– Żaden polski port lotniczy nie lubi Enter Air. Żadne polskie lotnisko nie lubi Polaków latających na wakacje – żali się w wywiadzie dla Rynku Lotniczego Grzegorz Polaniecki, dyrektor generalny przewoźnika. Nasz rozmówca opowiedział także o planach rozwojowych linii, ograniczeniach przepustowości na europejskim niebie i lataniu z Radomia.
Mateusz Kieruzal, Rynek Lotniczy: Jak Enter Airowi operuje się z Radomia?
Grzegorz Polaniecki, dyrektor generalny Enter Air: Dobrze. Nie latamy z tego portu zbyt dużo, mamy trzy rotacje tygodniowo. Jesteśmy aktualnie chyba największym przewoźnikiem, jeśli chodzi o liczbę przewożonych pasażerów.
Udało Wam się dostać zrabatowane opłaty lotniskowe?
To jest bardzo dobre pytanie. Nie wiemy, dlaczego, ale akurat ludzie, którzy pracują w Polsce, płacą tutaj podatki, nie mają prawa do otrzymania zniżek, jeśli są pasażerami podróżującymi w celach wypoczynkowych. Do zniżek mają prawo tylko Ci, którzy latają do pracy np. do Wielkiej Brytanii, Irlandii lub Brukseli. Tylko wybrane linie lotnicze mają dostęp do zniżek w różnych portach. Dodatkowo, tacy przewoźnicy otrzymują olbrzymie dopłaty. Jeśli Polak chce polecieć na wakacje, to musi zapłacić wszystko najdrożej... My i nasi pasażerowie nie dostajemy zniżek.
W Radomiu płacicie pełną stawkę?
W Radomiu, Warszawie i każdym innym polskim porcie lotniczym płacimy pełną stawkę. Inni przewoźnicy, w tym samym czasie, płacą nawet pięć, sześć razy mniej niż my.
Nie udały się rozmowy z Polskimi Portami Lotniczymi czy innymi zarządcami lotnisk?
Żaden polski port lotniczy nie lubi Enter Aira. Żadne polskie lotnisko nie lubi Polaków latających na wakacje.
Dlaczego tak się dzieje?
Nie mam pojęcia. To jest zagadka, dlaczego Polak nie lubi drugiego Polaka? W każdym porcie jesteśmy niechcianym przewoźnikiem. A to przecież nie linia płaci, tylko pasażer. Przewoźnicy przerzucają wszystkie koszty na pasażerów. Jeśli dostaniemy zniżkę, to pasażer zapłaci mniej. Dlaczego Polacy, którzy ciężko pracowali i chcą lecieć na wakacje, są traktowani najgorzej? Dlaczego nie dostają żadnych zniżek, zachęt? To są przecież podróżni, którzy zostawiają na polskich lotniskach najwięcej pieniędzy, nie tylko poprzez zapłacone podatki, ale poprzez wydatki w sklepach.
Nie rozumiem także innej dyskryminacji. Opłaty zagranicznych pasażerów, którzy lecą tranzytowo przez Polskę są wielokrotnie mniejsze niż Polaków lecących na wakacje. Skąd taka różnica i dlaczego tamten pasażer ma być uprzywilejowany? Nie rozumiem tego. Jest to polityka portów, która jest według mnie nie fair.
Jest także trzecia kwestia. Enter Air płaci w Polsce bardzo wysokie podatki. Nie licząc ZUS-u i innych rzeczy, z tytułu podatku dochodowego płacimy kilkadziesiąt milionów złotych. Potem, nasze podatki wypływają z budżetu poprzez udzielanie dotacji dla zagranicznych linii.
Niedawno w porcie w Rzeszowie obsługa naziemna przerwała prace przy naszych pasażerach i pobiegła obsługiwać samolot Ryanaira. Jak się poskarżyliśmy to nam wypowiedzieli umowę i dali nową, prawie dwa razy wyższą stawkę za obsługę, aby nas ukarać
Porzuciliście plany budowy hangaru w Polsce?
Na ten moment tak. Ale nie wykluczamy tego w przyszłości. Na tę chwile nie wiemy, jak będzie w ramach budowy CPK wyglądać przekonfigurowane polskie niebo i czy nadal będą istniały wszystkie porty regionalne, które są dziś nierentowne...
Jeśli hangar w Radomiu nie wchodzi w grę, czy nie ma możliwości rozwoju tego planu w oparciu o inne lotnisko np. w Krakowie, Gdańsku czy Wrocławiu?
Porty takie jak, Kraków czy Wrocław nie są w ogóle zainteresowane współpracą z polskim przewoźnikiem jakim jest Enter Air.
Jaki jest powód tej niechęci?
Bardzo nas ta kwestia zastanawia. Kiedyś w kuluarowych rozmowach w przedstawicielem polskich władz, dostaliśmy następującą radę. W przypadku zarejestrowania naszej działalności lotniczej za granicą, moglibyśmy korzystać z różnych zniżek, pomocy dla inwestorów zagranicznych. Obecnie nie ma żadnej pomocy dla inwestorów lokalnych.
Czy biura podróży wysyłały wam sygnały o lataniu do i z Radomia w sezonie zimowym? Czy rozważacie założenie bazy na tym lotnisku?
Nie planujemy tego. Właściwie nie planujemy otwierać kolejnych baz w Polsce. Ostatnią bazą, którą założyliśmy był Gdańsk. Jeśli chodzi o loty z Radomia w sezonie zimowym, jak do tej porty nie mamy jeszcze żadnych zamówień od touroperatorów.
Jak się spisuje baza w porcie im. Lecha Wałęsy?
Bardzo dobrze. Mam nadzieję, że będziemy się na Pomorzu rozwijać. Chcielibyśmy zwiększyć w przyszłym roku liczbę bazowanych tam samolotów. Trójmiasto to jedna z większych aglomeracji w Polsce i latanie stamtąd jest uzasadnione...
Potencjalne założenie bazy w Krakowie nie wchodzi w grę?
Kraków nie był w ogóle zainteresowany współpracą z Enter Air. Ten port woli innych przewoźników, więc nie musimy się napinać, żeby tam być.
Odbiór kolejnych B737 MAX będzie oznaczał loty do jeszcze dalszych miejsc docelowych? [Obecnie MAX-y Enter Air latają bezpośrednio z Warszawy do Omanu i na Wyspy Zielonego Przylądka, od red.]
Większy zasięg samolotu właściwie nie daje wiele przewag. Największym ograniczeniem jest czas pracy załogi. Nie możemy latać dalej, gdyż załoga nie może dłużej pracować. Natomiast, MAX-y są planowane do obsługi tras, na których możemy uzyskać maksymalną oszczędność na paliwie oraz ograniczyć maksymalnie emisję dwutlenku węgla. Z tego powodu desygnujemy te samoloty do obsługi długich tras.
Bierzecie pod uwagę rozwój sieci tras w Afryce z międzylądowaniem w Agadirze lub Hurghadzie? Czy Kenia i tanzański Zanzibar będą jedynymi krajami, do których latacie na takiej zasadzie?
W Afryce ciężko jest znaleźć kraje, które są w pełni bezpieczne i mają dobrą ofertę hotelową, na poziomie cztero- i pięciogwiazdkowym. Nie ma zbyt wielu destynacji, do których możemy swobodnie rozwinąć operacje. Państwa do których obecnie latamy: Gambia, Kenia, Oman, ZEA, Zanzibar i Wyspy Zielonego Przylądka, to jedyne destynacje, które możemy uznać za bezpieczne, ciekawe i dobrze rozwinięte pod kątem infrastrukturalnym.
Wyspy Kanaryjskie – geograficznie Afryka, politycznie Unia Europejska. Czy jest to w dalszym ciągu filar prowadzonego przez Enter Air biznesu, czy kluczowym rynkiem stała się turecka Antalya?
Na pewno Antalya i cała Turcja stały się bardzo ważne. Wykonujemy obecnie tam więcej lotów niż na Wyspy Kanaryjskie, ale jest to archipelag, który dalej jest rdzeniem naszej działalności. Cały czas utrzymujemy tam połączenia. Turcja zyskała na popularności, jest bardziej dostępna [dla wczasowiczów, od red.]. Stało się to w momencie, kiedy zaczęło przylatywać tam mniej Rosjan.
Czy wysyp lotów Ryanaira z Polski na „Kanary” jest w jakimś stopniu zagrożeniem dla Was jako przewoźnika, który na zlecenie biur podróży przewozi pasażerów na Gran Canarię, Fuerteventurę, Lanzarote czy Teneryfę?
Wydaje mi się, że Ryanair chce zaistnieć na rosnącym rynku lotów Polska – Wyspy Kanaryjskie. Na razie nie czujemy żadnej presji. Jesteśmy gigantem w Polsce, Ryanair też jest gigantem w Polsce. Staramy się wzajemnie nie zwalczać.
Czy przez wasz kanał sprzedaży będzie można kupić więcej biletów na przeloty na te popularne wśród Polaków wyspy?
W każdym sezonie jest inaczej. Jeśli popyt będzie wystarczająco dobry, będziemy zwiększać pulę biletów indywidualnych. Jest to w pełni zależne od polityki, którą układamy w porozumieniu z touroperatorami. Trudno jest w tej chwili wyrokować, jaki będzie następny sezon. Staramy się zawsze dopasować ofertę do istniejącego popytu, aby samoloty nie latały puste.
Jak według Pana wygląda obecnie popyt na loty?
Nawet jeśli ceny rosną, to popyt nie spada. Jest to spowodowane tym, że ceny nie rosną w samym tylko naszym segmencie rynku. Ceny rosną w sklepach spożywczych, stacjach paliw hotelach itd. U nas ceny maleją, jeśli spada cena dolara czy paliwa. Wyższe ceny dla konsumentów nie są szokiem, gdyż taka jest obecnie rzeczywistość.
A popyt na usługi Enter Aira wzrasta?
Widzimy bardzo duży popyt na oferowane przez nas usługi. Prowadzona przez nas polityka utrzymywanie niskich cen daje pozytywne efekty. W czasie pandemii, my jako jedne z nielicznych linii lotniczych, zrestrukturyzowaliśmy koszty stałe. Nasi konkurenci tego nie zrobili, a teraz mają do spłacenia do instytucji państwowych ogromne pieniądze otrzymane w ramach pomocy publicznej. Ci przewoźnicy próbują zarobić teraz pieniądze.
Jak wygląda rywalizacja ze Smartwings? Jak postrzegacie obecnie tego przewoźnika.
Możemy powiedzieć, że nasze usługi są komplementarne. Smartwings wybrał ostatnio inną drogą, a ich aktywność na polskim rynku zmalała. Przez ostatnie 13/14 lat nigdy nie walczyliśmy, a zawsze się uzupełnialiśmy. Smartwings wybrał ostatnio inny model biznesowy, więc przestaliśmy być bezpośrednimi konkurentami.
To może z Ryanair Sun jest wam trudniej?
W niektórych miejscach nakładamy się na siebie w walce o klientów, ale nie jest to wojna totalna. Rynek czarterowy w Polsce jest duży. Nasza pozycja jest na tyle silna, że wybieramy dla siebie to co nas najbardziej interesuje z punktu widzenia optymalnego programu i na czym zarabiamy najwięcej. Nie możemy zakładać, że nigdy na rynku nie będziemy mieli konkurenta. Ważne jest, aby każdy był traktowany tak samo. Tutaj pojawia się problem z polskimi portami lotniczymi, bo nie jesteśmy traktowani na równo z Ryanairem. Mimo to udaje nam się prowadzić rywalizację na równych warunkach.
Opublikowane wyniki za pierwszy kwartał były bardzo dobre. Jak wygląda sytuacja po drugim kwartale?
Nie mogę jeszcze zdradzić danych, ale mogę powiedzieć, że wszystko jest w porządku.
Cierpicie przez ograniczoną przepustowość europejskiej przestrzeni powietrznej?
To ogromny problem. Jest dla nas niewyobrażalne, że od tylu lat nikt nie potrafi sobie z tym poradzić ani zaplanować. Nikt został zrobiony żaden krok, aby przepustowość i obsługa lotów na Europą była na odpowiednim poziomie. Wspomnienie, że jest to europejski poziom, oznacza, że jest to bardzo niski poziom. Po drugiej stronie Atlantyku dają sobie z tym radę, a w Europie idziemy od kryzysu do kryzysu. Albo strajkują w Grecji, albo w Polsce czy w Niemczech, do tego we Francji strajki odbywają się prawie cały czas.
My nigdy nie odwołujemy lotów, nie zostawiamy naszych pasażerów na lotniskach. Nawet w pandemii nie skasowaliśmy żadnej operacji. Ludzie chcą polecieć na wakacje i z nich wrócić. Natomiast, pojawiają się opóźnienia, które zaburzają cały stworzony system lotów. Latanie ponad 30 samolotami to bardzo trudna operacja logistyczna. Rejsy układane są na zakładkę [rotacja W, od red.], więc jeśli są strajki kontrolerów, które powodują opóźnienia, system czasami się rozpada i musimy na to szybko reagować, żeby jak najmniej ucierpieli nasi pasażerowie...
Jaki są plany rozwoju Entera Aira na najbliższe miesiące i lata?
Polska będzie rdzeniem prowadzonej przez nas działalności. Nasz rodzimy rynek rośnie, Polacy coraz więcej podróżują. Po otrzymywanych wiadomościach, widzimy, że spora liczba naszych pasażerów leci pierwszy raz. Rośnie rynek, rośniemy i my. Próbujemy także wchodzić na inne rynki. W tym roku udało wejść na rynek niemiecki, o którym wspominaliśmy w ramach wizji rozwojowej kilka lat.
Łatwo czy trudno operuje się na niemieckim rynku?
Jest to rynek wymagający, nawet bardzo, ale nie mamy większych problemów.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem
zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów
zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji
handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu
w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z
siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.