Linie lotnicze Etihad Airways prawdopodobnie wycofają ze swojej floty wszystkie dziesięć airbusów A380. Największe samoloty pasażerskie świata zastąpią na prestiżowych i kluczowych trasach boeingi 787 Dreamliner.
Przyszłość
Super Jumbo w barwach przewoźnika z Abu Zabi stała się jeszcze bardziej niepewna, po tym jak Tony Douglas, prezes
linii lotniczych z Bliskiego Wschodu rozmawiał na ich temat ze stacją "Bloomberg". - A380 odegrałyby swoją rolę tylko na najbardziej ruchliwych trasach do takich miast jak Londyn czy Nowy Jork. Pod warunkiem jednak silnego odbicia i powrotu dużego popytu - podkreślił Douglas.
Etihad Airways aż do 2023 roku muszą czekać na realizację zamówienia na sześć boeingów 777-9, które mogą zabrać na pokład 426 pasażerów. To efekt
opóźnień w dostawach producenta z Chicago. Linie lotnicze znad Zatoki Perskiej w najbliższych latach postawią więc na Dreamlinery.
Przewoźnik z Abu Zabi posiada w swojej flocie aż 39 boeingów 787. Wszystkie są aktywne i obsługują klientów najważniejszych destynacji. Trzydzieści z nich to boeingi wersji 787-9, a pozostałych dziewięć to boeingi 787-10. - Skupiamy się obecnie na kręgosłupie naszej floty. Podstawą dla nas są teraz Dreamlinery - ujawnił Douglas.
Wcześniej Etihad Airways wiązały największe nadzieje z airbusami A350. Przewoźnik znad Zatoki Perskiej odebrał na razie pięć tych samolotów producenta z Tuluzy, ale wszystkie szybko trafiły do magazynu we Francji. Linie lotnicze z Bliskiego Wschodu początkowo zamówiły aż 62 szerokokadłubowe A350. Pandemia koronawirusa SARS-CoV-2 przyniosła jednak reorganizację tych planów i zamówienie zredukowano do dwudziestu samolotów. Niewykluczone są dalsze anulacje, bowiem przewoźnik nad Zatoki Perskiej chce wprowadzić ostatecznie do floty w niedalekiej przyszłości zaledwie dwanaście A350.
Silna konkurencja w regionie w postaci
Emirates i
Qatar Airways wymusiła zmianę modelu biznesowego Etihad Airways, które będą operować na krótszych trasach. To wręcz wyklucza wykorzystywanie takich gigantów jak A380. - Zrewidowaliśmy nasze prognozy w oparciu o obecne realia. Pozostajemy wciąż optymistami, że przewieziemy więcej pasażerów, kiedy zwiększymy liczbę lotów po ponownym otwarciu międzynarodowych granic - podsumował dyplomatycznie Douglas.