Dożywocie karą za tragiczne zestrzelenie rejsu MH17 nad Donbasem

Girkin, Dubinski oraz Charczenko są współodpowiedzialni katastrofy szerokokadłubowca linii lotniczych Malaysia Airlines, który realizował rejs MH17 z Amsterdamu do Kuala Lumpur. Holenderski sąd uniewinnił Olega Pułatowa, czwartego z oskarżonych.

Sprawcy tragedii zostali zobowiązani do wypłaty 16 mln euro odszkodowań rodzinom ofiar. Problem polega jednak na tym, że nie byli obecni na procesie i są tylko ścigani międzynarodowymi listami gończymi. To, że nie przyznają się do winy, schodzi na drugi plan.

Najbliżej było schwytania Girkina, kiedy ten ujawnił, że walczy w batalionie ochotników wojsk rosyjskich w Ukrainie. Niemniej w strefie konfliktu raczej się nie pojawił i nie udało się go pojmać żołnierzom naszych wschodnich sąsiadów.

17 lipca 2014 roku, kiedy dokładnie zestrzelono boeinga 777, na którego pokładzie byli obywatele Holandii, Australii oraz Malezji, siły ukraińskie walczyły z separatystami z Donieckiej Republiki Ludowej, wspieranymi przez Rosję, która oczywiście wszystkiemu zaprzecza. Niemniej w szerokokadłubowca trafił pocisk z przeciwlotniczego systemu rakietowego Buk wystrzelony z okolic miejscowości Śnieżne na wschodzie Ukrainy, które wówczas było pod kontrolą separatystów DRL. Samolot pasażerski został pomylony z maszyną wojskową. Tak przynajmniej uznali śledczy z Holandii, wykluczając rosyjską wersję o bombie na pokładzie.

Girkina, który pełnił wówczas funkcję ministra obrony DRL, zdradził wpis w mediach społecznościowych, w którym informował o zniszczeniu "samolotu wojskowego". Później go usunął, kiedy okazało się, że pocisk spowodował katastrofę odrzutowca pasażerskiego. To był dopiero pierwszy wyrok w serii procesów dotyczących tego tragicznego zdarzenia. Osobne zainicjowały rodziny ofiar, a dodatkowe rozpatrują Europejski Trybunał Praw Człowieka i Organizacja Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (ICAO). Rosyjskie MSZ potępiło wyrok holenderskiego sądu, zarzucając mu brak obiektywizmu i bezstronności oraz polityczne umotywowanie. Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy, napisał natomiast, że ogłoszony wyrok "rozwiewa iluzję bezkarności Rosji", ale "konieczne jest również posadzenie na ławie oskarżonych mocodawców tragedii, czyli przedstawicieli władz z Moskwy".