu wyjścia?Szeroki program testów i badań oraz wprowadzenie immunity passport to środki, za którymi od początku opowiada się IATA. Pokazuje to, że bańki, nawet jeśli w teorii mogą brzmieć jak dobry sposób na skrócenie ograniczeń w podróżowaniu, to ich funkcjonowanie zależne jest od tych samych działań, co zniesienie ograniczeń w podróżowaniu w ogóle – wspólnych działań rządów oraz zaufania. W tym kontekście, część osób może uważać, że zamiast prób tworzenia baniek, lepiej skupić się na uniwersalnym mechanizmie pozwalającym skrócić okres kwarantanny.
Tajwan, chwalony na wzorowe działania w powstrzymywaniu pandemii COVID19, podjął
współpracę ze słynnym Uniwersytetem Stanforda w Stanach Zjednoczonych. Jej celem jest opracowanie mechanizmu efektywnego testowania i kwarantanny, umożliwiającego poluzowanie obecnych ograniczeń podróżowania, informuje Financial Times.
W ramach współpracy, Wydział Medycyny Uniwersytetu Stanforda wysyła 500 osób z San Francisco do Tajpej, gdzie, podczas trwającej 14 dni kwarantanny, co drugi dzień będą przechodziły testy. Osoby biorące udział w badaniu, mają mieć negatywny wynik testu na obecność koronawirusa COVID19 i będą umieszczone w kwarantannie przed przylotem na Tajwan, informuje Financial Times.
Celem eksperymentu jest wypracowanie możliwie najkrótszych procedur izolacji podróżnych, które mogłyby zastąpić dwutygodniowy okres kwarantanny wymagany obecnie przez większość krajów, powiedział Jason Wang, profesor Szkoły Medycznej Uniwersytetu Stanforda, zaangażowany w realizację programu badawczego.
Sukces Tajwanu i Uniwersytetu Stanforda nie oznacza jednak, iż bańki nie będą istniały. Michael Baker, epidemiolog z University of Otago w Wellington w rozmowie z The Economist wyraża zdanie, że w przyszłości kraje świata podzielą się na dwie bańki, czy wręcz bloki: jeden obejmujący takie kraje jak Nowa Zelandia, Tajwan, Korea Południowa czy Wietnam, które dążą do całkowitego wyeliminowania koronawirusa, oraz jeden obejmujący kraje takie jak Stany Zjednoczone, czy Wielką Brytanię, które jedynie chcą powstrzymać epidemię. Te dwa bloki mogą z czasem przekształcić się w dwie strefy podróżowania.
– Towary i pieniądze w dalszym ciągu będą mogły swobodnie przepływać między nimi, ale horyzonty ludzi będą dyktowane tym, czy znajdowali się oni po sterylnej czy niesterylnej stronie podziału – prognozuje Baker.
Jeśli spełni się ta prognoza, to bańki nie będą jedynie drogą na skróty do wznowienia podróży, ale staną się również nową rzeczywistością podróżowania.