Federalna Administracja Lotnictwa nie zgodzi się na zwiększenie przez Boeinga miesięcznej produkcji boeingów 737 MAX w zakładzie w Renton. Aby producent mógł produkować więcej nowych wąskokadłubowców, muszą zostać spełnione wyśrubowane warunki. Taryfa ulgowa dla Boeinga się skończyła. Amerykańskiego producenta samolotów czeka żmudna i niełatwa praca.
Problemy Boeinga znane są nie od dziś. Presja czasu, wyniszczająca konkurencja ze strony Airbusa poskutkowały obecnymi trudnościami amerykańskiego producenta samolotów. Airbus, certyfikując niezawodnego A321LR, wygrał z Boeingiem walkę o rynek samolotów wąskokadłubowych, mimo że B737 był najlepiej się sprzedającym w swoim segmencie rynku.
Dwie katastrofy w udziałem B737 MAX 8 w Indonezji i Etiopii wywołały uziemienie boeingów nowej generacji na ponad dwa lata. Na początku stycznia
B737 MAX 9 Alaska Airlines ładował awaryjnie na lotnisku w Portland, 20 minut po starcie, gdyż podczas wnoszenia z kadłuba samolotu wyrwane zostały okno, pod którym zamaskowane były nieaktywne drzwi awaryjne. Incydent wywołał natychmiastowe uziemienie większych MAX-ów.
Samolot Alaska Airlines nie mógł wykonywać lotów przez ocean np. na Hawaje, gdyż w trzech wcześniejszych lotach w kokpicie zapaliła się kontrolka awaryjna, sugerująca nagły wzrost ciśnienia w kabinie.
Obecnie B737 MAX 9 dopuszczone zostały do lotów w Panamie i Indonezji. W Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej wąskokadłubowe samoloty pozostają uziemione i nie prędko wrócą do czynnej służby, albowiem Federalna Administracja Lotnictwa zapowiedziała koniec taryfy ulgowej dla Boeinga.
W środę regulator lotniczy zaznaczył, że incydent, który miał miejsce 5 stycznia, nie może nigdy się powtórzyć. Władze i organy regulacyjne lotnictwa cywilnego są na ogół powściągliwe i umiarkowane w swoich wypowiedziach, lecz wypowiedziane w środę słowa wskazują, że powrót Boeinga do normalnego funkcjonowania zajmie długi okres.
Odnoszone przez Boeinga sukcesy spowodowały, że FAA przyznała producentowi prawo do autocertyfikacji dużej części podzespołów nowych samolotów. Ostatnie porażki Boeinga spowodowały odebranie – jakże cennego – prawa.
Amerykański producent samolotów chciał
zwiększyć liczbę produkowanych miesięcznie boeingów 737 MAX. W tym wypadku Boeing również poniósł porażkę. Dopóki FAA nie będzie miał pewności, że jakoś produkowanych samolot jest wysoka, nie zostanie wydane zezwolenie na wzrost produkcji MAX-ów w zakładzie w Renton.
Po kolejnym uziemieniu MAX-ów FAA podjęła szereg działań mających na celu zwiększenie nadzoru nad liniami produkcyjnymi Boeinga. Administrator agencji, Mike Whitaker, stwierdził, że „problemy” Boeinga są nie do przyjęcia, dlatego do zakładów produkcyjnych zostaną wysłani kolejni pracownicy agencji, aby dokładnie były monitorowane działania produkcyjne, a żadne nieprawidłowości nie zostały zatajone. Whitaker wskazując na nieprawidłowości miał na myśli zatajenie źle działającego systemu MCAS, który był przyczyną dwóch katastrof.
Dla Boeinga, jako producenta samolotów, najważniejsze powinny być kwestie bezpieczeństwa, lecz w pewnym okresie
ważniejsze stało się wyjście z kryzysu i zaprzestanie notowania strat.