Linie lotnicze EasyJet w najbliższych miesiącach będą realizować zaledwie 25 proc. swojego rozkładu z ubiegłego roku. Tani przewoźnik z Wysp Brytyjskich planuje jednak latem przyszłego roku uruchomić bazy w Hiszpanii oraz Portugalii.
Prezes EasyJet Johan Lundgren spodziewa się rocznej straty na poziomie 845 mln funtów. Zarząd nie będzie również rekomendował wypłaty dywidendy. - Przyjęliśmy ostrożne i konserwatywne podejście. Dzięki temu i tak zminimalizowaliśmy straty podczas pandemii koronawirusa SARS-CoV-2. Jak tylko wróci popyt, to szybko zwiększymy oferowanie - zapowiedział Lundgren.
Tanie linie lotnicze w ramach wdrożonej latem restrukturyzacji
zamknęły swoje bazy na lotniskach Londyn-Southend, Londyn-Stansted oraz Newcastle. Ponadto do 27 marca przyszłego loty żadne rejsy nie będą kontynuowane z bazy w Wenecji, a między 1 listopada a 17 grudnia z innej włoskiej bazy w Neapolu. Niskokosztowy przewoźnik obsługuje aktualnie 109 destynacji. Przed rokiem w analogicznym okresie było ich 145.
Oferta powiększy się na pewno w sezonie letnim 2021 roku, bowiem wtedy EasyJet zamierza otworzyć dwie nowe bazy w Faro i Maladze na południu Półwyspu Iberyjskiego. W ten sposób Portugalia i Hiszpania zyskają trzecią bazę tanich linii lotniczych z Wysp Brytyjskich w swoich krajach. Faro i Malaga dołączą bowiem do Lizbony, Porto, Barcelony i Palma de Mallorca.
- To posunięcie potwierdza nasze zaangażowanie w tych dwóch popularnych miejscach docelowych i umożliwi nam lepszą obsługę klientów oraz optymalizację rozkładu lotów. Wniesiemy także swój pozytywny wkład w rozwój gospodarczy tych regionów - uważa Thomas Haagensen, dyrektor handlowy EasyJet, który przewiózł w minionym roku osiem mln pasażerów do Portugalii oraz 18,5 mln do Hiszpanii. Faro i Malaga powiększą liczbę baz przewoźnika do 28 na Starym Kontynencie i Afryki Północnej.