Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) zaproponowała wprowadzenie czterech kluczowych zmian konstrukcyjnych i operacyjnych do Boeinga 737 MAX w celu rozwiązania problemów bezpieczeństwa zaobserwowanych podczas dwóch katastrof, które doprowadziły do uziemienia samolotu w marcu 2019 roku - informuje Agencja Reutera.
Organ regulacyjny Stanów Zjednoczonych domaga się od producenta z Chicago aktualizacji oprogramowania systemu kontroli lotu, a także oprogramowania wyświetlaczy generujących ostrzeżenia. Poza tym niezbędne są zmiany w trasowaniu niektórych elementów okablowania, jak również korekty procedur operacyjnych.
Najwcześniej pod koniec rokuFAA musi zapewnić teraz opinii publicznej 45 dni na oceny i komentarze sugerowanych korekt dla samolotów, których powrót na niebo znów przesunie się o kilka miesięcy i nastąpi wcześniej niż przed końcem bieżącego roku. Będzie to już prawie dwa lata po tym, jak maszyny zostały uziemione po katastrofach indonezyjskiej Lion Air oraz Ethiopian Airlines, w których zginęło 346 osób. To mocno wpłynęło na zaufanie do odrzutowca, którego
wartość spadła już o 11 proc. od stycznia. Swoich obaw nie ukrywa rządowa agencja Transport Kanada oraz europejska EASA.
Producent z Chicago zapewnia, że kontynuuje ścisłą współpracę z FAA, która opublikowała na początku bieżącego tygodnia 96-stronicowy raport na temat proponowanych zmian. Rozpatrywane są również wnioski innych globalnych regulatorów. Wartość akcji Boeinga wzrosła w poniedziałek o 2,7 proc.
Klienci Boeinga anulowali zamówienia na 355 samolotów 737 MAX w pierwszej połowie 2020 roku. Dostawy Boeinga w pierwszej połowie roku spadły o 71 proc., do zaledwie 70 samolotów. Czerwcowe anulacje dotyczyły głównie firm wynajmujących samoloty, w tym amerykańskiej Aviation Capital, Avolon z siedzibą w Dublinie i singapurskiego BOC Aviation, które miały odpowiednio 5, 17 i 30 zamówień na Boeingi 737 MAX. Zamówienia na sześć MAX-ów anulował także rumuński przewoźnik Blue Air. Kryzys związany z uziemieniem maszyny kosztował już 19 mld dolarów
producenta z Chicago, który musiał zmniejszyć tempo pracy i spowolnił łańcuch dostaw. Trwają ponadto dochodzenia karne i kongresowe.
60 tys. godzin analiz ekspertówPrzegląd FAA trwał ponad 18 miesięcy i zaangażowani byli w niego pełnoetatowi inżynierowie, inspektorzy, piloci oraz pracownicy wsparcia technicznego. Testy certyfikacyjne i oceny dokumentów zajęły blisko 60 tys. godzin.
Organ regulacyjny Stanów Zjednoczonych sugeruje również, aby przyszli operatorzy MAX-ów przeprowadzili test systemu wskaźników kąta natarcia (AOA) przed przywróceniem samolotów do służby. Korekty mają na celu zapobieżenie błędnej aktywacji kluczowego systemu znanego jako MCAS i powiązanego z obiema katastrofami.
FAA będzie potrzebowała teraz kolejnych kilku tygodni, zanim odpowie na wszystkie komentarze w Rejestrze Federalnym. Dopiero później pojawi się końcowy raport, określający co linie lotnicze muszą wdrożyć w zakresie szkolenia pilotów oraz instrukcji lotów. Dokument zostanie z kolei oceniony przez niezależny panel, Technical Advisory Board (TAB), w skład którego wchodzą eksperci z dziewięciu organów lotnictwa cywilnego na całym świecie, a także NASA i FAA. To pozwoli wreszcie wydać dyrektywę zdatności do lotu dla B737 MAX, uwzględniającą wymagane zmiany projektowe w każdym samolocie. Regularne rejsy krajowe maszyn nastąpią po zakończeniu szkolenia pilotów w zakresie nowych procedur. To wymusi następne 30 do 60 dni uziemienia i
pogorszy jeszcze bardziej perspektywy kolejnych ewentualnych zamówień.