Rynek-Lotniczy.pl/ The Washington Post/ The Seattle Times
Podziel się ze znajomymi:
PRAWO I POLITYKA
fot. Mike Siegel/ The Seattle Times
Mark Forkner, ówczesny główny pilot techniczny projektu Boeinga 737, napisał do innego pilota technicznego Patrika Gustavssona, że MCAS włącza się „jak szalony”, a problem nazywa „rażącym” – podaje The Washington Post. Boeing zaprzecza, że symulator wykazywał błędy, które najprawdopodobniej doprowadziły do katastrof dwóch MAX-ów. Zginęło w nich 346 osób. W całej aferze zaś ginie zaufanie do producenta.
Doniesienia prasowe o niekompetencji Boeinga i zatajeniu faktu wykrycia błędu przez Federalną Administrację Lotnictwa (FAA) obiegły cały lotniczy świat. Głębszej analizy sprawy dokonał The Seattle Times. Wynika z pracy dziennikarzy, że Forkner odkrył błąd, ale symulatora, a nie samego MCAS.
Gazeta z miasta zwanego amerykańskim Londynem z powodu licznych opadów deszczu zwróciła się do trzech specjalistów o zdanie w tej sprawie. Zgodnie stwierdzili oni, że lot na symulatorze nie był w tej samej fazie co startujące samoloty Lion Air i Ethiopian Airlines. – Mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że lot nie mógł odbyć się w tym samym scenariuszu, który miał miejsce przy wypadkach, ponieważ w tym symulatorze nie było fizycznej możliwości zrobienia tego, co zrobili piloci w maszynach, które się rozbiły – powiedział dziennikowi jeden ze specjalistów, który nie chce ujawniać swojej tożsamości, ponieważ bierze udział w dochodzeniu w sprawie MAX-ów prowadzonym przez Departament Sprawiedliwości.
Jedyne ze źródeł, które znamy z imienia i nazwiska to Bjorn Fehrm, inżynier lotniczy i były pilot myśliwca, obecnie zaś analityk w Leeham.net. Co istotne, Fehrm krytykował i krytykuje MCAS. Uważa on jednak, że wysokość i prędkość, jakie miały być symulowane w momencie, gdy samolot zaczął „szaleć” – jak określił to Forkner – wyklucza udział w tym systemu wspomagania charakterystyki manewrowania. Wskazuje zaś na błędy w oprogramowaniu symulatora.
Sprawa na pewno będzie dalej wyjaśniania. Na razie prócz kolejnego kryzysu wizerunkowego, Boeing musi się mierzyć z cięgami od FAA. Steve Dickson, szef urzędu stojącego na straży bezpieczeństwa amerykańskiego lotnictwa cywilnego wysłał bardzo ostry list do szefostwa producenta. FAA nie może zrozumieć, dlaczego nie wiedziało o incydencie z 2016 roku, tym bardziej że Boeing podzielił się wiedzą o tym zdarzeniu z Departamentem Sprawiedliwości USA jeszcze w lutym tego roku, na miesiąc przed drugą katastrofą z udziałem MAX-a.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem
zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów
zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji
handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu
w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z
siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.