Linie lotnicze Belavia, zgodnie z zaleceniami Rady Europejskiej, są na cenzurowanym już w kilku państwach Starego Kontynentu, ale wygląda na to, że nie w Polsce. Samolot przewoźnika z Białorusi w środę bez przeszkód pokonał trasę z Mińska do Warszawy. Co ciekawe, inny zmierzający do Barcelony krążył długo przed granicą z Polską, po czym zawrócił do stolicy Białorusi.
Rejs B2869 do stolicy Katalonii realizował embraer E195LR o rejestracji EW-400PO. Odrzutowiec wyleciał z Mińska o godz. 13:30 lokalnego czasu i miał wylądować w Barcelonie o godz. 16:15. Przed granicą z Polską zaczął krążyć i po 110 minutach takich manewrów wrócił na lotnisko w stolicy Białorusi.
Niecałą godzinę do starcie rejsu do stolicy Katalonii z Mińska wyruszył również samolot Belavii do Warszawy. W tym przypadku lot B2895, realizowany przez boeinga 737-800, odbył się bez żadnych komplikacji i odrzutowiec wylądował o czasie (14:15) w stolicy Polski. Dlaczego?
– Nie ma żadnego unijnego zakazu lotów Belavii. Wskazówki Rady Europejskiej nie mają mocy prawnej i na razie jedynie Litwa i Francja w UE jednostronnie zakazały białoruskiej linii wlotu – wyjaśniał na Twitterze Dominik Sipiński, analityk lotniczy ch-aviation i Polityki Insight. – Poniedziałkowe konkluzje Rady Europejskiej o zakazie lotów Belavii to jedynie wytyczne. EASA wydała jedynie specjalny biuletyn informacyjny, który zaleca liniom podlegającym jej regulacjom (kraje UE + EFTA) omijanie przestrzeni powietrznej Białorusi. Więc linie z Chin, Rosji, innych państw mogą nadal latać przez Białoruś – dodał Sipiński.
Wg stanu na 26 maja zakazy lotów dla białoruskich linii wprowadziły Wielka Brytania, Francja, Litwa, Czechy, Finlandia, Szwecja i Łotwa. Mają one różny wymiar czasowy. Niektóre są bardzo krótkie, kilkudniowe, ale są też trwające miesiąc lub nawet do 28 października. Ukraina nie pozwala na przeloty do i z Białorusi oraz ukraińskim liniom w białoruskiej strefie powietrznej. Oznacza to, że loty Belavii tranzytem przez Ukrainę są możliwe. Czeski zakaz obowiązuje dopiero od 28 maja. Zawrócony lot Belavii do Barcelony wynika z zakazu przelotu narodowego przewoźnika Białorusi nad Francją. Rejs do Warszawy mógł odbyć się bez żadnych przeszkód, bowiem stosownych zakazów nie wydały Urząd Lotnictwa Cywilnego oraz polski rząd.
Przypomnijmy, że wszystkie wprowadzone zakazy są efektem zdarzeń z niedzieli 23 maja. Wówczas
władze Białorusi zmusiły do lądowania w Mińsku samolot Ryanair lecący z Aten do Wilna. Na pokładzie przechwyconego odrzutowca taniego przewoźnika był Raman Pratasiewicz, opozycyjny dziennikarz i działacz aktywny w mediach społecznościowych. Rejs realizował Boeing 737-800 o rejestracji SP-RSM należący do Grupy Ryanair, a dokładnie do działającej w Polsce spółki Ryanair Sun. Wśród 171 osób na pokładzie maszyny najwięcej, bo aż 94, było obywateli Litwy. Zatrzymanie samolotu pod pretekstem otrzymania informacji o znajdującej się na pokładzie bomby i późniejsze aresztowanie dwóch osób przez białoruskie służby spotkało się z potępieniem świata zachodniego. – Wedle jednomyślnej oceny szczytu UE to był atak na demokrację, atak na wolność słowa oraz atak na naszą unijną suwerenność – powiedziała Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej.
AKTUALIZACJA:
Rada Ministrów przyjęła zakaz wlotu w polską przestrzeń powietrzną samolotów użytkowanych przez przewoźników z Białorusi - poinformował w środę wieczorem Piotr Müller, rzecznik prasowy rządu.
Sekretarz stanu KPRM i poseł RP wyjaśnił, że wprowadzony zakaz to "element realizacji sankcji", o które wnioskował podczas Rady Europejskiej premier Mateusz Morawiecki.