Agencja Unii Europejskiej ds. Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA) wykluczyła loty z jednoosobową załogą do 2023 r. Regulator pozostawił jednak lekko uchylone drzwi dla takiej opcji, rozważając propozycje Airbusa i Dassault Aviation, aby zezwolić na jednoosobową obsługę części lotów już w 2027 roku. Propozycja branży jest wedle kierownika EASA „absolutnie nierealistyczna”.
W listopadzie ponad 40 krajów, w tym Niemcy, Wielka Brytania i Nowa Zelandia, zwróciło się do Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO), agendy ONZ, która ustala normy lotnicze, aby uczynić loty z jednoosobową załogą możliwe. Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego Unii Europejskiej (EASA) współpracowała już wcześniej z planistami, aby określić, jak będą funkcjonować loty obsługiwane przez jednego pilota.
EASA w ten sposób chciała przygotować zasady nadzorowania takich rejsów. Unijna agencja poinformowała w listopadzie, że takie operacje mogą rozpocząć się w 2027 roku. Teraz jednak regulator wykluczył taką opcję.
Europejski regulator uważa, że dwóch pilotów musi być obecnych w kokpicie podczas bardziej wymagających części lotu, takich jak operacje startów i lądowań. Obecność jednego pilota w kokpicie może być możliwa tylko w mniej wymagającej fazie rejsu. Propozycja Airbusa i Dassault Aviation, aby regulator zezwolił na loty z jednym pilotem, obejmowała takie ograniczenia, jak wykluczenie pilotów ze schorzeniami lub zbyt małą liczbą godzin doświadczenia z bycia samemu w kokpicie, powiedział agencji Reutera Andrea Boiardi, kierownik w Agencji Unii Europejskiej ds. Bezpieczeństwa Lotniczego, ujawniając wcześniej niepublikowane szczegóły.
Branża lotnicza uważa, że loty operowanego przez jednego pilota pomogłyby złagodzić problem niedoboru siły roboczej, ponieważ złagodzenie przepisów pozwoliłoby pilotom odpoczywać podczas długodystansowych lotów, bez konieczności posiadania zastępstwa. Boiardi powiedział, że wcześniejsza propozycja branży dotycząca latania całkowicie z załogą jednoosobową do 2030 r. była „absolutnie nierealistyczna”, ponieważ automatyzacja nie posunęła się wystarczająco daleko, a latanie solo wymaga poziomu bezpieczeństwa równoważnego obecnym operacjom.
Samotne latanie, nawet podczas fazy rejsowej każdego lotu, wymaga zgody Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego, wyspecjalizowanej agendy ONZ zajmującej się lotnictwem, poszczególnych linii lotniczych i związków zawodowych pilotów. Oczekuje się, że agenda ONZ rozpocznie badanie tej kwestii na początku tego roku.
Certyfikowane byłyby tylko A350 oraz B787 i B777XBoiardi stwierdził, że tylko najbardziej zaawansowane samoloty, wyposażone w wyższy poziom bezpieczeństwa niż wymagany przez minimalne standardy certyfikacyjne, mogą być używane do lotów z jednym pilotem. Do takich rejsów dopuszczone by były airbusy A350 oraz boeingi 787 i 777X. W marcu br. ma zakończyć się proces uzyskiwania przez EASĘ odpowiedzi na to, co sądzą na ten temat linie lotnicze i zatrudnieni w nich piloci. Mniej ambitna propozycja realizacji samodzielnych operacji, które nie rozpoczną się przed 2027 r., początkowo miałaby na celu poprawę odpoczynku pilotów podczas długich i regularnych lotów. Zmęczony pilot mógłby zaplanować sobie dłuższy sen zamiast krótkich i nieplanowanych drzemek w kokpicie samolotu.
Gdyby bezpieczeństwo takich operacji zostało udowodnione, załogi rejsów długodystansowych, które obecnie wedle przepisów muszą liczyć od trzech do czterech pilotów, mogłyby zostać zredukowane do dwóch osób, które byłyby obecne w kokpicie w trakcie trwania startu i lądowania. Jednak nawet ograniczone loty z jednym pilotem dzielą linie lotnicze i budzą obawy opinii publicznej, wywołując jednocześnie rosnący sprzeciw wśród grup pilotów, takich jak European Cockpit Association.
– Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) i Transportu w Kanadzie są bardzo świadome naszego stanowiska, że dwóch pilotów na pokładzie jest najbezpieczniejsze – powiedział Tim Perry, prezes Stowarzyszenia Pilotów Linii Lotniczych (ALPA) w Kanadzie. FAA odmówiła komentarza, a kanadyjski urząd transportowy powiedział, że będzie „monitorował rozwój sytuacji”.
Podczas gdy linie Cathay Pacific Airways z Hongkongu rozmawiały z producentami samolotów o operacjach z ograniczoną liczbą załóg, dyrektor generalna Air France, Anne Rigail, powiedziała Agencji Reutera, że operacje z jednoosobową załogą nie są dla francuskiego przewoźnika priorytetem.
Na początku loty towarowe W raporcie Bloomberga kapitan airbusa A330 linii Qantas, Tony Lucas, wyraził obawy dotyczące bezpieczeństwa, że pojedynczy pilot może zostać przytłoczony awarią, zanim drugi pilot będzie w stanie dotrzeć do kokpitu i udzielić pomocy. Lucas zwrócił również uwagę, że latanie w pojedynkę odbiera możliwość szkolenia i mentorowania młodszych pilotów. Brytyjski Urząd Lotnictwa Cywilnego zgodził się, mówiąc, że przejście do operacji z załogą jednoosobową może mieć wpływ na takie obszary, jak szkolenie załogi i wymagania medyczne, a także zdrowie psychiczne i zadowolenie z pracy.
Branżowe źródła zaznajomione z projektem Airbusa powiedziały, że A350 używany do lotu z jednoosobową załogą w rejsach rekreacyjnych (wakacyjnych) będzie wyposażony w dodatkowe zautomatyzowane zabezpieczenia przed takimi zagrożeniami, jak pożar czy awaria silnika. Funkcja autopilota będzie utrzymana w większej liczbie okoliczności niż obecnie.
Airbus w oświadczeniu zakomunikował, że studiuje koncepcję lotu z jednym pilotem w trakcie trwania fazy rejsowej lotu, już po osiągnieciu wysokości przelotowej. Na razie nie są brane pod uwagę loty tylko w oparciu o pilotaż jednego pilota. Dassault nie odpowiedział na prośby o komentarz, podczas gdy Boeing odesłał Agencję Reutera do odpowiednich organów regulacyjnych.
Andrea Boiardi powiedział, że analizowane koncepcje nie rozróżniają lotów towarowych i pasażerskich. Przedstawiciele branży powiedzieli jednak, że opór konsumentów może storpedować wprowadzenie lotów z jednoosobową załogą. W takim przypadku, na początku wydane zostałoby zezwolenie na loty towarowe, które pilotowane by były przez jednego pilota.
Zmiana może nadejść wkrótcePlanowane zmiany niosą ze sobą wiele wyzwań. Nie jest jeszcze jasne, co by się stało, gdyby samotny pilot zasłabł lub zaczął lecieć w sposób nieregularny. Automatyzacja, technologia i zdalna pomoc z poziomu powierzchni ziemi musiałyby jakoś zastąpić fachową wiedzę, bezpieczeństwo i natychmiast wcielić się w rolę drugiego pilota. Lotnictwo zmierza w tym kierunku od dziesięcioleci. W latach 50. XX wieku kokpity samolotów komercyjnych były bardziej zatłoczone, oprócz kapitana i pierwszego oficera lecieli także: inżynier pokładowy, nawigator i radiooperator. Postępy technologiczne stopniowo sprawiły, że ostatnie trzy stanowiska stały się zbędne.
– Bariery psychologiczne są prawdopodobnie trudniejsze niż bariery technologiczne – powiedział prezes Boeinga w Azji Południowo-Wschodniej, Alexander Feldman, na szczycie biznesowym agencji Bloomberga w Bangkoku w zeszłym tygodniu. – Technologia jest dostępna dla samotnych pilotów, naprawdę chodzi o to, gdzie regulatorzy i opinia publiczna czują się komfortowo – dodał Feldman.
Pierwszym krokiem byłoby umożliwienie samodzielnego pilotażu po osiągnięciu wysokości przelotowej statku powietrznego. Jest to czas w każdym rejsie, który wymaga mniej zaangażowania pilota niż procedura startu i lądowania. Pozwoliłoby to drugiemu pilotowi na odpoczynek w kabinie dla załóg, zamiast pozostać w tym czasie w kokpicie i, móc wesprzeć, w przypadku nagłej sytuacji, pilota lecącego. Dzięki naprzemiennym przerwom w pracy, w ten sposób dwuosobowa załoga mogłaby latać na dłuższych trasach bez pomocy – i kosztów – dodatkowego pilota.