Federalna Administracja Lotnicza (FAA) nadzoruje od poniedziałku loty certyfikacyjne Boeinga 737 MAX. Trzydniowy etap testów jest najważniejszym krokiem do ponownego powrotu samolotu do obsługi pasażerów - informuje "Seattle Times".
Jeśli wszystko pójdzie po myśli producenta z Chicago i nie wystąpią kolejne nieoczekiwane opóźnienia, wówczas uzyska stosowne zezwolenie FAA w połowie września. Boeing spodziewa się wznowienia dostaw maszyn jeszcze w trzecim kwartale bieżącego roku.
Testowany B737 MAX najpierw odbył lot w kierunku wschodnim, który trwał 80 minut. Maszyna wylądowała nad jeziorem Moses i po kwadransie przerwy wzbiła się ponownie w powietrze i obrała kierunek na południe do granicy z Oregonem. B737 MAX wrócił i wylądował na Boeing Field o godz. 14:15, tym razem dwie godziny po starcie. Testowe rejsy w ciągu najbliższych kolejnych dwóch dni ocenią proponowane przez Boeinga zmiany w zautomatyzowanym systemie kontroli lotu, czyli oprogramowaniu MCAS, którego wady były główną przyczyną dwóch wypadków lotniczych indonezyjskiej linii Lion Air i Ethiopian Airlines, przewoźnika z Etiopii. Zginęło wówczas 346 osób. Po tej drugiej katastrofie, która wydarzyła się w marcu ubiegłego roku, pozostałe
B737 MAX zostały uziemione przez dysponujące maszynami linie lotnicze na całym świecie.
Boeing w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy wprowadził wiele korekt w systemie kontroli lotu. Wszystko odbyło się pod nadzorem FAA, która poinformowała Kongres, że dokonała już przeglądu bezpieczeństwa MCAS. Trzydniowe testy umożliwią FAA ocenę ostatecznej aktualizacji oprogramowania systemu kontroli lotów, ponieważ jej piloci wykonują szeroki wachlarz manewrów i procedur awaryjnych, aby upewnić się, czy zmiany spełniają standardy certyfikacji. Na pokładzie samolotu są piloci oraz inżynierowie z FAA i Boeinga. Po zakończeniu testowych lotów FAA będzie musiała spędzić jeszcze kilka tygodni na analizie wygenerowanych danych, aby upewnić się, że samolot będzie działał zgodnie z oczekiwaniami.
"Zniesiemy nakaz uziemienia tylko wtedy, gdy będziemy przekonani, że samolot spełnia już standardy certyfikacji" -podsumowano w oświadczeniu FAA. Kolejnym etapem będą szkolenia pilotów, którzy pogłębią swoją wiedzę i umiejętności na symulatorze lotów. Następnie stosowny organ FAA opublikuje końcowy raport, określający co linie lotnicze muszą wdrożyć w zakresie szkolenia pilotów oraz instrukcji lotu.
Ostateczna dokumentacja Boeinga dotycząca korekt MCAS i innych zmian w systemie kontroli lotu zostanie również oceniona przez niezależny panel, Technical Advisory Board (TAB), w skład którego wchodzą eksperci z dziewięciu organów lotnictwa cywilnego na całym świecie, a także NASA i FAA.
Wcześniej regulatorzy byli zgodni co do tego, że
Boeing będzie musiał wprowadzić dodatkowe zmiany konstrukcyjne w samolotach 737 MAX. Nacisk na Boeinga wywierała zwłaszcza Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA). – System MCAS musi zostać naprawiony, aby samolot mógł zostać ponownie certyfikowany jako zdatny do lotu – wyznała Janet Northcote, szef ds. komunikacji w EASA, która twardo obstawała przy tym, że potrzebne są ulepszenia projektu.
Firma z Chicago zapewniła, że jest zaangażowana w udzielanie niezbędnych odpowiedzi na pytania organów regulacyjnych i spełnienie wszystkich wymagań certyfikacyjnych. Pod koniec maja bieżącego roku
wznowiono produkcję modelu, która wcześniej była zawieszona w styczniu.
Boeing 737 jest najpopularniejszym i najlepiej sprzedającym się odrzutowcem pasażerskim na świecie. Od początku produkcji rodzina B737 może poszczycić się zamówieniami na ponad 15,2 tys. samolotów, a najlepiej sprzedającym się modelem 737 w historii jest B737-800, którego zamówiono aż 4991 sztuk.