Linie lotnicze Southwest Airlines odwołały w niedzielę co najmniej 30 proc. swoich zaplanowanych rejsów pasażerskich - informuje Agencja Reutera. To drugi dzień z rzędu takich dużych anulacji w rozkładzie lotów jednego z największych przewoźników Stanów Zjednoczonych.
Southwest Airlines nie ujawniły konkretnej liczby odwołań, niemniej przyznały, że było ich sporo. Głównym powodem była niesprzyjająca pogoda na Florydzie i problemy z kontrolą ruchu lotniczego w tym stanie. "Mniejsza częstotliwość rejsów między miastami w naszym aktualnym rozkładzie oznacza trudniejszy i dłuższy proces odnowy" - przekazał przewoźnik w oświadczeniu.
Według danych serwisu flightaware.com Southwest Airlines odwołały w minioną niedzielę aż 1103 loty. Dobę wcześniej poziom anulacji osiągnął 808 rejsów, co stanowiło 24 proc. rozkładu lotów. Wskaźnik odwołań był znacznie wyższy aniżeli w przypadku innych linii lotniczych, co niewątpliwie jest niepokojącym sygnałem.
Związek pilotów przewoźnika (SWAPA) zaprzeczył spekulacjom w mediach społecznościowych, że odwołania były spowodowane protestami. W sobotę wydano nawet oświadczenie, w którym zapewniono, że trudności operacyjne nie są efektem żadnych oficjalnych lub nieoficjalnych akcji.
Alan Kasher, wiceprezes wykonawczy Southwest Airlines, przekazał pracownikom w niedzielę rano, że rozmiar zakłóceń był trudny do przewidzenia. - Nieoczekiwana liczba opóźnień prowadzi do niedoboru personelu, a czasami do nadgodzin z powodu dłuższego dnia pracy. Wprowadziliśmy korekty do rozkładu lotów, ale odzyskanie tras zajmie nam jeszcze trochę czasu - tłumaczył się Kasher w intranecie przewoźnika.
Sytuacji bacznie przygląda się Federalna Administracja Lotnictwa (FAA), która poinformowała, że od piątku nie zgłoszono żadnych braków kadrowych w ruchu lotniczym. Krajowy regulator dodał jednak, że
niektórzy przewoźnicy mają problemy z planowaniem rejsów z powodu nieodpowiednich samolotów i załóg.